Pod drzwi komnaty Rycerza Cienia podbiegła zdyszana służka. Jej stopy okryte skórzanymi trzewikami — w zamku królewskim służba musiała wyglądać nienagannie — nie wydawały najcichszych dźwięków. Na korytarzu słychać było jedynie ciężki oddech dziewczyny. Gdy rumieńce na jej policzkach nieco zbladły, położyła dłoń na klamce. Zamarła. Zrozumiawszy, co zrobiła, wzdrygnęła się i zabrała rękę. Zapukać. Miała tylko zapukać.
Zacisnęła palce w pięść i już ją uniosła, gdy zza drzwi dotarł do niej przeszywający krzyk.
Grube, dębowe drewno skutecznie blokowało dźwięki, dzięki czemu tylko znajdując się wystarczająco blisko, dało się cokolwiek usłyszeć. Gdy jednak do jednego głosu dołączył drugi, nawet ciężkie drzwi nie były w stanie wszystkiego zagłuszyć.
Coś się działo. Czy to dlatego sir Homme nie stawił się u Jego Wysokości? Nastąpiły jakieś komplikacje, które zmusiły go do powrotu do komnat? A co, jeśli ktoś się tam włamał? Złodziej? A może zawodowy morderca?!
W umyśle służki pojawiła się okropna wizja zmasakrowanego ciała rycerza.
Nie. Nie mogła na to pozwolić.
Spomiędzy fałd spódnicy wyciągnęła długi sztylet i szarpnęła za klamkę. Oczywiście zamknięte. "Proszę, wytrzymaj jeszcze trochę!" Pomyślała i zaczęła grzebać w zamku czubkiem sztyletu. Niedługo później rozległo się przyjemne dla ucha kliknięcie. Krzyki ucichły. Dziewczyna nie czekała ani chwili dłużej. Otworzyła drzwi i wpadłszy do środka, przybrała pozycję do ataku.
— Już jestem, sir! — zawołała, gotowa ujrzeć scenę zaciętej walki lub tortur. Nie była jednak przygotowana na to, co rzeczywiście zastała.
Najwyraźniej Rycerz Cienia nie znajdował się w żadnym niebezpieczeństwie. Przytulał do piersi odciętą głowę. Nogą przyciskał jakieś ciało do łóżka, a wolną ręką zakrywał usta innemu, zaskakująco podobnemu do niego mężczyźnie.
Co za widok.
— Ja... — służka zdołała wydukać. — Ja...
Sir Homme wyglądał na zaskoczonego, wręcz wystraszonego jej przybyciem. Po dojściu do siebie uśmiechnął się i zaśmiał sucho. Niezręczność wypełniła przestrzeń.
— Spokojnie! To... to nic takiego...- wydukał. - My... My po prostu...
Drugi mężczyzna, ten, któremu rycerz zakrywał usta, spojrzał to na jedno, to na drugie. Powoli odsunął od siebie jego dłoń i odezwał się ze stoickim spokojem:
— Przepraszam, za bardzo się podekscytowaliśmy. Ja i mój kuzyn nie widzieliśmy Homme od tak dawna, że poniosły nas emocje.
W międzyczasie zabrał skamieniałemu Homme głowę i położył w dłoniach ciała, które uprzednio uwolnił. Dopiero wtedy ukazała się twarz trzeciego mężczyzny, który z szeroko otwartymi oczami i szarą skóra spoglądał gdzieś w bok. Człowiek trzymający swoją własną głowę! Dziwniej być już nie mogło.
Służka przetarła twarz dłonią i przyjrzała się wszystkim jeszcze raz. Tu zdecydowanie działo się coś więcej, niż zwyczajne spotkanie rodzinne. Sir Homme jednak nie wyglądał, jakby chciał jej zdradzić szczegóły. Siedział tylko sztywno na brzegu łóżka i utrzymywał coraz bardziej wymuszony uśmiech.
Dziewczyna pozwoliła sobie na ciche westchnienie. Cóż, przynajmniej nie wyglądało na to, by Rycerzowi Cienia coś groziło.
— Najmocniej przepraszam za wtargnięcie. Sir, Jego Wysokość się niecierpliwi. Mam przekazać, że jesteś niezdolny do natychmiastowego przybycia? — zapytała jak gdyby nigdy nic. Rycerz, najwyraźniej zadowolony tą postawą, odetchnął głęboko i pokiwał głową, tym bardziej zdobywając się na delikatny, szczery uśmiech.

CZYTASZ
Dzieło Potwora | Księga Pierwsza | Pierwszy Szkic
FantasyTa sama rutyna, dzień w dzień. Praca, projekt. Praca, projekt. Krok bliżej do pojednania. Aż stało się. Spadł w czarną przepaść i pociągnął za sobą obcą osobę. Stracił całe swoje życie. W zamian zyskał kolory i zapachy. Świat znany mu z baśni przesz...