Rozdział 12

32 1 0
                                    

Poranek był dość chłodny, ale przed wiatrem Davinę osłaniała bluza, którą Julian pożyczył jej dwa dni temu. Pod nią miała koszulkę, którą również jej pożyczył. Nastolatka maszerowała do szkoły szybkim tempem, a ze słuchawek, które miała wetknięte do uszu leciały dźwięki piosenek Radiohead, ulubionego zespołu Julesa. Tęskniła za nim, ale dzięki tym kilku detalom próbowała dodać sobie otuchy by przetrwać w szkole kolejny dzień bez niego. Przy każdym powiewie wiatru do jej nozdrzy docierał zapach unoszący się z materiału. Jego cudowne perfumy Hugo Bossa.

Wchodząc na teren szkoły dostrzegła, że David wysiada ze swojego srebrnego Volvo. Od razu ją spostrzegł i pomachał w jej stronę. Posłała mu uśmiech. Chłopak zarzucił plecak na ramię i podbiegł do niej uśmiechnięty. Palcem zahaczył kabel od słuchawki tak, że wypadła z jej ucha. Przewróciła oczami.

- Co tam słuchasz? - chłopak włożył sobie słuchawkę do ucha. Zmarszczył delikatnie brwi - Od kiedy jesteś fanką Radiohead?

- To, że słucham ich piosenek czyni mnie od razu ich fanką? - zaśmiała się dziewczyna.

- Nie, ale masz na sobie koszulkę z logo ich zespołu - wskazał palcem na T-shirt - I to to sugeruje.

- Och. To nie moja - wzruszyła ramionami i zabrała mu słuchawkę.

- Tak? A więc czyja? - dociekał David, a oczy mu zaświeciły z ciekawości. Ten chłopak kochał plotki.

- Juliana - delikatny rumieniec wkradł się na jej policzki.

- Czekaj, co?! Spałaś z nim?! - krzyknął podekscytowany.

Davina dała mu kuksańca w żebra. Na twarzy chłopaka uformował się grymas.

- Cicho! Zaraz pójdą ploty po szkole - odparła gniewnie. Wzięła głęboki oddech i zaczęła tłumaczyć - Nie spalam z nim. Byłam ostatnio u niego przedwczoraj.

- I co? Kazał ci na dzień dobry przebrać się w jego rzeczy? - zaśmiał się i pokręcił głową dając jej do zrozumienia, że nie wierzy w jej historię.

- Wiesz co? Właściwie to tak właśnie było.

- Dobra. Nie chcesz to nie gadaj - z obrażoną miną skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.

- Przecież właśnie ci powiedziałam jak było! - Davina zaśmiała się. Chłopak jednak dalej dawał do zrozumienia, że jest obrażony - Serio. Przemokłam cała w drodze do niego. Nakrzyczał na mnie, że się rozchoruje. Potem kazał mi wziąć ciepły prysznic i się przebrać.

- Okej - David rozprostował ramiona - Właściwie to brzmi jak coś w jego stylu. On lubi być taki... - urwał szukając odpowiedniego słowa.

- Stanowczy? - zasugerowała ze śmiechem Davina. Chłopak zarzucił na nią ramię i zaczęli kierować się w stronę wejścia głównego budynku. Blondyn był ogromny. Wysoki i umięśniony, przez co Davina lekko przygarbiła się pod ciężarem jego ramienia.

- Chciałem powiedzieć władczy. Stanowczy to chyba zbyt delikatne określenie - przygryzł policzek myśląc nad własnymi słowami - Tak. Do niego zdecydowanie pasuje władczy.

- A to nie to samo?

- Nie. Osoba władcza narzuca swoją wolę innym bez uwzględniania ich opinii albo potrzeb.

- Przesadzasz. No i w ogóle go nie znasz - zrzuciła z siebie ramię chłopaka - Jesteś po prostu do niego uprzedzony, ale nie mam zamiaru dzisiaj się z tobą kłócić. Idę do biblioteki. Zobaczymy się później!

Nie czekając na odpowiedź chłopaka, żwawo zmieniła kierunek i poszła do budynku przylegającego do szkoły. Pchnęła ciężkie, przeszklone drzwi i weszła do środka. Od progu powitał ją cudowny zapach książek. Wyjęła słuchawkę z ucha i wetknęła kable do kieszeni bluzy. Przy mahoniowym biurku tuż obok wysokiej póki pełnej zakurzonych tomów poezji siedziała bibliotekarka. Jej usta delikatnie drgnęły, gdy koniuszkiem palca przesuwała po złotych literach na grzbiecie książki. Okulary osadzone na końcu nosa nadawały jej nutkę uroku. Siwe pasma włosów zdobiły jej skronie. Przeszklone drzwi zamknęły się głośno za nastolatką. Kobieta podniosła głowę i spojrzała w stronę dziewczyny.

Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz