Six

288 43 5
                                    

San nie zdążył nawet zastanowić się nad tym, co powinien zrobić. Pocałunek trwał zaledwie sekundę, nim Wooyoung odsunął się jak poparzony i odwrócił wzrok. Nie był pewien, czy żałował tego co zrobił, czy może przestraszył się, że będzie na niego zły. Może i był nieco zdezorientowany, ale nie był to powód, by się złościć. Poniekąd rozumiał sytuację młodszego. Był zagubiony, samotny. Potrzebował kogoś, kto będzie obok i zapewni mu wsparcie w tych trudnych chwilach. Sam sięgając pamięcią kilka lat wstecz widział siebie w podobnej sytuacji. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, szukał wsparcia w najmniejszych gestach, nawet u ludzi, za którymi średnio przepadał. Dlatego nie zamierzał teraz pozwalać, by Wooyoung przechodził przez to samo.

- Przepraszam. Poniosło mnie. - powiedział Wooyoung unikając spojrzenia Sana.

- Nie masz za co przepraszać. Rozumiem, w jakiej jesteś sytuacji i co obecnie czujesz... To może być nieco przytłaczające. Nie musisz się obawiać, że zostaniesz sam. Doskonale wiem, jak to jest, kiedy straci się wszystko, na czym ci zależy. - po raz pierwszy od ich spotkań zaczął bardziej otwierać się przed młodszym na temat swojej przeszłości. Wcześniej uznawał to za nieistotne.

- Nie chcę, żebyś poczuł się niezręcznie, kiedy przebywasz ze mną.

- Wcale się tak nie czuję. Jestem ostatnią osobą, która mogłaby cię oceniać, wiedząc, co czujesz.

- Tragedia nie czyni człowieka lepszym... Wciąż pozostaje zepsuty.

- Nie mów w ten sposób. To nie twoja wina. Powinieneś odpocząć od tego wszystkiego i porządnie się wyspać. Niepotrzebnie w ogóle zaczynałem temat.

- To twoja praca. Nie możesz mieć wyrzutów sumienia przez to, że chcesz ruszyć naprzód ze śledztwem. Ja ci tylko wszystko utrudniam...

- Połóż się i odpocznij. Przyjdę innym razem. - zignorował ostatnie słowa Wooyounga, nie chcąc się z nim wykłócać. Obecnie chłopak był w bardzo złym stanie. Możliwe, że było z nim gorzej, niż San początkowo zakładał. Do traumatycznych przeżyć związanych ze śmiercią współlokatora mogły dojść jeszcze poprzednie urazy... Przecież nie znał przeszłości Wooyounga.

Chłopak położył się niedługo potem,  San przez cały czas był przy nim, pilnując, by ten nie poczuł się samotny. W końcu obiecał mu to. Nie mógł go zostawić po tym, jak zapewnił go o swojej obecności, kiedy tylko będzie jej potrzebował.

Przysiadł obok chłopaka na materacu przyglądając się jego spokojnej twarzy. Dość szybko udało mu się zasnąć, co było dla Sana pewnego rodzaju ulgą. Niepewnie sięgnął do policzka młodszego, gładząc go delikatnie. Nie potrafił postawić się na jego miejscu, mimo że sam wielokrotnie żegnał bliskich. Stan Wooyounga nie dawał mu spokoju i nie mógł oprzeć się myśli, że jednak chłopak potrzebuje pomocy specjalisty. Sprawiał wrażenie człowieka, który rozpadł się na kawałki i przez długi czas nie może pozbierać się z powrotem do kupy, nieważne jak wiele razy próbuje. San uznał, że jego obowiązkiem jests mu pomóc. Nie wiedział jeszcze jak, ale nie mógł go tak zostawić.

Po kilku minutach czuwania nad śpiącym Wooyoungiem, wstał z zamiarem opuszczenia mieszkania. On sam powinien wrócić do mieszkania i odpocząć przez chociaż krótką chwilę, ale wiedział, że nie może. Musiał spotkać się z Yunho i przekazać wszystko, czego się dowiedział. Nieważne ile razy szukał, nie mógł znaleźć nic więcej w sprawie zabójstwa. Tak, jakby ciągle coś mu umykało, przechodziło tuż koło nosa. Chciałby dojść do tego, co to takiego jest.

Od ciągłego czytania raz po raz tej samej treści rozbolała go głowa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od ciągłego czytania raz po raz tej samej treści rozbolała go głowa. Ciągłe przesłuchania, brak postępu i niepokój związany z osobą Wooyounga sprawiały, że miał ochotę zrezygnować. Zwyczajnie się poddać, gdyż nie widział sensu w ciągłym drążeniu tego samego, z takimi samymi skutkami. Nie robili żadnych postępów, stali w miejscu, i to go frustrowało.

Uniósł głowę słysząc pukanie w drzwi, jak i później ich otwieranie i kroki mężczyzny wchodzącego do środka. Oboje byli już tym zmęczeni i najchętniej odpoczęli by przez kilka dni odcinając się od całej sprawy. Było to jednak niemożliwe, a oni sami wiedzieli, że nie spoczną, póki nie znajdą sprawcy.

- Rozmawiałeś z Jungiem? - zapytał, nie mając siły już nawet zaczynać tematu o wyglądzie i stanie zdrowia Sana, który ewidentnie potrzebował odpoczynku.

- Rozmawiałem. Wciąż jestem zdania, że nie jest on zdolny do popełnienia przestępstwa. Jest słaby i kruchy, nie mógłby nikogo skrzywdzić.

- Nawet pod wpływem emocji? - Yunho naciskał, choć podejrzewał, że nie uda mu się przekonać Sana do swoich racji. Chyba będzie musiał sam to wszystko zbadać.

- Na ten moment każda rozmowa o tamtej nocy kończy się jego złym samopoczuciem. Nie chcę ryzykować i wolę na razie zostawić go w spokoju.

Yunho westchnął i wstał z miejsca, obchodząc naokoło swoje biurko i stając naprzeciwko swojego przyjaciela, opierając się o blat. Założył ręce na piersi i zerknął jeszcze raz na zmęczone oczy młodszego i jego bladą twarz. Od początku wiedział, że to jego marzenie, a nie Sana. Ten jednak mimo wszystko postanowił mu towarzyszyć, choć ewidentnie nie była to jego wymarzona ścieżka.

- Wracaj do domu. Ja się wszystkim zajmę. - oznajmił, mając nadzieję, że tym razem przyjaciel go posłucha.

- Nie chcę zostawiać cię samego z tym wszystkim.

- Daj spokój. I tak niewiele na razie mogę zrobić. Jeśli dowiem się czegoś nowego, dam ci znać. Na razie wracaj do domu. Wyśpij się chociaż trochę i zjedz coś porządnego.

San westchnął głęboko i przetarł powieki, czując jak całe jego ciało błaga o chwilę przerwy. Nawet jeśli chciał być pomocny, w tym stanie niewiele mógł zdziałać. Yunho miał rację, potrzebował odpoczynku.

- Masz rację - przyznał - Jestem do niczego w tym stanie. Powiadom mnie, jeśli tylko pojawi się coś nowego. I też nie zamęczaj się tym zbytnio.

- Bez obaw.

Z ich dwójki to zdecydowanie San był tym, który potrafił dopasować się do każdego otoczenia, nawet jeśli robił coś, co nie sprawiało mu przyjemności. Tak już było od kilku lat zresztą. San nigdy nie marzył o zostaniu policjantem. Poszedł w ślady przyjaciela, który od czasów liceum był dla niego jak starszy brat.

Yunho jednak czuł wyrzuty sumienia, kiedy myślał o tym, w co wpakował się jego przyjaciel. Jego psychika nie była już taka sama i z każdym kolejnym miesiącem dostrzegał jak bardzo wykańcza go ta praca. Mimo to nie zrezygnował, trwając w tym razem z nim, jakby to miało go podnieść na duchu. Nie musieli spełniać jego marzeń razem. Doskonale poradzi sobie sam, byleby tylko oszczędzić swojemu przyjacielowi cierpienia. Już i tak dość mu się dostało. Życzył mu jedynie spokoju, miłości i szczęścia. Jak najbardziej na to zasługiwał.

Życie jednak wydawało się być całkowicie przeciwko niemu.

Obsession • WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz