Rozdział 3

56 3 0
                                    

Wczoraj, gdy tylko wróciła ze spotkania z Julianem w kawiarni odezwał się do niej Ryan, brat Alison. Chciał ustalić termin spotkania i padło na dzisiejszy, środowy wieczór. Davina niecierpliwiła się, bo nie widziała bliskich swojej zmarłej przyjaciółki od ponad półtora roku. Po śmierci Ali postanowili się przeprowadzić, aby dom i miasto nie przypominało im codziennie o tej tragedii.

Czas w szkole płynął jej wolno, ale mimo wszystko przyjemnie. Cały dzień spędzili z Julianem na rozmowach o zainteresowaniach, ulubionych artystach, filmach i książkach. Poznawali się i zauważali, że dużo ich łączy. Słuchali tych samych piosenek, oboje byli fanami głupkowatych sitcomów. Opowiedziała Julianowi o swoim zamiłowaniu do książek, a on jej o tym jak bardzo lubi sztuki walki i sport.

Jednak Davy ciągle myślała o nadchodzącym spotkaniu. Nie rozmawiała z bliskimi Ali od długiego czasu. Ani oni ani ona nie próbowali nawiązywać kontaktu. Mama Alison twierdziła, że nie może na nią patrzeć, bo przypomina jej to o stracie jej córki. Zaskoczyły ją słowa Ryana, że ich matka ucieszy się z jej wizyty.

Te dwa lata to ciąg zmian w życiu Daviny, nad którymi ciężko jej nadążyć i zaakceptować. Straciła prawie wszystko, co było jej bliskie.

***

Stała przed szafą i rozmyślała w się, co powinna ubrać. Mama Alison była elegancką kobietą, ale Davina musiała mieć na uwadze, że nie jest to żadna uroczysta kolacja, a raczej niezobowiązujące spotkanie. Chwyciła prostą, dopasowaną, białą sukienkę sięgającą za kolano, która wisiała na wieszaku w kącie szafy i szybko się w nią przebrała. Usiadła przy toaletce i przypudrowała twarz. Na stojaku na biżuterię wisiały złote kolczyki w kształcie kół. Założyła je i była gotowa do wyjścia. Oparła podbródek o dłoń i patrzyła się w lustro. Przez głowę przeszła jej myśl, że do twarzy jej w bieli, bo rozświetla jej twarz.

Jednak chwilę później jej myśli już powędrowały do Juliana i ich wczorajszego wypadu do kawiarni. Bardzo dobrze, się z nim bawiła, bardzo swobodnie, mimo tak krótkiej znajomości. Dopiero teraz zrozumiała jak bardzo brakowało jej towarzystwa. Była ciekawa czy on odebrał te spotkanie równie dobrze jak ona. Ocknął ją dźwięk otwierania drzwi. Odwróciła się i w drzwiach zobaczyła swoją mamę.

- Hej - weszła do pokoju - Jak samopoczucie? Stresujesz się spotkaniem?

- Dziwne się czuje, że mam spotkać jej mamę - przyznała szczerze, wkładając zagubiony kosmyk kasztanowych włosów za ucho - Pamiętam jak mi powiedziała, że nie może na mnie patrzeć, bo jej o niej przypominam. Nie wiem jak spojrzę jej w oczy, ale jednocześnie bardzo chce ją zobaczyć, no wiesz... jak się trzyma i w ogóle.

- Kochanie - podeszła do córki i ją przytuliła najczulej jak potrafiła - Zara zapomina, że ty też straciłaś ważną osobę, że też rozpaczasz i przeżywasz żałobę. Byłyście jak siostry - oderwała się ode niej, a Davina posłała jej uśmiech w podziękowaniu - Będzie dobrze. Zobaczysz - Elizabeth czule gładziła włosy córki - Chyba powinnaś się zbierać, bo zostało ci dziesięć minut.

- Ojej, muszę lecieć - szybko wstała z krzesła i chwyciła mała, beżową torebkę. Spakowała do niej telefon, machnęła ręką mamie na pożegnanie i pognała po schodach w kierunku drzwi wyjściowych.

Wieczór był ciepły, bezwietrzny i jasny. Na niebie było dużo gwiazd. Przeszła na druga stronę ulicy i weszła na podjazd domu, który był naprzeciwko jej. Przeszła przez kamienną bramę ze stalowymi przęsłami. Szła długim, żwirowym podjazdem, naprzemiennie zaciskając i rozluźniając pięści. Dom wyglądał podobnie do innych we Wrenwick. Kamienna fasada i spadzisty dach pokryty gładkimi dachówkami. Doszła do dwuskrzydłowych drzwi wejściowych i głęboko zaczerpnęła powietrza. Nieśmiało nacisnęła dzwonek do drzwi. Niemalże od razu drzwi się uchyliły, a jej oczom ukazał się Ryan. Jego blond włosy wyglądały nienagannie, jak zwykle.

Obietnica. Zanim odejdę. Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz