Rozdział 7.

422 50 2
                                    

media: Roxette — Listen To Your Heart

(Seth Goldthorn)

Z poprzedniego wieczoru nie pamiętam nic. Piliśmy wspólnie, nawet zmieniliśmy bar, a później film mi się urwał – i nie tylko mi – nie wiem, co robiliśmy w tym czasie. Po przebudzeniu od razu odrzuciłem opcję, że mogliśmy się przespać. To mogłem na pewno odrzucić. Ale mogliśmy zrobić wiele innych rzeczy... Tego nie jestem pewien.

– Przespałeś się z nim? – zapytał nagle Lucas, który oczywiście nie mógł przełknąć tego, że spędziłem cały wieczór bez niego, w dodatku, w towarzystwie innego faceta, wracając pijany nad ranem.

– Nie przespałem się z nim – zapewniłem go.

– Jesteś pewien? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy, chyba próbuje przyłapać mnie na kłamstwie.

– Tak, bo on jest hetero – odpowiedziałem, oczywiście przemilczałem fakt, że mój hetero znajomy to tak naprawdę mój Przeznaczony. Nie mam wątpliwości, że gdybym mu to powiedział, to byłby ostatni raz, kiedy widzę go.

– Nikt nie jest hetero, ani homo. To pierdolenie ludzi, którzy uważają, że mają jakiś wybór – słusznie zauważył. Alexander chyba do takich ludzi się zalicza. I ja także, bo chyba też uważam, że mam jakiś wybór. Sam już nie wiem.

Ale mam pewność, że od tego nie można uciec.

– Ma narzeczoną – powiedziałem, wiedziałem, że Lucas nie będzie zadawać więcej pytań. Raczej nie przejdzie mu przez głowę, że oświadczył się kobiecie, która nie jest mu Przeznaczona.

Twarz Lucasa zmieniła się – od razu pojawiła się na niej ulga. Też chciałbym czuć ulgę, ale to niemożliwe, bo mam lukę w pamięci. Może Mike, coś mi powie więcej? Chociaż pobyt w barze, w którym pracuje, pamiętam doskonale. Alexander zamówił najdroższą wódkę, a po chwili przenieśliśmy się z baru do stolika stojącego najbardziej na uboczu. Chcieliśmy prywatności. Chyba nawet mu powiedziałem, że trochę boję się, że Lucas może przyjść. Wiedziałem, że gdyby przyszedł, zauważyłbym to i miał czas na ucieczkę. A Mike, wyznaje zasadę, że nie wtrąca się w niczyje życie. Nawet gdyby Lucas zapytał go wprost, czy tu byłem, nie powiedziałby nic.

– Nie zdradziłbym cię – zapewniłem go. Czy właściwie spotykanie się z innym facetem za jego plecami, można nazwać zdradą? Pewnie tak. Ale nie robię tego z własnej woli. To się dzieje samo, bez mojej integracji. Gdybym miał na to wpływ, nie doszłoby do żadnego z tych spotkań. A ciągle wpadamy na siebie, czy tego chcę, czy nie.

(...)

Czekając na autobus,  zauważyłem, że mam ciekawe towarzystwo.

– Znowu się nudzisz i zamierzasz szlajać się po barach? – zapytałem niczego niespodziewającego się Alexandra.

– Tym razem nie. Muszę pojechać do firmy po dokumenty, potrzebuję ich – odpowiedział. To dziwne, że rozmowa przychodzi nam tak naturalnie. Naprawdę próbowałem być wrogo nastawiony, ale to też nie leży w mojej naturze. Nie potrafię nienawidzić kogoś, kto nic mi nic nie zrobił.

– A komornik zabrał samochód? – zapytałem głupio. Chyba nikt mi nie powie, że taki bogaty facet jak on nie ma własnego auta?

– Lisa je wzięła, bo jej auto jest u mechanika – wytłumaczył – I jestem skazany na komunikację miejską – wzruszył ramionami.

– Umiesz w ogóle z takiej korzystać? – rzuciłem zaczepnie, a Alexander posłał mi mordercze spojrzenie. Uśmiechnąłem się tylko w odpowiedzi, zgrywam się tylko. Dla mnie osoby, bardziej zamożne ode mnie, są po prostu abstrakcją i zawsze wyobrażam sobie ich, jako tych, którzy mają problem z najprostszymi rzeczami, które są normalne dla takiego szaraka jak ja.

– A ty co? Znowu zamierzasz pić? – spojrzał na mnie, a ja nie powstrzymywałem się, przed wbiciem mu łokcia w żebro.

– Idę do pracy. Chociaż wciąż umieram – wywróciłem oczami.

– Naprawdę nic nie pamiętasz? – zapytałem. W duszy miałem nadzieję, że mężczyzna się tylko zgrywa i coś naprawdę pamięta. Cokolwiek.

– Nic. Mam pustkę w głowę, tak samo jak ty – powiedział i odszedł parę kroków. Nie tylko my staliśmy na przystanku. Poszedłem za nim, czekając, aż coś powie, a on tylko wyciągnął papierosy z kieszeni kurtki, wyciągnął paczkę w moją stronę. Zazwyczaj nie paliłem, właściwie staram się rzucić, ale ta nieświadomość, trochę mnie dręczy.

– Myślisz, że do czegoś doszło? – zapytał, wypuszczając dym z ust.

– Nie uprawialiśmy seksu – zapewniłem go – Ale co do reszty nie jestem pewien – mruknąłem.

– Jakiej reszty?

– Sam nie wiem – wzruszyłem ramionami – Może ci obciągnąłem? Albo ty mi? Nie wiem. Niekoniecznie musiałeś mnie przelecieć.

– Dlaczego zakładasz, że przeleciałem cię? – zapytał, a jęknąłem. Zapomniałem z kim mam do czynienia.

– Bo wiem, ok? Nie będę ci teraz tego tłumaczyć – wywróciłem oczami, próbując nie patrzeć na niego. Ta rozmowa zeszła na dziwne rejony.

– Dobra, łapię, chyba – powiedział po chwili namysłu.

– Super. O autobus przyjechał – rzuciłem papierosa na ziemię i zgasiłem go butem. Alexander zrobił to samo ze swoim.

(...)

– Nie spodziewałem się, że zobaczę cię dzisiaj – powiedział Mike. – Szef nawet zastępstwo znalazł.

– Mam ochotę skonać, ale przeżyję do rana – mruknąłem, przebierając się.

– Nie moja sprawa, ale ten facet z wczoraj... To twoja bratnia dusza? – zapytał. Kurwa! Nie mogłem przecież go winić. Siedzieliśmy przecież przez długi czas przy barze. Może akurat zauważył, znamię, albo usłyszał, że nazywam go swoim Przeznaczonym. Moja wina, byłem nieostrożny.

– To skomplikowane – powiedziałem cicho. Nie byliśmy z Mikiem dobrymi przyjaciółmi. Jesteśmy tylko kolegami z pracy i tyle.

– Coś nieco słyszałem – powiedział – Ale naprawdę uważasz, że będzie ci lepiej z Lucasem? Nie znam tego faceta, ciebie w sumie też nie, ale na twoim miejscu nie próbowałbym z tym walczyć.

– Jak mówiłem to skomplikowane. Nie tylko u mnie – powiedziałem, chociaż nie sądziłem, by to był dobry pomysł, dlaczego mam mówić komuś o mojej sytuacji – szczególnie tak skomplikowanej sytuacji. Inaczej nie mogę przecież tego nazwać jak skomplikowaną sytuacją.

– Twoje życie, ja wyraziłem swoją opinię – odparł. To powtórz ją jeszcze Alexandrowi, bo tak naprawdę to... Mnie bez różnicy, z którym będę. Trzymam łapy przy sobie, bo Forest tego chce, gdyby dał jakiś znak, że chciałby coś więcej... Nie widzę problemu z tym, ale to on mnie nie chcę. Nie na odwrót. Ja tylko dotrzymuje mu kroku. Skoro nie czeka mnie żadna przyszłość z Alexandrem to dlaczego mam rezygnować z normalnego związku? Czuję to, że jeśli zerwę z Lucasem będę już sam, dopóty on będzie żyć. A tak, póki mój facet nie znalazł bratniej duszy, mam kogoś. Najbardziej obawiam się tego, że on po prostu z dnia na dzień powie mi, że to koniec, bo już znalazł tę osobę...

You're MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz