Rozdział 8

31 1 0
                                    

Deszcz stukał o okna jadącego samochodu, ulice miasta błyszczały w odbiciu mokrej nawierzchni. Dźwięki deszczu mieszały się z odgłosami miejskiego życia w Larkdale.

- Mam złe przeczucia, Valerie - chłopak zacisnął mocniej dłonie na kierownicy i odwrócił głowę w kierunku blondynki, siedzącej na miejscu pasażera. Patrzyła w szybę, obserwując rozmazujące się krople. Leniwie skierowała na niego swój wzrok.

- Hunter, proszę cię nie dramatyzuj - żartobliwie szturchnęła chłopaka w ramię - To tylko rutynowa akcja. Dostarczamy towar klientowi, zgarniamy forsę i się zwijamy.

Zjechali z drogi i zatrzymali się przy starych magazynach na obrzeżach Larkdale. Mieszkańcy nie zapuszczali się w tą okolicę. Były to stare magazyny należące do przedsiębiorstwa zajmującego się obróbką stali. Dziewczyna wysiadła pierwsza z samochodu i ruszyła w stronę drzwi, zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak poszedł za nią szybkim krokiem. Droga prowadząca do magazynu była wielką kałużą. Buty ślizgały się i grzęzły w błocie. Weszli do środka. Było tam ciemno, po środku stała zakapturzona postać.

- Dobrze was widzieć - mężczyzna w średnim wieku zdjął kaptur z głowy. Jego twarz była blada, a oczy przekrwione.

- Darujmy sobie te przyjemności. Masz kasę? - odezwała się ostro dziewczyna, przeczesując swoje wilgotne włosy dłonią. Mężczyzna skinął jej głową i wyjął plik banknotów z kieszeni bluzy. Podał je dziewczynie. W czasie, gdy blondynka przeliczała pieniądze, Hunter podał mężczyźnie saszetkę z białym proszkiem - Kwota się zgadza.

- Interesy z wami to czysta przyjemność - skinął im głową i wyszedł z magazynu.

- Szybko poszło. Cam będzie zadowolony - chłopak posłał jej delikatny uśmiech. Dziewczyna podała mu plik pieniędzy, a on schował je do kieszeni skórzanej kurtki.

- Widzisz, mówiłam, że dramatyzujesz. Wszystko poszło dobrze- poklepała go po ramieniu i wyszła pierwsza z magazynu. Szła do samochodu klnąc na głos, bo buty grzęzły jej w błocie. Nagle poczuła mocne uderzenie w tył głowy. Upadła na ziemię, woda z kałuży ochlapała jej twarz - Kurwa, co jest?

Zużywając całą siłę, jaką miała w sobie odwróciła się za siebie szukając Huntera. Leżał na ziemi, a nad nim pochylał się dobrze postawny mężczyzna. Obraz jej się rozmazał, ręce, na których się podtrzymywała zadrżały i zemdlała.

***

Ból rozlał się po całym jej ciele. Nadgarstki i kostki ją paliły. Były ciasno związane sznurem. Siedziała pod ścianą w magazynie, w którym wcześniej spotkali się z klientem. Rękoma, które były związane z przodu ciała sięgnęła do kieszeni, gdzie miała schowany nóż. Nie było go tam. Ktoś musiał ją przeszukać i rozbroić. Dreszcz przeszedł ją po całym ciele. Była przerażona. Obróciła głowę w lewą stronę i zobaczyła, że obok niej, w kałuży krwi leży Hunter. Zamarła ze wzrokiem wbitym w krew, która lała się po podłodze. Nikt, kto stracił tyle krwi nie mógł być żywy.

„Mój Boże" Pomyślała.

Kroki rozniosły się po magazynie. Ciężkie buty uderzały o posadzkę. Valerie podniosła głowę i wytężyła wzrok. W jej stronę szedł dobrze zbudowany mężczyzna w skórzanej kurtce. W ręce trzymał rewolwer.

- Długo kazałaś na siebie czekać. Twój kolega zdążył się wykrwawić zanim się łaskawie obudziłaś - patrzył się na nią intensywnie. Jego wzrok był ostry niczym ostrze.

Ukucnął obok niej. Blondynka spuściła głowę pod siłą jego wzroku. Wolną ręką złapał mocno jej podbródek i stanowczo uniósł go tak, aby na niego patrzyła.

- Czekałeś aż się wybudzę, żeby mnie zabić? - odezwała się niepewnie. Jej wzrok powędrował na jego nadgarstek. Wokół niego miał wytatuowaną gałązka cierni. Czuła jak przeszedł ją dreszcz, a dolna warga zadrżała.

- Zabić? Och, nie. Masz przekazać wiadomość Cameronowi Smithowi. Powiedz mu, że Gray Peaks mają się wycofać z Larkdale. Teraz to teren Duri.

Wstał, rzucił na podłogę nóż i wyszedł w ciemną noc zostawiając dziewczynę samą i ciałem jej towarzysza. Valerie z całych sił poczołgała się do noża. Drżącymi rękoma złapała go i niezgrabnie przecięła sznur na nadgarstkach, a potem na kostkach. Gdy tylko się uwolniła chwiejnym krokiem podbiegła do Huntera. Uklękła przy nim i położyła jego głowę na swoich kolanach. Zmierzyła mu puls, ale niestety pod palcami nic nie wyczuła. Łzy napłynęły jej do oczu. Na jego czole złożyła delikatny pocałunek.

- Przepraszam, że cię nie posłuchałam. Tak bardzo cię przepraszam Hunter - pogłaskała czule jego włosy, kołysząc się w przód i tył niespokojnie - Żegnaj, przyjacielu.

Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz