•๑~ 10 ~๑•

217 18 3
                                    

Pov. Niemcy

Odprawiony namiętnym pocałunkiem, ledwo dawałem radę stawiać kroki równo. Miałem ochotę robić to teraz cały czas. Tylko on i ja oraz jego gorące, rozpalone, otwarte usta. Czerwień ich kusiło swoim wyglądem jak zakażony owoc. Chciałem się w nie wgryźć, aby wydobyć z nich najlepszy i najsłodszy smak.. Kontrola wciąż należała do Polski, który nie rozpieszczał mnie długo i skończył pocałunek, żegnając mnie w taki sposób bez słowa. Przedostałem się już jedynie na drugą stronę, moją stronę.

Wracałem wolno rozmarzony i wracający ciągle do minutowej chwili. Ciągle czułem jego dotyk na twarzy. Próbowałem sobie go ciągle przypominać, przykładając swoją dłoń do moich ust i poruszać delikatnie palcami. Skradziony mój pierwszy pocałunek był najlepszy, jaki mógł mnie spotkać w życiu.. W ten sposób byłem całkowicie nieobecny w rzeczywistości. Oderwałem się od świata, nie będąc chwilowo częścią natury między która się przechadzałem. Szedłem spokojnie, ale nie chlujnie i zaniechałem starań o dbałość żebym nie został zauważony. Praktycznie znajdowałem się już prawie przy obrzeżach miasta i blisko mojego domu. W marzeniach już jedynie wyobrażałem sobie powrót do domu, gdzie zrzucę z siebie całe napięcie w ten sam sposób, który stosuje od kilku dni nocami.. Teraz jeden raz w ciągu dnia nie wystarczy na pewno..

Wygramoliłem się jakoś z krzaków, dochodząc na wzgórze przy moim domu. Szybko jednak mój kierunek drogi się zmienił, a ja od razu znalazłem się z powrotem między gęstym lasem. Wychyliłem jedynie głowę, aby jeszcze raz przeanalizować widok. Przed moim domem stały dwa samochody, a po podwórze kręcił się Anglia, Francja i Ameryka.. Nie mogę przecież wrócić do domu, gdy taki tłum takich ludzi się tam kręci.. Oni od dawna już coś podejrzewali.. Scheiße.. Powinienem być bardziej ostrożny nie tylko po stronie komunistycznej, ale nawet po swojej. Zaniechałem, jakiekolwiek starania i teraz to jest moja kara za to.

Schowałem się całkowicie za drzewem, oddychając trochę głośniej. Nagły na skok adrenaliny na mnie przyśpieszył moje serce pompujące krew do każdej części ciała, aby być gotowym do ucieczki. Nie mogę przecież wrócić do domu lub jak nigdy nic przejść koło nich..! Przez głowę przebiegło kilka miejsc mojej potencjalnej i koniecznej ucieczki. Wszystko było kompletnie bez sensu, a najbardziej bezmyślnym był powrót za mur. Niespodziewanie uświadomiłem sobie o jednym jeszcze miejscu.. Mój przyjaciel, w zasadzie jedyny człowiek, z którym mogę dzielić się moimi brudnymi sekretami. Czuje się okropnie z myślą, że dawno nie zapraszałem go na spotkanie i nagle zjawię się w jego progu, prosząc o przyjęcie do środka, jak zbłąkany wędrowiec. Włochy to jednak jedyna osoba, która może być moją aktualną wymówka. Na pewno nie będzie na tyle zły, aby mnie zostawić na bruku z tym wszystkim.. Cóż jest miły i czasami mało kumaty, więc łatwo go urobić i okręcić wokół palca. Mimo to często podaje trafne argumenty i rady. Po prostu swoją wiedzę wyciągał z życia i doświadczeń. Był mądry w doświadczenie, a nie książkowe terminy.

Biegłem bezzwłocznie w stronę mojego punktu ukrycia się. Moje nogi osiągnęły maksymalną prędkość, jaką mogły. Z każdym metrem przestawałem je czuć, pomimo że nadal coś mnie niosło dalej. Chociaż, że posiadałem moje zwinne jaszczurze ruchy nie zawsze dobrze dawałem radę w ucieczce. Cechy człowiecze przeżywały te nad zwierzęcymi. Zahamowałem agresywnie nogą, zatrzymując się przed progiem oddalonego kawałkiem drogi od miasta domku jednorodzinnego. Włochy żył przy lesie, do którego często witał. Obcował często z naturą, nazywając siebie jej władcą. Był pół człowiekiem pół kozłem. Góra ludzka, a dół zwierzęcy. O ironio podkochiwał się w Hiszpanie, który brał udziały w korridzie, obezwładniał zwierzęta takiego typu jak Włoch..

Zapukałem szybko do drzwi, rozglądając się spanikowany i wystraszony. Drzwi natychmiast otworzyły się przede mną z przyjacielem pośrodku. Bez słowa wepchnąłem się do środka, trzaskając drzwiami z powrotem. Oparłem się o nie, a wręcz wbiłem w drewno, chcąc je mocniej przycisnąć, aby były lepiej zamknięte. Tak naprawdę nie miało to znaczenia.

Anioł W Czerwieni †Gerpol†Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz