Rycerz Cienia patrzył w skupieniu, jak bezgłowy jeździec rozpływa się w mroku nocy. Stał nieruchomo jeszcze przez dobre pół minuty, zanim upewnił się, że potwór nie powróci.
Podrapał się po głowie. Ledwo zeskoczył z balkonu, a ta plugawa istota natychmiast się wycofała. Nie mogło jej przerazić wyłącznie jego przybycie, więc o co mogło chodzić?
Potrząsnął głową. Przemyślenia w tym temacie zostawi na później, teraz miał większy problem.
Pod murami zamku leżały zwłoki.
Kucnął przy ofierze. W zupełnej ciemności niewiele był w stanie dostrzec, ale dał radę ustalić kilka faktów. Przede wszystkim, odcięta głowa. To zdecydowanie robota zbiegłego potwora. Po drugie, miał do czynienia z młodym mężczyzną, może lekko po dwudziestce. Dotknął opuszkami palców jego krótkich, kasztanowych włosów. Były całkiem miękkie i zadbane, więc ich właściciel pewnie pochodził z dobrego domu. Poza tym, przy niekorzystnym świetle dało się zauważyć już tylko nietypowy ubiór zmarłego. Takich ubrań rycerz nie widział podczas żadnej ze swoich licznych podróży. Choć dziwaczne, zaskoczyły go swoją elastycznością, a do tego wyglądały na wyjątkowo wygodne. Niesamowite!
Rycerz poczuł gwałtowny przypływ żalu. Nie zdołał ochronić tego mężczyzny. Zbyt późno usłyszał, że coś się dzieje i przybył na pomoc. Jakim cudem tętent kopyt nie dotarł do niego nieco wcześniej? Gdyby tylko był trochę bardziej uważny! Zmarły nic mu już nawet nie powie na temat tego incydentu.
Jakkolwiek odpadała opcja przesłuchania ofiary, wciąż pozostawały jej zwłoki. Może jeśli przeszuka je, odda do badań i spróbuje ustalić tożsamość zmarłego, dowie się czegoś ciekawego.
Spojrzał jeszcze raz w stronę ogrodu, z którego najprawdopodobniej wyłonił się jeździec. Oj tak. Musiał zebrać jak najwięcej informacji, i to szybko.
Nie przejmując się tym, że mógł pobrudzić sobie ubrania krwią, położył głowę na tułowiu trupa i wziął ją na ręce jak pannę młodą. Skrzywił się nieco pod ciężarem ciała. Nie było zbyt masywne, ale wciąż należało do dorosłego mężczyzny.
Już miał iść w stronę zamku, by przynajmniej na razie przekazać ciało strażom, gdy gwałtownie zamarł.
To ciało... Wcale nie było martwe. Czuł puls, przepływającą krew, a nawet delikatny oddech. Choć głowa została oddzielona od reszty, całość była jak najbardziej żywa. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale rzeczywiście, gdy dotykał ofiary, nie czuł pod palcami lepkiej krwi. Nawet jej zapach nie unosił się w rześkim, nocnym powietrzu.
A to ciekawe!
Nowa fala optymizmu dodała rycerzowi energii i ciało, które niósł w dłoniach, jakby straciło kilka kilogramów. Jeszcze była nadzieja! Uśmiechnięty przebiegł wzdłuż murów aż do tylnego wejścia strzeżonego przez dwóch strażników. Na jego widok obaj zablokowali mu przejście włóczniami, ale gdy podszedł bliżej, natychmiast stanęli na baczność. Najwyraźniej nie przyjrzeli się temu, co ten trzymał w ramionach, bo w żaden sposób na to nie zareagowali. Uroki nocy. W trakcie dnia nikt nie przegapiłby głowy leżącej na brzuchu, gdy powinna być przymocowana do karku.
Kiwnął do nich w ramach pozdrowienia i przeszedł do wąskiego korytarza dla służby. Nogi mężczyzny z odciętą głową ocierały się o szorstkie, ceglane ściany, jednak ten nie odzyskiwał przytomności. Wtedy nieprzyjemna myśl nawiedziła umysł rycerza. Ten mężczyzna zdecydowanie był jak najbardziej żywy, ale co, jeśli nigdy się nie obudzi?
To się jeszcze zobaczy. Może w razie czego istniałby jakiś lek, który pomógłby w takich okolicznościach.
Zza ścian dobiegało głuche dudnienie. W sali balowej trwało przyjęcie, więc korytarze świeciły pustką. Większość służby zaangażowano w obsługę gości. Przy odrobinie szczęścia, nikt nie zauważy Rycerza Cienia przechadzającego się po korytarzach z bezgłowym mężczyzną.

CZYTASZ
Dzieło Potwora | Księga Pierwsza | Pierwszy Szkic
FantasyTa sama rutyna, dzień w dzień. Praca, projekt. Praca, projekt. Krok bliżej do pojednania. Aż stało się. Spadł w czarną przepaść i pociągnął za sobą obcą osobę. Stracił całe swoje życie. W zamian zyskał kolory i zapachy. Świat znany mu z baśni przesz...