°๑~ 25 ~๑°

201 17 12
                                    

Pov. Niemcy

Chłodna i wietrzna noc zawitała w mojej okolicy. Ten dziwny nieprzyjemny spadek temperatury przejmował całe moje życie. Konteksty z ludźmi, którzy byli dla mnie jak rodzina były kiepskie. Z dawnymi przyjaciółmi po sytuacji z Polską tym bardziej między nami powstała duża przestrzeń.. Bardzo zimna.. A z samym Polakiem? Cóż.. Niby było wszystko dobrze, ale od czasu pobytu po mojej stronie muru był bardzo chłodny, taki bez uczuć. Pytania o jego samopoczucie kończyły się cały czas tak samo. Zwykle powiadał "jestem obojętny i poważny jak zwykle,,. Jego ciało przemawiało jednak inaczej.

Tej też nocy nie mogłem zasnąć. Świst wiatru dochodzący zza okien o tyle mnie denerwował i piszczał w uszach, że nie potrafiłem się odprężyć. Natarczywie natura chciała ode mnie mojej uwagi, a ja błagałam o spokój. Leżałem i przewracałem się z jednego boku na drugi. W końcu wylądowałem na plecach, wpatrując się w sufit, oczekując od niego aż uspokoi bałagan na zewnątrz. Zaczynałem mieć już przewidzenie. W białym suficie widziałem postacie, jakieś rysunki. Tak jakby wiatr przedostał się już do środka i bawił się ze mną, pokazując mi obrazki. Kolejnym zwiedzeniem miało być pukanie do drzwi, które zaprzeczało obecności wiatru w środku tylko na zewnątrz. Kulturalnie chciał wejść do mojego domu, uderzając o wejście. O dziwo po zamknięciu oczu chwilowe pukanie nie ustało, a wręcz nasiliło się. Mam nadzieję, że nie zdenerwowałem naturalnych sił..

Była godzina trzecia. Kogo niesie o tak nieludzkiej porze? W przeciwieństwie do mnie każdy już dawno by zasnął, ignorując wichurę. Zarzuciłem na siebie szlafrok, gdyż byłem w samych spodenkach i koszulce. Nie chciałem poczuć przeszywającego zimna na ciele, gdy otworze drzwi. Szybko pomknąłem do wejścia, będąc zainteresowanym gościem, którego przywiało. Po od kluczeniu zamka, wejście natychmiast się sunęło przez sam wiatr, a moim oczom ukazał się Polak w towarzystwie innego mężczyzny. Zmieszany rozchyliłem delikatnie wargi. Szybko jednak przemówiłem:

- Wejdźcie do środka.. Na zewnątrz na pewno bardzo wieje.

- W rzeczy samej, ale nie potrzebujemy troski- Odezwał się drugi z mężczyzn. Dopiero po przyjaznym tonie głosu poznałem, że to Jugosławia. Gdy w nie zbyt dobrym świetnie ujrzałem część jego twarzy zarumieniłem się, będąc zawstydzony, że od razu nie poznałem go po jego boskiej sylwetce..- To my zabieramy cię na zewnątrz.

- Towarzysze cię polubili Niemcy i stwierdzili, że też zasługujesz na zaproszenie na ognisko w lesie. Trochę posiedzimy, popijemy i zjemy- Dodał Polen, oczarowują mnie swoim uśmiechem, gdyż poczuł się w niebezpieczeństwie, że z takim rumieńcem zareagowałem na jego znajomego.

Chwilowo oniemiałem. Jednak z jakiego to powodu? Z tak wielkiego szczęścia, że dwójka, w zasadzie cała grupa Słowian, zapraszała mnie na ognisko. Czy może dlatego, że byli w stanie bez zostanie przyłapanym przedostać się aż pod moje progi. W tej sytuacji czułem się wręcz zobowiązany pójść z nimi. Poświęcili prawie swoje życie, aby tutaj dotrzeć. Liczyłem każdy czas spędzony u boku ukochanego Polaka. Dniami i nocami spoglądać na jego ciało było jak inne spojrzenie w jego duszę i urodę.. Dniem jego oczy zatrzymywały słońce, aby zbierać w sobie promienie słoneczne, aby nocą móc świecić nimi i kusić.

Dlatego też po kilkunastu minutach na przebranie się i przygotowanie na imprezę ruszyliśmy w drogę ciemnym lasem. Droga nawet nie była oświetlona przez księżyc, gdyż wysokie korony drzew skutecznie powstrzymywały go przed spojrzeniem na skrawek ziemi. Trzymaliśmy się, więc blisko siebie, próbując wypalać oczami drogę i Jednocześnie unikać przeszkód oraz potencjalnych uszkodzeń z tym związanymi.

- O tej godzinie milicja nie patroluje obrzeży miast lub lasów?- Zapytałem w czasie ogromnej i smętnej ciszy między naszą trójką. Pomimo że rozpocząłem nieprzyjemny temat i to na dodatek, wprowadzając obawy w spotkanie, chciałem po prostu pogadać..

Anioł W Czerwieni †Gerpol†Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz