',.

57 3 0
                                    

Obudziłem się. Leżałem w łóżku mojego pana. Byłem przykryty kocem. Pan się do mnie przytulał. Ale jakoś tak bez użycia rąk. Tylko ciałem. Pan miał związane ręce, o co tu chodzi? Usiadłem. Pan wyglądał normalnie, nie było widać żadnych urazów. Sam się związał? Ale czemu?

Nadal miałem malunek mojego pana na sobie. Na szczęście nie rozmazał się. Może to dlatego pan się związał?

Odwiązałem właścicielowi pierwszą rękę. Nagle mnie nią chwycił. Ścisnął mnie bardzo mocno. Od kiedy mój pan ma takie długie paznokcie? Ból był prawie nie do zniesienia. Wbijał się głęboko. Przebił mi skórę. Krew zaczęła wypływać mi z ręki. Wolną ręką zatkalem sobie usta, by nie budzić mojego pana. Lucjan przybliżył moją rękę do swoich ust i zaczął ją lizać. To jakaś gra wstępna? Jednak po chwili wyjął palce i odepchnął mnie. Jęknąłem z bólu. Chwyciłem ręką miejsce i pobiegłem do łazienki. Wyjąłem opatrunki i próbowałem uciskać rany by nie krwawiły. Gdy opatrunki zrobiły się czerwone szybko przyłożyłem nowe i zabandażowałem jedną ręką.

Czyli wykrwawię się na śmierć? Nie mam teraz ochoty na umieranie. Do łazienki przyszła jakaś kobieta. Zobaczyła jak próbuję opatrzeć ranę. Odwineła bandaż. Odłożyła opatrunek. Kazała mi usiąść. Odkaziła ranę. Zaczęła szyć moich pięć dziur szwami. Szybko skończyła i założyła profesjonalne opatrunek i zabandażowała mi go.

-A teraz mów co ci się stało

-Ja nie wiem, mój pan mi to zrobił. Ale pan śpi. Nie chciałem budzić pana.

-Nie byłby zadowolony gdybyś się wykrwawił. Posprzątaj tu i wracaj do niego

Pani nalała mi wody z płynem do wiaderka, dała ścierkę i wyszła. Zacząłem zmywać z podłogi, dywaniku i umywalki własną krew. Jedną ręką.

Nadal byłem w szoku i nie do końca wiedziałem o co chodzi. Gdy skończyłem, wróciłem. Pan leżał wciąż na łóżku, jednak rozwiązał sobie drugą rękę. Trochę się bałem, bo przecież mógł mnie teraz zaatakować.
O ile w ogóle można to nazwać atakiem. Dobra trudno, będę to tak nazywać bo nie mam lepszego słowa na to.

Położyłem się na legowisku. Jeśli przyjdzie mi tu umrzeć to chociaż zacznę czytać prezent od pana.

Pan jednak mnie nie zaatakował. Może mu już przeszło? Ale dlaczego w ogóle mi to zrobił? Czemu pił mi z ręki krew?

Obraz mojego pana miał teraz bandaż na ręce. Farba z dłoni zeszła całkowicie przez środek w wiaderku. Kolana też były rozmazane. Panu się to raczej nie spodoba...

Ale nie chcę sięgać po koc. Co jeśli pan tylko czeka aż się zbliżę? Co jeśli złapie mi drugą rękę i też się wbije? Nie chcę tego próbować.

Pani w łazience dała mi jeszcze jakąś tabletkę. Nie wiem na co ona była.

Pan usiadł na łóżku. Popatrzył na swoje ręce, a później na mnie. Udawałem że nie przestałem czytać. Pan wstał z łóżka i podszedł do mnie. Chciałem uciec, chciałem się ruszyć, obrobić jakkolwiek. Ale nie mogłem.

-Podoba ci się książka?

-T-t-ta-a-ak

-Czemu tak drżysz? Zimno ci?

Pan sięgnął po koc i mnie nim okrył. I nagle na jego twarzy pojawiła się złość.

-Co to za bandaż? Co ci się stało?

-P-p-pan

-Co ja. Przestań. Mów normalnie

Pan położył mi ręce na ramionach. Zrobiło się ciemno. Czułem jak opadam na posłanie. Słyszałem jak pan mówi coś, ale nie wiedziałem co. Zacząłem chyba płakać. Straciłem kontakt z rzeczywistością.

...

Obudziłem się na jakimś łóżku. Miałem zakryte oczy. Poczułem, że ręka bardzo mnie boli. Nie miałem siły się podnieść. Leżałem tak dosyć długo. Nic nie słyszałem.

Niewolnik prawie Wampira [yaoi 18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz