Rozdział 4.

461 39 1
                                    

media: Kygo, Ava Max - Whatever

(Alexander Forest)

– Jak było na imprezie? – zapytałem Lisy, która dopiero co wróciła do domu. Podszedłem do niej i pocałowałem ją. Nie widziałem jej praktycznie od wczorajszego poranka, bo kiedy wróciłem z pracy, Lisa już zdążyła wyjść, a też jakoś specjalnie nie śpieszyła się z powrotem.

– Świetnie – odpowiedziała.

– Widzę właśnie – zauważyłem – Zrobiłem kolację – dodałem.

– Nie gniewaj się, wypiłam za dużo i przespałam się u Aniki – wyjaśniła.

– Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym po ciebie – powiedziałem – Albo zadzwonić po taksówkę – wzruszyłem ramionami – Albo chociaż napisać, gdzie jesteś.

– Telefon mi padł – odparła. Spojrzałem na nią. I przez cały dzień nie pomyślała, żeby pożyczyć od Aniki ładowarkę?

Nie chciałem zaczynać żadnej kłótni, szczególnie że temat naszego ślubu, to bardzo nerwowy temat. Wiem, że chcę, by ten dzień był idealny, ale nie musi robić z tego priorytetu.

– Nic nie powiesz? – zapytała.

– Nie – odparłem – Nie chcę się kłócić – pokręciłem głową. Przez myśl mi przeszło, czy potrafiłbym się kłócić z Seth'em o zwykłą pierdołę? Wydaje mi się, że potrafimy dość dobrze się dogadywać, ale pewnie dlatego, że nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt dużo.

– Jesteś taki kochany – powiedziała i pocałowała mnie.

Kocham ją i nawet te drobne sprzeczki nic nie zmienią. Wiedziałem, od samego początku, że nasze życie nie będzie usłane różami. Wiedziałem, ale i tak podjąłem taką, a nie inną decyzję. Nikt nie będzie mi mówić, że powinienem żyć inaczej. Ułożyć sobie życie z kimś, kim powinienem. Może i nasze dusze są nieśmiertelne, ale nie ciało, dlaczego miałem czekać na kogoś, kogo mogę nie spotkać? Albo spotkać, kiedy nadejdzie kres mojego życia?

– Jak zawsze za dużo myślisz – powiedziała Lisa i złapała moją dłoń, prowadząc mnie do sypialni.

(...)

Obudziłem się wczesnym rankiem. Właściwie to nieco przegięcie, bo nawet nie świtało. Nie byłem senny, więc wstałem. Pierwsze co zrobiłem, to udałem się do kuchni, by posprzątać po kolacji, która nie została w ogóle tknięta, byliśmy zajęci robieniem innych rzeczy.

Nie byłem zwolennikiem marnowania jedzenia, więc co mogłem, przepakowałem do pojemników i wstawiłem do lodówki. Kolacja na dzisiejszy dzień jest gotowa, wystarczy ją tylko odgrzać.

Dopiero w drugiej kolejności zrobiłem sobie kawę, próbując sobie przypomnieć, czy mam dziś jakieś ważne spotkanie. Spojrzałem na telefon, który leży tutaj od wczoraj. Gdzieś w głębi duszy, liczyłem, że Seth coś napisał.

Na litość, Stwórcy, dlaczego nie mogę go wyrzucić z głowy?! Mam tego dosyć! Mam wrażenie, że jeśli o nim nie myślę przez pewien czas, to nagle to wraca ze zdwojoną siłą. Przeznaczony, czy też nie – nie zamierzam z nim być. I nie chcę też o nim myśleć. Oddam wszystko by wyrzucić jego twarz z moich myśli. Zrobię wszystko, byleby o nim nie myśleć. Frustruje mnie to, że muszę myśleć o kimś innym, kiedy jestem z kobietą, którą zamierzam poślubić! To nie powinno tak wyglądać. Nie powinienem myśleć o żadnym innym człowieku, który nie jest istotny. Nie potrzebuje go. Bez niego moje życie będzie lepsze.

I jego życie też. Nasze życia będą lepsze jeśli nie będzie w nim drugiego, tak myślę, że będą.

Westchnąłem głośno, muszę się uspokoić. W końcu coś wymyślę, by przestać o nim tak myśleć.

(...)

W drodze do swojego biura wpadłem na kuriera, ale nie na byle jakiego kuriera. Znałem go, chociaż on mnie nigdy nie poznał. Znałem go ze zdjęć, dlatego wiedziałem, kim jest. Właśnie na mojej drodze stanął facet Setha. Ironia. Odruchowo złapałem się za szyję. Skoro Seth obiecał, że nie będzie wtrącać się w mój związek, to ja również nie zamierzam tego robić. Nasze znamię jest w dość łatwym, do zlokalizowania, miejscu. Wystarczyła, by chwila by cały nasz sekret wyszedł na jaw. Pewnie zerwaliby, a Seth może w odwecie spróbowałby zniszczyć moje szczęście, dopiero z czasem, zrozumiałby, że popełnił wtopę i że naprawdę wina nie leży po żadnej ze stron.

– Wszystko w porządku, szefie? – zapytała jedna z moich pracownic.

– Mhm – mruknąłem – Możemy zmienić firmę kurierską? – zapytałem. Wolałem dmuchać na zimne i nie spotykać tutaj tego gościa kolejny raz.

– Tak, raczej tak – odparła kobieta.

– Świetnie – uśmiechnąłem się – Do końca dnia chcę dostać propozycje, z którą firmą kurierską możemy zacząć współpracować – powiedziałem.

Mogłem to załatwić w gorszy sposób i doprowadzić do jego zwolnienia, by mieć pewność, że nigdy na niego nie trafię, ale ta opcja wydawała się najbardziej normalną.

– Jeśli obecna firma zapyta, dlaczego rezygnujemy, co mam powiedzieć?

– Wymyśl coś – wzruszyłem ramionami. Chyba wystarczający byłby argument, że mój szef zaczął być buce i akurat miał taki kaprys? Cokolwiek powie, będzie okej, byleby nie musieć wpadać na faceta swojego Przeznaczonego. Jak dla mnie, to jest najlepsze rozwiązanie.

Powoli zbliżała się czas, kiedy miałem wrócić do domu, ale do mojego biura przyszła mój asystent.

– Dzwoni prezes tej firmy kurierskiej – mówi – Chcę wiedzieć, dlaczego nie jesteśmy zadowoleni z ich firmy – mówi.

– Połącz mnie z nim – powiedziałem, a z mojego gardła wydobyło się głośnie westchnięcie. Powrót do domu będzie musiał zaczekać.

– Dzień dobry, Timothy Medley, prezes firmy kurierskiej, czy rozmawiam z Alexandrem Forestem? – odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.

– Przy telefonie. Ponoć to ważne – zapytałem.

– Możliwe. Dziś jeden z waszych pracowników poinformował nas, że zamierzacie zrezygnować z naszych usług. Współpracujemy razem od dłuższego czasu, ani razu nie było na nas skargi, a dziś słyszę, że nie jesteście zadowoleni z naszych usług. Chciałbym to wyjaśnić.

– Jak już było to wspomniane, nie jesteśmy już zainteresowani tą współpracą – powiedziałem. Cholera, mogłem to przewidzieć i zabronić jej mówienia czegokolwiek w taki stylu.

– A dokładniej? Mamy swoje podejrzenia – odparł mężczyzna – Niedawno mieliśmy trochę napiętą sytuację, ale w związku z nią, kurier, który zawsze was odwiedzał, został zmieniony. Nie będę ukrywać, że klienci dość często skarżą się właśnie na tego pracownika. To był przeogromny błąd, który już naprawiliśmy. Nasza współpraca z tym kurierem została zakończona – powiedział.

Cóż, z jednej strony jestem zadowolony z efektu, a z drugiej... To nie tak miało być.

– Nie chcę tracić więcej pańskiego czasu, czy może pan jeszcze raz przemyśleć swoją decyzję?

– Nie mogę niczego obiecać, że po przemyśleniu moja decyzja się zmieni – odparłem i rozłączyłem się. Przetarłem dłońmi twarz. Cholera. Czyli dobrze myślałem, że jego facet jest dupkiem, ale może wyniesie z tego jakąś pouczającą lekcję i ogarnie się, zanim Seth zorientuje się, z kim, jest w związku?

You're MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz