Monstre osunął się na ziemię i złapał za swoją nogę. Kiaran zesztywniał, natomiast Homme automatycznie rzucił się do przodu. Już po chwili jedną ręką trzymał obolałego towarzysza za ramię, a drugą objął jego dłoń.
- Co się dzieje? - zapytał. - Jesteś ranny? Źle się czujesz?
Zamiast się odezwać, Monstre zacisnął zęby i pokręcił głową. Odczekał chwilę i puścił nogę, przy czym gwałtownie wypuścił z siebie powietrze.
- Nic mi nie jest... - westchnął i odwrócił wzrok. - To tylko skurcz. Za dużo jazdy.
Homme popatrzył się na niego ze zdziwieniem, a potem przeniósł wzrok na jego nogę. W jednej chwili uleciała z niego cała adrenalina.
- Całe szczęście - powiedział cicho. - Już się wystraszyłem.
Tymi słowami poklepał Monstre po ramieniu i wrócił do swoich spraw.
Sprawnie rozbili obozowisko. Każdy o dziwo wiedział, co ma robić. Jeden zajął się końmi, drugi rozłożeniem sprzętu, a trzeci jedzeniem. Wystarczyło kilka słów i w pięć minut mieli nad głowami płachtę nasączoną woskiem w razie deszczu, a trawę zakrywały koce do spania. Kiaran podrapał się po głowie na widok okryć ułożonych w coś w rodzaju gniazda.
- Będziemy spać blisko siebie - wyjaśnił Homme. - Będzie cieplej i bezpieczniej. Wyczujemy, jeśli coś zaatakuje jednego z nas.
Kiaran pożałował wtedy, że w ogóle się nad tym zastanawiał. Wizja potwora porywającego ich podczas snu przyprawiła go o dreszcze.
Nie mogli także rozpalić ogniska, by nie zwrócić uwagi nikogo niepożądanego. W rezultacie musieli zadowolić się suchym prowiantem, ale nikt nie wyglądał na niezadowolonego tym faktem. Mieli do dyspozycji aromatyczne, suszone mięso, prawie świeży chleb oraz mnóstwo sera o podejrzanym kolorze i zapachu. Homme i Monstre zajadali się nim, kiedy Kiaran wpatrywał się w nich jak w szaleńców.
- I to jest dobre? - zapytał i ugryzł dzikie jabłko, które znaleźli po drodze. Jego towarzysze obrzucili go identycznym, karcącym spojrzeniem.
- To najlepszy roquefort w Verdun! Oczywiście, że jest dobry!
Monstre zagryzł ser chlebem i przeżuł z niemalże czcią.
- W życiu nie jadłem tak dobrego - odparł i wsunął cały kawałek do buzi. - Mmm! Delicje! Tutejsze sery są absolutnie przepyszne!
Ten komentarz sprawił, że Homme wyprostował się z dumą. Wcześniej wyglądał na przygnębionego, więc teraz nieco poprawił mu się humor.
Kiaran natomiast skrzywił się na widok pleśniowych plam i uznał, że wystarczą mu owoce.
Poszli spać wcześnie, żeby wyruszyć w drogę powrotną już o świcie. Homme nie krytykował więcej decyzji reszty, ale przez cały czas pluł sobie w brodę, że decyzję o wyprawie podjął tak impulsywnie. Monstre i Kiaran mieli rację. Może i zabrali ze sobą jakieś tam sztylety, ale co im po broni, kiedy nie potrafili się nią posługiwać? Do tego praktycznie wcale nie rozmawiali o tym, czego mogą się spodziewać w cierniowym lesie. Ich celem było jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w Ludusie, a tymczasem tylko jedno z nich potrafiło sobie tam poradzić.
Porządne przygotowania do przekroczenia progu lasu mogły zająć im nawet tygodnie. Nie mieli tyle czasu. Ludus nie miał.
Homme nie planował zasnąć tej nocy.
Ktoś musiał pełnić wartę. Wyczołgał się więc z posłania tak, by nie obudzić śpiącego obok Monstre. Przyjrzał się jeszcze jego spokojnej twarzy. Ten człowiek... Wcześniej Homme miał tylko dziwne poczucie deja vu, ale nie dało się zignorować ich uderzającego podobieństwa. To pewnie tylko zbieg okoliczności, ale lepiej będzie się upewnić, czy Monstre nie ma z nim czegoś wspólnego. Westchnął ciężko.

CZYTASZ
Dzieło Potwora | Księga Pierwsza | Pierwszy Szkic
FantasyTa sama rutyna, dzień w dzień. Praca, projekt. Praca, projekt. Krok bliżej do pojednania. Aż stało się. Spadł w czarną przepaść i pociągnął za sobą obcą osobę. Stracił całe swoje życie. W zamian zyskał kolory i zapachy. Świat znany mu z baśni przesz...