Rozdział 19

12 0 0
                                    

Z samego rana Julian stał pod domem Daviny swoim starym, czarnym fordem mustangiem. Grey Peaks pozwoliło mu zarobić duże pieniądze, dzięki czemu mógł pozwolić sobie na taką fanaberię. Cieszył się, że matka nie zna się na samochodach, dzięki czemu nie miała pojęcia ile za niego zapłacił. Wiedział, że nie byłaby delikatnie powiedziawszy zachwycona.

Już od dobrych dziesięciu minut czekał na dziewczynę, by razem mogli pojechać do szkoły. Miała być gotowa pięć minut temu, jednak znał już ją tak doskonale, że wiedział, że się spóźni. Rano napisała mu SMS-a, że zaspała, bo nie usłyszała budzika i że potrzebuje pół godziny na ogarnięcie się. Przyjechał na czas, ale z pełną świadomością, że ona będzie spóźniona. Wiedział, że weźmie szybki, pięciominutowy prysznic, kolejne dwadzieścia minut spędzi na nakładanie makijażu, a kolejne dziesięć na wybieranie ubrań, bo przecież nie wie, co na siebie założyć. Takim sposobem będzie spóźniona pięć minut i głodna, bo nie zdążyła zjeść śniadania, czym bardzo go irytowała. Lekko poddenerwowany, na samą myśl o tym podrapał się po karku. Kilka dni temu zorientował się, że zgubił swój wisiorek. Podejrzewał, że musiał mu się zerwać podczas bójki w klubie, jednak Noemi go nie znalazła. Nie była to żadna droga biżuteria, ale miała dla niego niesamowitą wartość sentymentalną. Zwykły srebrny łańcuszek, a na nim zawieszony sygnet z literą B. Dostał go od ojca, gdy ten jeszcze nie popadł w nałogi. Wspomnienie szczęśliwych chwil wczesnego dzieciństwa.

Usłyszał otwierające się drzwi od strony pasażera. Odwrócił głowę w ich kierunku. Do samochodu weszła lekko zdyszana brunetka.

- Przepraszam za spóźnienie, nie wiedziałam, co na siebie założyć

Lekki uśmieszek pojawił się pod jego nosem. Odhaczył ten podpunkt na swojej liście.

- Nic nie szkodzi - sięgnął ramieniem na tylne siedzenie, chwycił w rękę papierową torbę śniadaniową i jej podał - Proszę.

- Co to? - posłała mu zdezorientowane spojrzenie.

- Kanapka. Z żółtym serem i pomidorem. Mam nadzieję, że lubisz.

- Jejku, ty ją zrobiłeś? - chłopak lekko skinął głową włączając się do ruchu - Dziękuje, nie zdążyłam zjeść śniadania.

Zirytowany przewrócił oczami. Kolejne odhaczenie.

- Tylko nie nakrusz. Bo zaczniemy jeździć motorem do szkoły.

- Nie ma mowy. Moje włosy będą wyglądały tragicznie - pokręciła głową biorąc gryza kanapki, którą przygotował jej chłopak.

- Wiem, to ma cię zmotywować, żebyś była ostrożna -posłał jej ironiczny uśmiech.

Słońce świeciło mocno, przez co Julian podczas jazdy mocno mrużył oczy starając się skupić na drodze. Davina cicho ziewnęła i odchyliła głowę do tyłu przymykając oczy.

- Marzę o weekendzie. I kawie - wymamrotała.

- Znowu czytałaś do późna?

- Nie. Rodzice wczoraj przywieźli kota. Mówię ci ona jest taka urocza. Nie mogę się doczekać aż ją poznasz. Pokochasz ją!

- Z pewnością - rozbawiony przewrócił oczami.

- Pół nocy się z nią bawiłam, miała tyle energii - zaśmiała się wyciągając z kieszeni telefon. Chwilę grzebała w telefonie aż wyciągnęła go w stronę chłopaka - Zobacz, jest taka słodka.

Spojrzał na ekran telefonu i zaśmiał się cicho.

- Davy, wczoraj wysłałaś mi chyba ze sto jej zdjęć.

Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz