°๑~ 22 ~๑°

141 16 1
                                    

Pov. Niemcy

Wraz z Polską siedziałem całe południe w moim pokoju. Czas gonił, jak oszalały nie chcąc nawet na chwilę zrobić sobie przerwy. Chwila na odetchnięcie, nabranie powietrza. Wszytko, nie było istotne. Czas był edytowany przez nas samych. Rozkoszna chwila w objęciach Polski wystarczająco wpływała na menacholinjny charakter czasu.

- Jak można siedzieć całymi dniami nosem w kartkę tylko po to, aby nic z tego nie wyciągnąć?- Prychnął cicho mężczyzna przypatrując się mojej codzienności, czyli milionom liczbom, słupkom, wyrażeniom.- Już rozumiem sam fakt pracy nad bombą atomową i liczenie tego ile strat mogłaby przynieść świstu.

- Wszystko to właściwie łączy się w jedną całość, a atomówka to serce tego wszystkiego- Uradowany odparłem. Gdy tylko ktoś poruszał przy mnie tematy nuklearnej broni jestem jak w amoku. Widok, mózg wyłącza się, aby zrobić miejsce dla tej części umysłu, która przechowuje wszystkiego informacje, ciekawostki, zawiłości na takie tematy. Nie często chwalę się tym lub opowiadam komuś. W większości dotyczy to też tego, że nie wolno mi tego robić.. Amerykanin już dawno powinien nabić mnie na pal za to, że podzieliłem się z Polakiem tym, że jestem jednym z głównych naukowców aliantów, mózgiem operacji.. Pomimo tego, jak ciepło jest tutaj witany słowianin to już tak miło nie jest widziany.

- Od czasu, gdy powiedziałeś mi, że miałeś wpływy na konstrukcję bomby zastanawiałem się jak się z tym czujesz..- Mruknął, siadając na biurku. Do ręki wziął dokument z doklejonym wyciekiem gazety sprzed paru lat.- Nie masz wyrzutów sumienia za to, że pozbawiłeś życia kilkuset ludzi? Skaziłeś tereny Japonki, a na dodatek doprowadziłeś do katastrofy i upadku wielkiego imperium..

- Nie do końca ja miałem na to wpływu.. Byłem dość młody.. Ja pomagałem przy tym owszem, ale tylko w kwestiach pobocznych.. Jakieś rachunkowe sprawy, liczenie prawdopodobieństw..- Spłoszyłem się dziwnym rodzajem pytania ze strony ukochanego. Brzmiał poważnie, a jednocześnie jakby nabijał się ze mnie.. W zasadzie czułem pustkę względem ataku na Imperium Japońskie.

- Była to dość bliska przyjaciółka twojego ojca, znaliście się na pewno- Rzekł, patrząc na mnie krótko.

- Mało pamiętam. Znajomi taty byli dla mnie zawsze obcy. Nie mieszał mnie w swoje poważne dorosłe sprawy. Byłem też dość młody..

- Jednak na tyle młody, aby mieć świadomość wojny- Wtrącił Polak.

- Skąd, że.. Byłem jak niemowlak. Ukrywany przed całym światem, wychowywany w bańce złudzeń. Dopiero gdy tata nas porzucił.. znaczy zginął i zostaliśmy sami dowiedziałem się wszystkiego- Westchnąłem, a przed oczami przemknął obraz z tamtego pamiętnego dnia.

Mój mały płaczący brat. Anglia z kawałkiem odkrytej twarzy, w której pierwszy raz wtedy widziałem prawdziwe oczy człowieka przepełnione smutkiem, współczuciem i chęcią pomocy. Pierwszy i ostatni raz.. Ostatni raz widziałem tatę związanego. Mówił coś do mnie, ale pisk w uszach przeszkadzał. Chwycił mnie i przytulił mocno, pomimo że był bezbronny. Potem zniknął. Liny zostały na ziemi, a on rozpłynął się jakby w powietrzu. Ostatnie, co widziałem był blask przez który oślepłem tylko chwilę.

- Nigdy nie porzuciłby cię lub twojego brata.. To trzeba akurat przyznać. Gdyby mógł zabrałaby was ze sobą, ale wiedział, że tutaj bez niego tylko z Anglią będzie wam dobrze i bezpiecznie. Nie przewidział niestety tego, co wydarzyło się później..- Odparł mężczyzna, wzdychając ciężko. Zeskoczył niespodziewanie z biurka, patrząc ostatni raz na dokumenty. Milczał, a jedyne, po czym mogłem zrozumieć jego intencje lub myśli były oczy. Błądził nimi wszędzie, zamyślony, a jednocześnie jakby wahał się i walczył z jakimiś przekonaniami. Chciałem go dotknąć, aby wyciągnąć z dziwnej walki w jego umyśle do puki nie spojrzał na mnie.- Nic tu po nas. Ruszajmy, już za długo i tak spędziliśmy tu czasu. Wiem, że pomimo wielbienia mnie masz mi za złe, że ciągle cię łudzę i unikam tematu twojej i mojej rodziny.

Anioł W Czerwieni †Gerpol†Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz