W blasku poranka długo wpatrywali się w siebie. Davina, z oczami pełnymi tęsknoty, zatraciła się w głębi jego spojrzenia. Julian przyłożył czoło do lodowatej szyby, a ona odwzajemniła jego gest, stykając swoje czoło z chłodną powierzchnią, jakby próbując zbliżyć się do niego przez tę barierę. Ich spojrzenia się splątały, oddychali szybko, zmysłowo odczuwając swoją obecność.
- Jules... - jej słowa brzmiały jak cicha modlitwa.
- Wpuść mnie... - słowa chłopaka, chodź ledwo słyszalne, przeszły przez przestrzeń między nimi jak szepty uczuć. Odsunęła się o krok i otworzyła drzwi, a z zewnątrz wdarł się do środka zimny wiatr.
Julian przekroczył próg pokoju.
- Wejdź...
Przeszedł w głąb pokoju, a ona zamknęła za nim drzwi. Serce Daviny biło jak dzikie ptaki w klatce. Odwrócił się w jej stronę. Stała przed nim w samej halce, nie mając nic pod spodem. Z jej mokrych włosów ciekła woda, mocząc materiał i sprawiając, że stawał się lekko transparentny. Julian zlustrował ją wzrokiem i widziała jak puls na jego szyi przyspieszył. Nagle opadł przed nią na kolana. Podeszła do niego. Oparł swoją głowę na jej brzuchu. Po całym jej ciele przeszedł dreszcz, aż przymknęła oczy. Jej dłonie znalazły schronienie w jego włosach. Gładziła je lekko.
- Przepraszam... - jego głos był udręczony, jakby cierpiał - Nie chciałem, żeby tak wyszło...
Ton w jego głosie ją poraził. To nie były zwykłe przeprosiny. To było jak echo tęsknoty, niepokoju i smutku. W jego głosie skrywały się niewysłowione emocje, które przenikały przez przestrzeń między nimi. Wstrząśnięta jego słowami poczuła jak jej kolana miękną i straciła równowagę. Upadła na kolana tuż naprzeciwko niego, czekając aż zderzy się z twardą podłogą. Jednak zanim zdążyła poczuć ból, chłopak już złapał ją w ramiona, osłabiając siłę upadku. Trzymał ją mocno w objęciach, tak ciasno, jakby chciał zatrzeć granicę między ich duszami. Zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła się w niego. Objął ją ramionami i przycisnął do siebie bliżej. Trwali tak przez dłuższą chwilę, ciesząc się swoją obecnością.
- Cieszę się, że tu jesteś... - wyszeptała.
Usłyszała ciche pociągnięcie nosem. Spojrzała na niego, a w jego oczach dostrzegła łzy. Zdziwiona otworzyła lekko usta. Delikatnie położyła dłoń na jego policzku i pogładziła kciukiem rozcięcie, które miał na policzku. Wolno zjechała w dół na jego dolną wargę. Była lekko opuchnięta, miała głębokie rozcięcie, z którego sączyła się krew i ściekała do dołu na brodę.
- Ach... - pod wpływem jej dotyku delikatnie syknął z bólu.
- Musimy cię opatrzeć....
Zadygotał i złapał ją mocno za nadgarstek.
- Davino... - powiedział zaciskając zęby z bólu. Głos miał cichy, chrapliwy i targany jakimś pragnieniem, ale nie wiedziała, czego ono dotyczy.
- Pozwól mi sobie pomóc. Ja... - urwała, aby opanować swój drżący od emocji głos - Muszę coś zrobić...
Skinął głową, a ona przesunęła dłonie na jego ramiona. Zsunęła mu kurtkę z ramion. Zjechała dłońmi niżej i złapała go za skrawek koszulki. Zdecydowanym ruchem ściągnęła mu ją przez głowę. Na ziemię spadł łańcuszek, który miał zawieszony na szyi, ale nawet tego nie zauważyli. Cicho wpadł pod łóżko. Byli zbyt zajęci wpatrywaniem się w siebie. Jego oczy zdawały się pociemnieć, przybrały teraz odcień butelkowej zieleni.
- Co... - urwał, gdy mu przerwała. Patrzył na nią z uniesionymi brwiami.
- Całą twarz, szyję i tors masz we krwi - szepnęła, podnosząc się z ziemi - Wstań.
CZYTASZ
Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1
RomantikOsiemnastoletnia Davina nie może pozbierać się po śmierci najlepszej przyjaciółki Alison, która zginęła w wypadku samochodowym. Wszyscy znajomi się od niej odwrócili, bojąc się stanąć twarzą w twarz z jej żałobą. Tęsknota za ukochaną przyjaciółką...