Cała trójka zebrała się wokół okrągłego stołu z jasnego drewna okrytego żółtym obrusem. Kiaran przesunął palcami po miękkim materiale. Nawet takie drobiazgi były tu śliczne i przyjemne w dotyku. Przeniósł wzrok na kubek herbaty, który wkrótce się przed nim pojawił. Błyszczącą powierzchnię naczynia zdobiło namalowane ręcznie drzewo. Zmarszczył brwi. Jego dłonie dalej spoczywały na kolanach.
Rosaline uśmiechnęła się do niego, lecz ten uparcie wbijał spojrzenie w kubek.
— Wiesz Kiaran, spotkania z tobą chyba najbardziej się obawiałam — powiedziała. Na te słowa Allistor skupił się na delektowaniu się swoim napojem, jakby udając, że ta rozmowa go nie dotyczy.
Kiaran zagryzł wargę.
— Ach tak — odparł tylko.
Spodziewał się, że Rosaline okaże jakiekolwiek niezadowolenie, lecz ta tylko spokojnie wzięła łyka swojej herbaty. Używała błękitnego kubka w stokrotki.
— Myślę, że cię rozumiem. Obawiasz się, prawda? Nie znasz mnie, a ja mam właśnie zabrać ci brata.
— Nic takiego nie powiedziałem.
Kobieta odwróciła się do jego brata, odsłaniając długą, wąską szyję zdobioną sztucznymi perłami, matowymi ze starości.
— Alliś, mógłbyś sprawdzić, co z chłopcami?
"Alliś"? Co to za beznadziejne zdrobnienie? przemknęło Kiaranowi przez myśl, jednak Allistor jedynie musnął dłoń swojej narzeczonej i ruszył do salonu. W jego szklance zostały już tylko kostki lodu.
— W razie czego wołajcie — rzucił za sobą, zanim zniknął za drzwiami.
Kiaran zacisnął palce na materiale spodni, dziękując w duchu, że nikt nie może tego zobaczyć. Nie pomogło to jednak na fakt, że został sam na sam z przyszłą żoną własnego brata. Zaczął się rozglądać po kuchni unikając widoku Rosaline. Wszędzie panował idealny porządek. Na szafkach stały słoiki z przyprawami, a ścianę po drugiej stronie zajmowały obrazy przedstawiające na różny sposób niebo. Dlaczego tu musiało być tak ładnie? Jakby całe to miejsce szeptało do niego: "Zrelaksuj się, odpocznij". W rezultacie był jeszcze bardziej spięty.
— Kiaran — zadrżał na dźwięk gładkiego głosu kobiety. Uparcie unikał patrzenia na jej twarz, ale nie uszło jego uwadze, jak pięknie światło zza okna za Rosaline przebijało się przez jej włosy.
Zmusił się, by spojrzeć jej w oczy. Natychmiast poczuł przymus odwrócenia wzroku. Z trudem go zignorował.
— Tak? — odpowiedział.
Rosaline przestała się uśmiechać. Obracała kubek w dłoniach, jakby zastanawiając się, od której strony się z niego napić.
— Ja i twój brat poznaliśmy się w Edynburgu, gdzie wyjechałam na wakacje.
— Wiem o tym.
— Przez trzy lata utrzymywaliśmy kontakt przez internet.
— To też wiem.
— Ale o moim istnieniu dowiedziałeś się dopiero trzy miesiące temu, kiedy Allistor mi się oświadczył.
Na to już nie odpowiedział.
Rosaline kontynuowała, wciąż bawiąc się kubkiem.
— Widzisz, ja nasłuchałam się o tobie przeróżnych historii, ale ty mnie w ogóle nie znasz. Na pewno jesteś przerażony taką nagłą zmianą... Ślub, przeprowadzka Allistora, i to jeszcze tak daleko... Zostaniesz sam z chłopcami, oddając jednego z braci obcej kobiecie. To musi cię przerastać.

CZYTASZ
Dzieło Potwora | Księga Pierwsza | Pierwszy Szkic
FantasiTa sama rutyna, dzień w dzień. Praca, projekt. Praca, projekt. Krok bliżej do pojednania. Aż stało się. Spadł w czarną przepaść i pociągnął za sobą obcą osobę. Stracił całe swoje życie. W zamian zyskał kolory i zapachy. Świat znany mu z baśni przesz...