Davina krzątała się bez celu po domu przez ostatnie cztery godziny. Ciągle poprawiała coś w wystroju, a to koc był krzywo złożony, a to poduszki źle poukładane. Ciągle coś było nie na swoim miejscu. Chciała, aby dom wyglądał jak najlepiej na przyjazd rodziców i Ramony. Chociaż tak mogła pomóc w tej trudnej sytuacji, która spotkała ich rodzinę. Jej myśli ciągle krążyły gdzieś koło Juliana i jego zielonych oczu. Usiadła na chwilę na fotelu, który stał w promieniach słonecznych przebijających się przez okno. Przymknęła na chwilę oczy i odchyliła głowę do tyłu, ciesząc się ciepłem na swojej twarzy. Gdy tylko zamknęła oczy widziała jego spokojną twarz podczas snu. Przypominając sobie jego spokojny i miarowy oddech jej ciało się odprężało.
Z wiru myśli wyrwał ją dźwięk wkładania klucza do zamka, a następnie przekręcanie go. Zerwała się szybko na nogi i otrzepała swój biały T-shirt tak, aby nie było na nim zagnieceń. Skarciła się w myślach za to, że ponownie pozwoliła sobie myśleć o chłopaku. Wzięła głęboki oddech i poszła w stronę, z której dochodził hałas. Ustała opierając się bokiem ciała o ścianę. Dan właśnie odwieszał jesienne kurtki, a dziesięcioletnia córka Dana siedziała na podłodze i rozwiązywała buty. Dan zauważył ją, jaką pierwszy i posłał jej szeroki i ciepły uśmiech. Taki właśnie był. Zawsze pogodny, zawsze był oparciem dla niej i jej mamy. Te kilka dni jednak odcisnęły piętno na jego twarzy. Miał wyraźne cienie pod oczami, a na jego twarzy pojawiło się kilka dodatkowych zmarszczek. Nawet okulary na jego nosie tego nie zasłoniły.
- Hej Davy, stęskniłaś się trochę? - zagaił wesoło, ale jego oczy sugerowały coś innego.
- Oczywiście, ten kilka dni ciągnęły mi się bez was w nieskończoność - uśmiechnęła się uszczypliwie. Elizabeth posłała jej uśmiech, a głową delikatnie skinęła wskazując dziewczynkę, która właśnie podnosiła się z ziemi i odkładała buty na szafkę pod ścianą. Policzki miała pulchne i rumiane, brązowe włosy spięte w dwa warkocze.
Davina zrobiła kilka kroków do przodu ku niej i uśmiechnęła się delikatnie.
- Hej.
- Cześć. Może pokażę ci twój pokój, co?
- Jasne - dziewczynka odpowiedziała bez żadnych emocji, nie odwzajemniła uśmiechu. Wzruszyła tylko ramionami. Odwróciła się za siebie i chwyciła fioletowy plecak z jednorożcem, który leżał na podłodze. Założyła go na jedno ramię i popatrzyła na Davinę. Delikatnie skinęła głową na znak, że jest gotowa.
- Zaraz przyniosę na górę walizkę Ramony - rzucił Dan wychodząc z domu. Davina pokiwała głową i ruszyła na piętro. Cisza między dziewczynami była krępująca. Ledwo się znały, a teraz musiały mieszkać pod jednym dachem. Dotarły pod drzwi.
- To twój pokój - otworzyła drzwi i przepuściła Ramonę, aby swobodnie weszła do środka. Dziewczynka położyła swój plecak na idealnie zaścielonym łóżku, a sama podeszła do okna - Wiem, że nie jest idealny, ale możemy go urządzić jak tylko masz ochotę.
- Jest ładnie, ale na moje oko mało różowego - odwróciła się do starszej dziewczyny, a na jej ustach malował się delikatny uśmiech. Davina go odwzajemniła
- Może cię oprowadzę? Pokażę ci gdzie jest łazienka, sypialnia Dana i mojej mamy i mój pokój, co? - młodsza dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Davina machnęła do niej ręką, aby ta za nią poszła. Najpierw pokazała jej sypialnie rodziców. Jasną i przestronną. Lekko wyglądające meble w kolorze olchy, z wieloma zdjęciami rodzinnymi oprawionymi w ramki. Potem przeszły do dużej łazienki, chociaż wielkość mogłaby wskazywać bardziej pokój kąpielowy. Elizabeth uwielbiała brać wieczorami długie kąpiele. Końcowym punktem wycieczki był pokój Daviny. Niewielki, ale miał prywatną łazienkę, co Davina uwielbiała. Pokój miał beżowe ściany i białe meble, co pozwoliło optycznie go powiększyć. Dziewczyna w swoim królestwie miała wielki regał z książkami, które kochała, biurko, telewizor i sporą toaletkę, przy której uwielbiała się szykować.
CZYTASZ
Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1
Roman d'amourOsiemnastoletnia Davina nie może pozbierać się po śmierci najlepszej przyjaciółki Alison, która zginęła w wypadku samochodowym. Wszyscy znajomi się od niej odwrócili, bojąc się stanąć twarzą w twarz z jej żałobą. Tęsknota za ukochaną przyjaciółką...