Leżeli na łóżku, głowa Alison spoczywała na torsie Juliana. Bawił się jej długimi, blond włosami i zawijał je na swoim palcu, wdychając ich zapach - mieszanka słodkich perfum i czegoś, czego nie potrafił określić. Po prostu jej zapach. Czuł się przy niej, jakby reszta świata nie istniała i nic nie mogło się im stać. Jego bezpieczna przystań. Jeszcze nigdy mu na nikim tak bardzo nie zależało.
Dziewczyna, chociaż czuła się równie dobrze, gryzła się w myślach, czekając na odpowiedni moment. Zbiera się do tej rozmowy od kilku tygodni.
Oczy bruneta stawały się coraz cięższe i prawie się zamykały, jego mięśnie się rozluźniały.
Alison przerwała przyjemną ciszę.- Możemy porozmawiać? - gdy usłyszał słowa Ali otworzył szeroko oczy i szybko podniósł się na łokciach. Delikatna zmarszczka pojawiła się między jego brwiami.
- Mam się bać? - zaśmiał się nerwowo. To pytanie nigdy nie zwiastuje niczego dobrego.- Nie, ja po prostu... -westchnęła - Mam do ciebie prośbę.
-Hm? - posłał jej lekki uśmiech, żeby ją ośmielić. Niezbyt skutecznie, ale dziewczyna czuła, że już nie ma odwrotu skoro zaczęła ten temat. Chłopak będzie zbyt ciekawy, żeby odpuścić.- Gdyby mi się coś stało, cokolwiek... - zaczęła nieśmiało, a głos jej zadrżał. Zerknęła na chłopaka, który aż zbladł. Juliqn wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem.
- Ali, co się dzieje? Masz jakieś problemy?Oboje byli członkami zorganizowanej grupy przestępczej. Rozboje, włamania, wymuszenia i przestępstwa narkotykowe. Organizacja Gray Peaks chętnie angażowała nastolatków w swoje struktury. Wyglądali oni niepozornie, a przez to, że uczęszczali do szkół łatwiej było znaleźć potencjalnych klientów narkotyków i rozprowadzać je dalej. Nikt patrząc na Alison nie podejrzewałby drobnej blondyneczki z niebieskimi oczami o takie przestępstwa. Tam się poznali.
Julian został wciągnięty do organizacji przez konkubina swojej matki Camerona. Miał wtedy trzynaście lat. Zaczynał od drobnych kradzieży, dostaw do klientów, a z czasem, gdy nabrał mięśni i powagi starsi koledzy zaczęli zabierać go ze sobą na rozboje i wymuszenia. Był w tym naprawdę dobry. Stanowczy, rozważny i ostrożny. Cameron nie wysyłał go na skrajnie niebezpieczne akcje, nie chciał narażać życia Juliana. Kochał chłopaka jak własnego syna i chciał, aby w przyszłości Julian przejął jego imperium.
Julian jednak nigdy nie czuł się w porządku, że w tym wszystkim uczestniczy, ale nie potrafił sprzeciwić się Camowi. Jego matka o niczym nie wiedziała, konkubent powiedział jej, że zapisał Juliana na zajęcia pozalekcyjne z boksu i siłownie. Pozwoliło to wyjaśnić skąd chłopak nabrał muskulatury i uspić jej czujność. W siedzibie organizacji mieściła się siłownia, gdzie chłopak regularnie uczęszczał, aby wyciszyć myśli i wyrzuty sumienia. Nie bał się o siebie, o swoje życie i konsekwencje, mimo, że był ich świadomy. Bał się jednak o ukochaną. Strach, gdy szła na akcje nie dawał mu żyć.
- Mówię tak na wszelki wypadek - wzruszyła ramionami od niechcenia.
- Wiesz, to nie brzmi jakby nic się nie działo. To nie brzmi jak normalna prośba...
- Julianie... - przerwała mu i położyła mu dłoń na klatce piersiowej, wpatrując się w niego błękitnymi oczami.
Chociaż w jego głowie kłębił się niepokój, to postanowił nie drążyć tematu. Nigdy nie chciał na nią napierać, ani jej osaczać. Szanował jej zdanie i tempo, jakie narzuca ich związkowi - Gdyby coś mi się stało musisz zaopiekować się pewną osobą - brunet przełknął nerwowo ślinę.
- Mhm, a kogo masz na myśli? - z całych sił starał zapanować nad swoim głosem.
Alison zabrała drżącą rękę z jego klatki piersiowej i zacisnęła ją w pięść. Modliła się w duchu, aby chłopak nie zauważył jak bardzo się stresuje tą rozmową.
CZYTASZ
Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1
RomanceOsiemnastoletnia Davina nie może pozbierać się po śmierci najlepszej przyjaciółki Alison, która zginęła w wypadku samochodowym. Wszyscy znajomi się od niej odwrócili, bojąc się stanąć twarzą w twarz z jej żałobą. Tęsknota za ukochaną przyjaciółką...