Rozdział 21.

410 44 3
                                    

media: KAMIJO - Romantique

(Seth Goldthorn)

– Przeleciałeś ją – rzuciłem, pociągając ogromny łyk z butelki.

– Długo zamierzasz mi to wypominać? – burczy pod nosem. W głowie szumi mi alkohol. Wiem, że nie powinniśmy, ale ja jestem nim rozczarowany. Jak on mógł iść do łóżka z tą siksą, która tak go potraktowała? Nie mógł sobie wyrwać pierwszej lepszej z ulicy? Musiała to być akurat ona?

– Wróciłbyś do Lucasa, gdybym nie naciskał na wasze zerwanie? – pyta. A więc tak zamierza dzisiaj grać?

– Nie – mówię, znowu pociągając łyk z butelki – To przeszłość. Ja i on. I nie wskoczyłbym mu do łóżka nawet gdyby błagał – odpowiadam na pytanie, którego jeszcze nie zdał, ale coś czułem, że to byłoby następne pytanie.

– Oczywiście, że nie. Wolałbyś iść ze mną do łóżka – mówi, poczułem się, jakby ktoś mnie kopnął. Musi mówić właśnie takie rzeczy?

– Zdążyłbyś mnie z niego wypierdolić, zanim do czegoś by doszło – odgryzam mu się, staram się zachowywać tak, jakby ta sytuacja mnie bawiła. Alexander jest już kompletnie pijany. Rano pewnie niewiele będzie pamiętać z tego co mówi.

– A jeśli bym ci dzisiaj pozwolił? – powiedział, przysuwając się bliżej, tak, że czułem jego oddech na swojej szyi.

– Daj spokój, jesteś pijany w diabły – próbuję go odsunąć od siebie, ale tak właściwie to nie zamierzam. To jedyny moment, kiedy chce być blisko mnie.

– Wcale nie – zaprzecza, muskając ustami skórę na szyi.

– Jesteś, ahhh – jęknąłem, kiedy delikatnie zacisnął zęby na mojej skórze – Nie rób tak – proszę go.

Chwilę później Alexander siedział na moich kolanach, wplatając dłonie w moje włosy.

– Proszę, przestań – jęknąłem. Doprowadza mnie do obłędu, ale wiem, że nie mogę. To nie tak ma wyglądać. Nie chcę obudzić się rano z myślą, że jestem okropnym człowiekiem i go wykorzystałem, kiedy był pijany.

– Nie chcesz tego? – spogląda na mnie, przechylając głowę.

– Myślałem, że chcesz – przymknął oczy.

– Po pijaku z tobą gorzej niż z dzieckiem – komentuje, spychając go z własnych kolan. Alexander wybuchnął śmiechem.

– Idę spać – mówię i wstaję z kanapy, czując, że jeśli zostanę, ta noc skończy się źle. Może i jestem wstawiony, ale nie na tyle, by rano nic nie pamiętać. Jak mam się później zachowywać przy nim, wiedząc, co zrobiłem?

Czarnowłosy jednak nie pozwala mi odejść, łapie moją dłoń, a później drugą i przyciąga do siebie, tak, że to teraz ja ląduje na jego kolanach.

– Nie idź – prosi mnie – Nie zostawiaj mnie.

– Będę tuż obok – mówię cicho. Moje serce bije jak szalone.

– Zostań tu – mówi ostrzej – Przy mnie – dodaje już łagodniejszym głosem – Chcę to zrozumieć – mruczy – Co ze mną robisz. Nie chcę cię zawieść.

– Porozmawiamy o tym jak wytrzeźwiejesz – mówię – Nie teraz, to nie jest dobry czas na takie rozmowy – próbuję jakoś do niego dotrzeć. Jestem taki słaby, skoro używam tylko słów, by go powstrzymać. Dlaczego nie robię nic więcej?

Bo wiem, że kiedy wytrzeźwieje, nie wrócimy do tej rozmowy, a on nigdy nie pozwoli mi się do siebie zbliżyć. Nie chcę kwestionować tego, czy mógłby się do mnie zbliżyć w taki sposób jak w tej chwili. Myślę, że mógłby, ale coś go blokuje, a kiedy jest pijany, ta blokada znika.

You're MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz