Rozdział 8.

585 57 7
                                        

media: Sonata Arctica - I Have A Right (acoustic version)

(Alexander Forest)

Piłem właśnie poranną kawę, w towarzystwie Lisy, po naszej wczorajszej kłótni nie było już śladu. Zachowałem się jak kretyn, ale sprowokowała mnie. Jesteśmy dorośli.

Miałem też wyrzuty sumienia, po rozmowie z Seth'em, który może i wykluczył, to, że mogliśmy uprawiać seks, ale nie wykluczył innych opcji. Nic nie pamiętam. On też.

Dlatego założyliśmy, że skoro oboje nic nie pamiętamy, to do niczego nie doszło. Nie ma sensu gdybać, a może... ?

Do niczego nie doszło. Może i kłamiemy sobie prosto w oczy, ale ustaliliśmy tę wersję za oficjalną. No, chyba że ktoś nas widział i coś wie, co robiliśmy i nagle zechce się z nami tym podzielić. Do tego czasu trzymamy się jedynej prawdziwej wersji – do niczego nie doszło. Nie zdradziliśmy swoich drugich połówek.

– Alex, skarbie? – zapytała Lisa, wyglądała na zaniepokojoną.

Nie rozumiałem, o co jej chodzi, dopóki nie wstałem, by odłożyć kubek do zlewu. Wszystko zaczęło wirować, a po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami.

– Alex! – tylko tyle zdążyłem usłyszeć, nim straciłem przytomność.

Trwało to tylko krótką chwilę, ale wystarczająco długo, by wystraszyć Lisę.

– Wszystko w porządku? Zadzwonić po pogotowie? – zapytała, odgarniając moje włosy z twarzy, upewniając się, że nic mi się nie stało.

– Nie trzeba – powiedziałem cicho, nie rozumiejąc, dlaczego straciłem przytomność. W dodatku tak nagle.

– Za dużo pracujesz – powiedziała troskliwym głosem – Musiałeś się przemęczyć – pocałowała mnie w czubek głowy.

– Powinieneś odpocząć. Weź kilka dni wolnego – zaproponowała.

– Postaram się też o kilka dni wolnego, zaopiekuje się tobą – dodała.

– Nie ma takiej potrzeby – mruknąłem.

– Nie bądź taki uparty, Alex.

To nie była wina przemęczenia, a czegoś innego. Nie chciałem tego mówić na głos, szczególnie że to są tylko moje domysły.

– Okej wezmę parę dni wolnego, ale ty nie musisz – powiedziałem. – Będę grzecznie leżeć w łóżku – zażartowałem, musiałem wybić jej pomysł zostania z głowy. Nie zamierzam jej bezpodstawnie martwić.

– Ale dziś zostanę – powiedziała stanowczo. Przystałem na tą propozycję, bo to zawsze jakieś zwycięstwo. Wolałem to załatwić od ręki, ale będzie to musiało poczekać do jutra...

(...)

Nazajutrz, kiedy tylko Lisa, wyszła, poczekałem trochę i sam udałem się do szpitala, w celu zrobienia wszystkich badań. Mam trzydzieści cztery lata, nie zamierzam bagatelizować takiego omdlenia. Pierwsze, o czym pomyślałem, to choroba. Nie chciałem nic mówić Lisie, żeby jej nie straszyć. Sam zrobię badania i dowiem się, czy coś mi dolega, czy nie.

Po kilku godzinach mogłem wracać do domu. Moje wyniki są dobre, jednak dla pewności poprosiłem o dodatkowe badania, a jutro mam odebrać wyniki.

Jadąc do domu, spotkałem pewnego jegomościa. Wyglądał okropnie, a bandaż na głowie tylko utwierdzał mnie w założeniu, że coś jest nie tak. Poważna kłótnia w związku? Pokręciłem głową. Nie mogę od razu zakładać, że Lucas jest furiatem.

Nie wiele myśląc, zjechałem na pas dla autobusu.

– Podrzucić cię? – zapytałem. W końcu i tak miałem po drodze, więc co mi szkodziło? I może czegoś się dowiem.

– Z chęcią – powiedział. Nie spodziewałem się, że tak szybko się zgodzi, ale lepiej dla mnie.

Po chwili Seth wsiadł do auta, a ja odjechałem. Nie chciałem wyjść na nachalnego, więc nie próbowałem wypytywać go, co się stało mu w głowę?

– Masz ochotę na kawę? – zapytałem – U mnie? – dodałem, tak, tylko żeby nie miał wątpliwości, że zamierzam zabrać go do swojego mieszkania.

– Mhm – mruknął.

Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Jakoś głupio było mi się odzywać. Odnosiłem wrażenie, że Seth zaraz się na mnie wydrze z byle powodu.

– Wiesz... Możesz zapytać, co stało mi się w głowę – powiedział, chyba musiał zauważyć, że przyglądam mu się od czasu do czasu.

– To, co ci się stało w głowę?

– Wczoraj mieliśmy napad w barze – powiedział – Wynosiłem śmieci i dostałem w łeb – wzruszył ramionami – Nie widziałeś wiadomości?

– Od wczoraj nic włączałem telewizji, więc nic nie wiem... To musiało być straszne – skomentowałem – Kiedy to się stało? – zapytałem z czystej ciekawości.

– Koło siódmej? – wzruszył ramionami – Mieliśmy wczoraj tyle klientów, że nie wyrobiliśmy się ze sprzątaniem i musieliśmy zostać.

Koło siódmej... Czy wtedy nie miało miejsce moje dziwne omdlenie? Bez jaj... Czy ta więź partnerska zamierza być taka upierdliwa? Wcześniej to dziwne uczucie względem Seth'a, a teraz to?! Co będzie następne?

– Masz coś przeciwbólowego? Zaraz mi łeb rozsadzi z tego bólu – powiedział – Ledwo wypisali mnie ze szpitala, a już dzwonili z policji, że mam złożyć zeznania – narzekał, kiedy ja szukałem tabletek przeciwbólowych.

– Chcesz wody do popicia? – zaproponowałem, kiedy wręczyłem mu tabletki, chłopak tylko pokręcił głową. Jak sobie chcę. Oby tylko nie udławił się nią.

– Nie powinieneś być w pracy? – zapytał.

– Nawet szef potrzebuje paru dni urlopu – wzruszyłem ramionami.

– Masz własną firmę?

Nie wiedział? Myślałem, że to takie oczywiste. W końcu ciągle nazywa mnie panem idealnym. To chyba wręcz oczywiste, że nie mi pisana jest praca za biurkiem w roli zwykłego pracownika?

– No tak, pan idealny – uśmiechnął się, zdając sobie sprawę, że to najbardziej oczywisty scenariusz. Jednak coś w jego głosie sprawiało, że nie czuł się dumny ze swojego odkrycia, raczej jest tym wszystkim rozczarowany. Tylko czym? A może tylko mi się wydaje? Za dużo chyba myślę o tym wszystkim.

– Pan idealny – zgodziłem się z nim, stawiając na stoliku dwa kubki z kawą.

– Nie otruta, prawda? – zapytał podejrzliwe, patrząc na swój kubek. Nie krył również swojego rozbawienia.

– Tylko ci tam naplułem – odbiłem piłeczkę.

– Dziwne masz te hobby. Szlajasz się po barach, plujesz innym do kawy... Jakieś jeszcze brudne sekrety skrywasz? – zapytał, próbując zachować powagę na twarzy.

– Dowiesz się z czasem – odpowiedziałem, chciałem zabrzmieć tajemniczo, ale chyba coś mi nie wyszło, bo Seth zaczął się rechotać jak opętany.

– Obstawiam za punkt honoru dowiedzieć się, jakie to brudne sekreciki ukrywasz przed światem.

– Czas zacząć się pilnować – mruknąłem, nie mogąc już powstrzymać śmiechu. Chciałem sobie przypomnieć, czy z Lisą kiedykolwiek potrafiłem prowadzić tak swobodną dyskusję o niczym. Nic nie przychodziło mi do głowy, co nie poprawiło mi samopoczucia. Czy właśnie na tym polega bycie Przeznaczonymi?

Potrafimy rozmawiać o wszystkim? Czuć się swobodnie we własnym towarzystwie, chociaż nie znamy się długo? Tylko dlaczego to musi być Seth? Źle ująłem, nie mam nic do samego Seth'a. Dlaczego to musi być mężczyzna? Czy nie zaszła tutaj żadna pomyłka?


You're MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz