Seven

293 34 4
                                    

Oddychał głęboko, próbując zapanować nad emocjami, ale te rozdzierały go od środka. Nienawidził tego, co zrobił, tego jaki był, tego, jak zachowywał się obecnie. Był żałosny oczekując współczucia i zrozumienia, kiedy sam był tym złym. Ostatnie tygodnie były jeszcze gorsze od poprzednich, a myślał, że gorzej być nie może. Teraz, kiedy został sam, dostrzegał jak bardzo potrzebował kogoś obok. Przebywając sam na sam ze swoimi myślami popadał w obłęd i momentami pragnął nawet śmierci. Czy zasługiwał w ogóle na coś innego? Nie mógł wiecznie się usprawiedliwiać swoją przeszłością, miał wybór, by stać się innym człowiekiem. Nie mógł wiecznie zwalać wszystkiego na bliskich. Miał Juna, kogoś, kto jako pierwszy sprawił, że czuł się kochany i ważny. Dlaczego więc nie potrafił zatrzymać go przy sobie? Junhee był jego przepisem na szczęście, co miał teraz zrobić?

Pozostało mu tak naprawdę jedno.

Użalając się nad sobą nie poprawi swojej sytuacji. Musiał zbliżyć się do Sana i zyskać jego zaufanie. Tylko w ten sposób odzyska spokój, jaki mu towarzyszył, gdy obok był Junhee. Musiał jednak uważać, by nie popełnić tego samego błędu. Swoim zachowaniem już sprawił, że Junhee przestał go kochać, był przy nim tylko przez litość i współczucie. Musiał panować nad emocjami. Musiał się bardziej postarać.

- Co ty chcesz jeszcze naprawić? - prychnął sam do siebie żałośnie, po czym zsunął się na podłogę, zalewając się łzami.

To był fakt. Czy było co ratować?

Przebudził się bardzo powoli z głębokiego snu, nie mogąc sobie przypomnieć, kiedy tak właściwie zasnął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przebudził się bardzo powoli z głębokiego snu, nie mogąc sobie przypomnieć, kiedy tak właściwie zasnął. Dawno nie spał tak dobrze i tak długo. Ciągłe miauczenie drażniło jego uszy, przez co nie było nawet mowy o dalszym odpoczynku. Powoli podniósł się do siadu i przetarł zaspane oczy, dopiero orientując się, że jest przecież środek tygodnia.

Która jest godzina? Jak bardzo jest spóźniony? Czy budzik już dzwonił? Jeśli tak, jakim cudem go nie usłyszał?

Po spojrzeniu w bok zorientował się, że na półce nie ma urządzenia. Leżało natomiast na podłodze, a baterie znajdowały się niedaleko, zapewne po tym jak przetoczyły się po upadku. Spojrzał niezadowolony na kotkę, która widząc, że jej pan się obudził, zaczęła się łasić.

- Nie ciesz się tak. Jeśli mnie wyleją, to będziesz dojadać resztki po mnie. - prychnął drapiąc kotkę za uchem. Ciche mruczenie wypełniło niemal cały pokój, co uświadomiło Sanowi, jak pusto jest w mieszkaniu. - Z drugiej strony... Byłby to pretekst, żeby dać sobie spokój i poszukać czegoś innego.

Nie ukrywał, że był już zmęczony tym trybem życia, tym ciągłym kółkiem, które zataczał każdego dnia, tygodnia i miesiąca. Czuł się wyczerpany, miał już dość robienia czegokolwiek, by zająć sobie dzień. Nie mógł żyć w ten sposób i powoli to do niego docierało. Wiecznie tylko uciekał przed czasem wolnym, próbując zagospodarować go tak, by nie musiał myśleć o tym, jak bardzo samotny czuje się będąc sam w mieszkaniu, bez nikogo do rozmowy. Tęsknił za ojcem, za matką, która od kilku lat przebywała w szpitalu i prawdopodobnie już z niego nie wyjdzie. Ta codzienność wysysała z niego całą energię i miał wrażenie, że niebawem nic już z niej nie zostanie. Sam nie wiedział już czego potrzebował.

Obsession • WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz