Pov. Niemcy
Minęły dwa tygodnie. Pomimo tego, jak bardzo ostrożni z Polską mieliśmy być prawie każdego dnia się widzieliśmy. Zaniechaliśmy, jakiekolwiek myśli na temat tego, że mogą nas złapać. Cieszyliśmy się po prostu naszą bliskością i relacją.. Szczególnie ja. Wieczorami kładłem się z myślą, że Polen też myśli o mnie, jak ja o nim.. Nocami każdy z nas w swoim domu życzył drugiemu dobrej nocy, tuląc się do poduszki i wyobrażając sobie, że to ukochany.. Dwuznaczne pomysły i wyobraźnia przestały być dla mnie powodem do obaw i wstydu.. Pozwalałem się ponosić swojemu umysłowi. Ja i Polska zbliżyliśmy się do siebie.
Był jednak jeden zasadniczy problem. Polak wcale nie zgłębiał i nie szukał szczegółowych informacji o tym, co dzieje się z moim bratem.. Wręcz wydawało się jakby o nim zapomniał. Nasze spotkania kręciły się tylko wokół nas.. Polska jednak wcale nie przez przypadek zapominał o małym. Robił to celowo.. Bardzo mi się to podobało, że nasze relacja schodzi na całkiem inne tory, a my dwaj powoli otwieramy się wspólnie na swoją bliskość, ciepło i dotyk tego drugiego. Nie chcę całkowicie zapominać o wschodnim.. Jednocześnie nie chce nagle niszczyć i przystopować z szybko rozwijającym się uczuciami do mojego ukochanego ptaszka. Zachowanie Polski zaczęło mnie martwić.. Był twardy względem mnie, ale tylko na bliskość.. Zaczęłam sądzić, że szybciej mógłbym dobrać się do jego nagości niż do jego myśli na temat mojego głównego powodu, czemu jestem za murem.
Tym razem Polska zabrał mnie nad jezioro oddalone znacznie od miasta. Aby się tutaj przedostać walczyliśmy z krzakami, górami i błotem. Wychodziło w końcu na jaw, że pomimo moich gadzich i płazich cech kiepsko dawałem sobie radę z walką w terenie. Wzrok Polski i jego podśmiechiwania się sprawiało, że coś nałogowo pchało mnie w stronę większej zrobienia sobie krzywdy.. Jednocześnie umysł podpowiadał, że robię z siebie wyłącznie idiotę i tracę w oczach gospodarza tych terenów. To zdecydowanie trudne stać się w jego oczach kimś odważnym i męskim skoro on sam przewyższa wszystkich..
Wybiegłem na małą polane. Zbliżywszy się do zbiornika zrzuciłem z siebie swoje ciężkie, nie potrzebne ubrania, które wisiały teraz na mnie. Zostałem w wyłącznie w samej bieliźnie jednak nawet przez nią czułem podmuchy chłodnego wiatru ciągnącego znad wody. Chłód przepłynął, ale moje ciało wywołało drżenie i znacznie większą adrenalinę. Przygotowało mnie tylko na kontakt z wodą, która błyszczała się w słońcu i pomrugiwała do mnie błyskami. Zachwycony wskoczyłem do wody przepływając spory kawałek.
Polak z przykrością oznajmił, że nie wchodzi do wody. Jego tajemniczy wyraz twarzy był jak skrzynia zamykającą coś wewnątrz. Wewnątrz krył się zapewne jego szeroki chytry uśmieszek. Starszy mężczyzna zapewne chełpił się w duszy, mogąc mnie ciągle trzymać w niepewności, nieprzyjemnym uczuciu tajemniczości jego ciała. Im dłużej chciałbym, tym dłużej nie mogę.. Jak z początku nagie, piękne arcydzieło było przede mną w zasięgu ręki tak teraz oddalało się. Polska wodził mną i bawił się, dając mi tajemnicze przekazy.. Dziwne przypuszczenia, teksty zagadki. Zmysłowe spojrzenia i pojedyncze kontakty fizyczne miały tylko bardziej wzbudzić we mnie chęć poznania i zasmakowania tego zakazanego owocu.
- Od tamtej pory nie wejdziesz do wody?- Zapytałem, chichocząc cicho pod nosem z widoku Polski siedzącego na moście i moczącego jedynie swoje nogi. Podpłynąłem powoli do niego, kładąc ręce na suchym drewnie.
- Zmoczone piórka to nic przyjemnego. Poza tym brudna woda z jeziora mi je tylko po brudzi. Nawet nie wiesz jak długo zajmuje wyczyszczenie ich- Przedstawił mi swój mały problem. Podsunął swoje nogi bliżej tułowia, przejeżdżając ręką wzdłuż kończyn.- Tym bardziej że pióra obejmują całe moje ciało i zastępują włosy. Nie licząc tych na głowie.
CZYTASZ
Anioł W Czerwieni †Gerpol†
RomancePo rozłamie rodzinny, młody Niemiec pogrążony w samotności i niezrozumieniu pragnie odzyskać zgubionego brata. Trafiając na tereny znajdujące się poza żelazną kurtyną staje się, świadkiem prawdziwego piekła, w którym odnajduje jedyną nadzieję. Nadzi...