media: Kamijo — Sang — I
(Seth Goldthorn)
– Jak to cię zwolnili? – zapytałem, próbując się uspokoić. Lucas wrócił w podłym humorze i nie musiałem nawet długo od niego wyciągać, co wprawiło go w taki nastrój. Szybko mi powiedział, że go zwolnili.
– Bo właściciel firmy, z którą współpracujemy, jest jakimś bucem? – mruknął – Nic mu nie zrobiłem. Wpadliśmy na siebie, a ten jeszcze w tym samym dniu, kazał rozwiązać umowę. Prezes się wkurzył i wszystko sobie dopowiedział – dodał.
– Nie byłoby tego, gdybyś się zachowywał! – krzyknąłem – Do cholery, Lucas, pracujesz z ludźmi! Ja też mam ochotę co drugiego klienta zwyzywać, ale powstrzymuję się!
– Czyli jesteś po ich stronie? Nie wierzysz mi?!
– Wierzę, ale nie byłoby tej sytuacji, gdybyś zachowywał się inaczej. Sam mówiłeś, że jeszcze jedna skarga i wylecisz.
– Mówię ci, że to nie moja wina. Dopowiedział sobie wszystko! – krzyknął – Znajdę, kurwa, kolejną pracę, więc nie denerwuj się już tak!
– Nie dopowiedziałby sobie niczego, gdybyś nie miał żadnych skarg na koncie – westchnąłem. Lucas podszedł do mnie i objął mnie.
– Znajdę nową pracę, skarbie, nie martw się – powiedział ciepło – Nie zostaniesz z tym całkowicie sam – dodał i pocałował mnie w skroń.
– Mam nadzieję – powiedziałem cicho – Z jednej pensji nie opłacę czynszu i rachunku i zadbam o to, żebyśmy mieli co jeść – powiedziałem.
– Mam jakieś oszczędności, więc damy radę. To długo nie potrwa. Znajdę szybko nową pracę – obiecuje mi. Mam taką nadzieję, inaczej nie będzie zbyt kolorowo w naszym życiu.
– Dalej się gniewasz? – pyta.
– Sam nie wiem – mruknąłem. Z jednej strony nie mogę się na niego gniewać, jeśli to nie jest jego wina. Z drugiej strony sam sobie zgotował taki los. Tyle razy mu powtarzałem, że nie może tak się zachowywać, bo kiedyś to się na nim odbije. I co? I wyszło na moje.
– Seth, skarbie moje – zaczął.
– Zachowałeś się... idiotycznie – wywróciłem oczami.
– Mówiłem ci, że to nie moja wina – powtarza – Tylko wina tego bucowatego szefa z ego większym niż cały stan – wyjaśnił.
– Skończ już – powiedziałem.
– To przestań się obrażać.
– Nie chodzi o to, za co cię wylali, ale za to, że nigdy nie słuchałeś! Ile razy ci powtarzałem, żebyś przystopował, bo w końcu wylecisz z pracy? Uspokoiłeś się, dopiero kiedy dostałeś ultimatum, że jeśli wpadnie na ciebie kolejna skarga, to wylatujesz. I co? Wystarczyło, żeby jakiś nieszczęśnik miał zły dzień, a ciebie zwolniono. Słuchaj, co do ciebie się mówi! – siadam na kanapie, czując, że jeszcze chwila i zacząłbym zachowywać się nieodpowiednio.
– Czasami mam po dziurki w nosie twojego zachowania – wzdycham głośno – Nie jesteśmy już dziećmi, a jeśli chciałeś mieć pełne wrażeń życie, to mogłeś zastanowić się, czy nie pójść na studia i dalej grać gówniarza.
– Teraz to ja już nie wiem, o co ci chodzi – powiedział.
– Chodzi mi o to, że skoro zdecydowałeś się pójść do pracy, to oznacza, że jesteś dorosły i jak na dorosłego wypadałoby się zachowywać, a nie jak studenciak, któremu głupie pomysły w głowie.
– Dalej nie rozumiem, o co ci chodzi, Seth – spojrzał na mnie wyczekująco.
– Nie ważne, bo i tak nie zrozumiesz – pokręciłem głową – Ty nigdy nic nie rozumiesz.
(...)
– O proszę, nie pomyliły ci się strony? – usłyszałem dobrze znajomy mi głos.
– Dziś jestem klientem, panie idealny – odpowiedziałem, zaglądając do swojej szklanki – No i mogę się upić po taniości, nie Mike? – zagadałem do barmana, który dziś był na zmianie.
– Jedyny plus, zniżka pracownicza – przytaknął mi.
– To dołączę do ciebie – stwierdził Alexander i jak gdyby nic, przysiadł się do mnie. Odwróciłem się w jego stronę, obrzucając go spojrzeniem.
– Co cię tu sprowadza, panie idealny? – zagadnąłem. Nie miałem ochoty wkurzać się na niego. Chciałem się zrelaksować.
– Mogę zapytać o to samo.
– Piję nie widać? – pomachałem mu szklanką przed nosem, którą bez skrupułów chwycił i wypił pozostałość.
– Też piję – posłał mi uśmiech.
– Jesteś bogaty, kup sobie własny alkohol, a nie wypijasz mój.
– Masz zniżkę – przypomniał.
– Nie wkurzaj, chociaż ty mnie – spojrzałem mu prosto w oczy.
– Aż jestem ciekawy, co zdążyło wyprowadzić cię z równowagi, że tak się wściekasz – powiedział, nie kryjąc zaciekawienia.
– Nie powinno cię to interesować – mruknąłem – Nie twój interes.
– A może jednak to mój interes? – nachylił się nade mną – Jesteś moim Przeznaczonym, z którym nie zamierzam być. Każda twoja porażka może być moją porażką – powiedział, po czym odsunął się ode mnie.
Westchnąłem głośno. Serio aż tak go interesuje moje życie? Z drugiej strony, przyszedł tutaj, chociaż sądziłem, że nie zobaczę go już po tamtym dniu, kiedy wszystko sobie wyjaśniliśmy.
– Lucasa wyrzucili z pracy – wywróciłem oczami – Jednak nie to jest najgorsze, a to, że zachowuje się czasami jak bezmózgi kretyn. Tyle razy mu mówiłem, żeby się ogarnął.
– Nabroił coś? – dopytał się.
– Twierdzi, że nie, a po prostu szef jakieś firmy miał zły dzień i zadzwonił do nich, chcąc zerwać współpracę, co wkurzyło ich prezesa, bo uznał, że to wina Lucasa. Ale tyle razy klienci skarżyli się na niego, że dostał ostatnią szansę i po kolejnej skardze wyleci. To mnie wkurzyło.
– Sam zatrudniam ludzi, gdybym miał takiego pracownika, za którego musiałabym świecić oczami po każdej skardze, to przy daniu takiego ultimatum też nie obchodziło mnie to, czy winny, czy też nie.
– Chociaż ty rozumiesz, bo Lucas za nic nie potrafi tego zrozumieć.
– Nie da się mieć wszystkiego – powiedział tajemniczo.
– Dobra ja już powiedziałem, po co tu jestem, a ty? Bo nie powiesz mi, że zachciało ci się pić i postanowiłeś przyjść akurat tutaj.
To mnie akurat najbardziej zastanawia, co on tutaj robi? Po co przyszedł?
– Nudziło mi się – wzruszył ramionami, a ja spojrzałem na niego podejrzliwie.
– I...? Nie gadaj, że z nudów szlajasz się po barach.
– Może i się szlajam, jakiś problem?
– Brzmi to jak kłamstwo, więc jaka jest prawda?
– Jak powiem, że to przez to jakąś dziwną wieź, jaka się między nami wytworzyła, to uwierzysz mi? – zapytał, po dłuższym przemyśleniu moja odpowiedź musiała być przecząca:
– Nie.
– Dlatego zostańmy przy tym, że jak się nudzę, to szlajam się po barach. Brzmi to wiarygodniej – mruknął. No cóż, musiałem mu to przyznać, że tutaj miał rację.
Czy naprawdę uda nam się uniknąć wspólnego życia? Odnoszę wrażenie, że im bardziej nie chcemy mieć nic wspólnego ze sobą, to życie robi wszystko, żeby było na opak.
Silverthorn napisała kilka rozdziałów w przód, więc może sobie pozwolić na ich wstawianie, by móc spróbować dokończyć, to co zaczęła na swoim urlopie. A trochę tego ma, a wciąż dochodzą nowe rzeczy do pisania.

CZYTASZ
You're Mine
Fiksi RemajaAlexander Forest pewnej nocy poznaje Seth'a Goldthorn'a, mężczyznę, z którym pisane jest mu spędzić resztę swojego życia, albowiem Alexander i Seth są Przeznaczonymi. Jednak to nie jest takie proste, oboje mają już plany na swoje życie - Alexander p...