𝟏𝟎. 𝐌𝐲ś𝐥𝐚ł𝐚𝐦, ż𝐞 𝐠𝐨𝐫𝐳𝐞𝐣 𝐛𝐲ć 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐠ł𝐨

2.5K 109 100
                                    

Czułam jak zimne są moje dłonie. Zauważyłam, że działo się tak, gdy się stresowałam.

Szybko mnie podniósł, otworzył okno w szatni, i przez nie wyskoczył.

Pod szkolnym budynkiem czekał czarny, podłużny bus. Mężczyzna wrzucił mnie na tylne siedzenie, i sam zasiadł obok mnie.

Widziałam przez łzy, jak jakiś, wyglądający podobnie, mężczyzna się odwraca. Siedział za kierownicą, i na mój widok się szeroko uśmiechnął.

Zanim jednak odjechaliśmy, ten który był obok mnie, szarpnął mną tak, że byłam teraz przodem do niego.

- Wyciągaj wszystkie telefony, klucze, biżuterię.

- Nie.. nie mam nic. - Załkałam. Zacisnęłam z bólu oczy, kiedy chwycił boleśnie moje ramię, i niemal zerwał z nadgarstka bransoletkę.

- A to co?! - Wydarł się na mnie. Poczułam, że zaczął mi sprawdzać kieszenie, drugą rękę... Generalnie wszystkie miejsca, gdzie mógł znaleźć coś podejrzanego.

Widziałam, że wyrzucił mój telefon, gumy, błyszczyk do ust i bransoletę przez okno, po czym z piskiem opon odjechaliśmy.

Co ja mam zrobić? Czy kiedykolwiek zobaczę jeszcze braci?

A Laurestine? Zrobili jej coś?

Miałam mnóstwo pytań, ale brak odwagi.

- Więc nareszcie udało nam się złapać, naszą perełkę. Planowaliśmy to zrobić już w przyszłym tygodniu, ale zniknęłaś. Co tam, mała Hailie się przeziębiła? - Rzucił prześmiewczo kierowca.

- Nie nazywajcie mnie tak. - Wysyczałam. Yolo, jak mają mnie zabić, to chociaż chcę umrzeć z myślą, że im się w jakimkolwiek sposób postawiłam.

- Ooo, perełka się wkurzyła? Nie odzywaj się do nas tak niekulturalnie. - Typ obok mnie dotknął mojej twarzy. Zaczął jeździć swoją dłonią po mojej buzi. Wzdrygnęłam się z obrzydzenia i strachu, że zrobi mi coś niestosownego.

Zaczynałam się ich bać. Co jeżeli mnie jakoś wykorzystają?

Odwróciłam głowę w drugą stronę. Może zapamiętam jak jechaliśmy?

Szyba była jednak tak przyciemniona, że totalnie nic nie widziałam.

Po mnie.

Teraz już nawet nie hamowałam łez.

Coraz ciężej mi się oddychało, a ja czułam, że zaraz dostanę ataku paniki. Znowu.

Swój pierwszy miałam, kiedy się dowiedziałam o... tragedii.

Drugi, wtedy w szpitalu, a teraz już prawie trzeci.

Po chwili już musiałam brać okropnie duże wdechy, a moja noga zaczęła się trząść. Podobnie, jak wskazujący palec, który mi chodził w górę, w dół, w górę, w dół.

- Dobra, pora chyba Cię uśpić, bo zaraz nam tutaj zemdlejesz.

Teraz, oddychało mi się jeszcze ciężej. Bałam się, jak nigdy dotąd. Błagam, niech tutaj się pojawi któryś z braci. Nawet Vincent.

Trzęsłam się coraz bardziej. Mężczyzna przyłożył mi jakąś szmatkę do ust. Była nasiąknięta płynem, który przeraźliwe śmierdział, ale też... nużył. W pewnym momencie oczy mi się po prostu zamknęły i straciłam kontrolę.

~

Obudziłam się z wielkim bólem głowy i uczuciem zimna.

Hailie Monet - 12yOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz