°๑~ 27 ~๑°

120 20 0
                                    

Pov. Niemcy

Póki słońce nie zawitało całkowicie na horyzoncie póty Polska i ja zahipnotyzowani wciąż księżycem kochaliśmy się do ostatniego tchu. Dyszeliśmy w swoje wargi, w swoją szyję, skórę. Zjednoczeni niby z naturą, która przeciągnęła nas na swoją stronę, wstępując w nią w naszym naturalnym odzieniu. Pamięć mnie zawodziła tak jak niektóre spojrzenia. Chwila była na tyle pełna napięcia, uczuć, że zamazywała lub wręcz wyciągała z całego widoku wyłącznie Polaka, a wszystko inne wokół znikało. Możliwe, że to alkoholowa zabawa w mojej głowie ciągle rozbrzmiewała, zabierając mi pamięć z tej najpiękniejszej chwili.

Dłonie nasze splecione przekazywały między sobą ciepło, reakcje na zadaną przyjemność i pot. Oparty wyłącznie na rękach i trochę na kolanach poruszałem się ostatkiem sił w Polsce. Drugie tyle próbowałem wykorzystać na złapanie powietrza, aby podarował mi więcej energii. Polska podbierał mi powietrze chłonąc je jeszcze szybciej i mocniej niż ja. Tlen w jego gardle, co jakiś czas się zaplątywał, a z ust ukochanego wydostawały się jęknięcie, które uwydatniało podniecenie tworząc je tak rozkoszne do słuchania. Przyjemniejszy był jednak jego wzrok, który chłonąłem bez przerwy. Spoglądajawszy w jego ogromne, czarne źrenice wypełnione tylko troszeczkę kolorem niebieskim skrywały coś więcej niż tylko te dwa kolory. Płynące szczęście przez uśmiech, który się w nich krył, dawał znaki, że Polsce podobało się ,a jednocześnie nie pragnął teraz niczego więcej niż to.. Dawał im się ponieść nie kontrolując czym przede mną przemawiają, aby ostatecznie wypowiedzieć w moją stronę miłosne hasełka. Wpatrując się w nie, czułem jakbym dotykał krańca świata, rzeczywistość nie była taka jak zawsze. Oczy miały więcej blasku niż niebo pełne gwiazd.

- Ah.. eh..- Mruknąłem szybko, orientując się w sytuacji, do jakiej doprowadziłem. Napięcie całe zeszło ze mną wraz z dojściem wewnątrz mężczyzny.- wybacz.. Nie kontrolowałem się..

Śmiech Polaka rozbrzmiał wokół, ukazując jego lśniące białe ząbki. Pomimo spokojnego wyrazu szczęścia jego pierś nienaturalnie leciała w dół i w górę ledwo dawała mu żyć. Ostatecznie przestał wydawać z siebie jakikolwiek dźwięk, połykając głośno ślinę, aby w końcu przybrać naturalny delikatny uśmiech. Miękka skóra polskich palców spotkała się z moją suchą warstwową na twarzy. Trzymając moją twarz wbił się spokojnie w moje usta, dając jednoznaczną odpowiedź, że wszystko jest w porządku. Wilgoć jego ust przeniósł na mnie, pozbywając się suchości. Krótko nacieszyłem się jego słodkością, gdyż szybko uciekł całym ciałem, pozostawiając blisko ziemi. Wciąż jego zadziorny uśmieszek przyprawiał mnie o rozkosz.

- Oh Polen.. Jesteś taki śliczny..- Wyszeptałem, wpatrując się w jego wyrzeźbiony wyraz twarzy.- Nie stworzony do dotykania, a do oglądania i chwalenia.. A jeśli już dotknięty to wyłącznie po swojemu.. To największa chwała, jaka była mi dana.. Chciałbym cię..

- Tak?- Dodał szybko, wyczekując mojej dalszej zachcianki w roli głównej z nim samym.

Mój stan jednak nie pozwalał mi skończyć. Dziwne ukucie w brzuchu połączone też z rosnącym ciepłem stamtąd do góry zaczęło mnie drażnić. Gardło zacisnęło się jakby oczekiwało czegoś niechcianego, a jednocześnie chcąc nie doprowadzić do katastrofy. Naciskające dziwne uczucie zwiększyło się, a tak słabe zabezpieczenie górnych organów układu pokarmowego przestało dawać radę. W taki też sposób, odchylając się szybko obok pierzastego demona zwróciłem treść żołądka w większości zmieszanej z wódką, która tak bardzo wcześniej drażniła moje gardło i przełyk. Teraz na nowo zaczęła piec pomimo potraktowania jej kwasem żołądkowym. Zacząłem głośno kaszleć, chcąc jak najszybciej pozbyć się tego uczucia.

Rozczarowany mężczyzna westchnął na tyle głośno i teatralnie, abym poczuł się okropnie z myślą, że zamiast prowadzić z nim flirt zwymiotowałem przy nim samym.. Ledwo prawie, unikając sytuacji zwymiotowania na niego.. Pomimo nie przyjemnej sytuacji nie odsunął się, nie odepchnął mnie. Spoglądał jednak w całkiem innym kierunku ze zrezygnowaniem w oczach, a wcześniejszy porcelanowy uśmieszek zniknął na rzecz skażonego potłuczonego szkła.

Anioł W Czerwieni †Gerpol†Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz