Wstałam, jak to ja, o 6.00 rano. Poszłam się umyć i przebrać. Zeszłam na dół, zjadłam i siadłam na kanapę. Na telewizorze leciał jakiś film. Zaczęłam go oglądać i się zaciekawiłam. Mój spokój został przerwany przez Vincenta.
-Witaj Hailie. - powiedział jak zwykle chłodno
-Cześć Vincent. - odpowiedziałam
-Dziś lecicie na wakacje razem z Tonym, Shanem i Dylanem.
-A gdzie? - zapytałam zaciekawiona i wyraźnie podniecona
-Do Tajlandii. - powiedział krótko
- Oo to fajnie.
-Dziś o 14.00 wyjeżdżacie, a teraz idź się spakuj.
-Okej - powiedziałam szybko i poleciałam na górę.
Wzięłam moją walizkę z flamingami i zaczęłam wkładać ubrania. Później spakowałam szczoteczkę do zębów i pastę, a później szczotkę do włosów. Wzięłam jeszcze jakieś pierdoły.
Zamknęłam walizkę i postawiłam obok drzwi.
Poszłam do biblioteki czytać jakąś książkę.
Przeczytałam 100 stron i wtedy zgłodniałam.
Zeszłam na dół, zajrzałam do lodówki i wyjęłam dżem jabłkowy. Wzięłam kromkę chleba i posmarowałam ją dżemem.
Wzięłam talerz, położyłam kanapkę na nim i pobiegłam znów do biblioteki. Zjadłam całą, z powrotem wzięłam książkę i nawet niewiadomo kiedy, odpłynęłam.
Obudził mnie Will.
- Hej, hej, pora wstawać. Chłopcy już stoją przy wyjściu. - powiedział
- Oh to już?
- Tak. Chodź na dół, a ja wezmę twoją walizkę i wyjeżdżacie.
- Już. Już idę. - powiedziałam i zeszłam na dół. Przy drzwiach Byli chłopcy. Z góry schodził Will razem z moją walizeczką we flamingi.
- Hej dziewczynko - przywitał mnie Dylan
- Hej chłopczyku - odpowiedziałam mu
- Nie jestem chłopczykiem
- Tak? A kim?
- Mężczyzną Hailie. Mężczyzną.
Zaśmiałam się głośno i niedowierzałam własnym uszom.
Chciałam się z nim jeszcze podroczyć, ale przyszedł Tony i poszliśmy do auta za nim.
- Siema młoda - powiedział Tony
- Hejka - odparłam nadal chichocząc
Gdy Vincent nas pożegnał weszliśmy i Shane zapalił auto. Wczoraj dosyć wcześnie poszłam spać więc było to dziwne, bo nadal byłam zmęczona. Więc po kilku minutach zasnęłam. Lecz nie pospałam długo, bo szybko dojechaliśmy na lotnisko. Było tam dużo ludzi. Tony kazał mi położyć moją walizkę na taśmę. Wszyscy zrobili to samo.
Gdy już odebraliśmy walizki poszliśmy w przeciwnym kierunku niż wszyscy ludzie.
- Dylan a gdzie teraz idziemy?
- No jak to gdzie dziewczynko, do samolotu.
- Ale tam idą wszyscy ludzie. - wskazałam palcem
- Bo wszyscy, nie mają prywatnego odrzutowca tak jak my.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Prywatny odrzutowiec? - zapytałam z niedowierzaniem
- Dokładnie tak. Chodź, wsiadamy.
Weszliśmy po schodkach i przywitały nas bardzo miłe stuartessy. Wskazały nam nasze miejsca. Więc siedliśmy. Ja siedziałam obok Dylana. Bardzo go lubiłam, więc mi to pasowało. Przy starcie oglądałam widoki. Później zaczęłam czytać książkę. Aż zasnęłam. Obudził mnie Dylan oglądając tiktoki.
- Dylanussss!
- Co chcesz?
- Nie mogłeś już głośniej tego oglądać?!
- Nie.
Przedrzeźniał się że mną jak przedszkolak, więc to ja postanowiłam skończyć.
Niespodziewanie, nagle mnie przytulił. Ucieszyłam się tak bardzo, że aż podskoczyłam że szczęścia. Dylan widocznie się przestraszył i mnie puścił.
- Nie puszczaj - powiedziałam że smutkiem
- Dobrze, dobrze.
Położyłam głowę na jego ramieniu i odpłynęłam.
CZYTASZ
Inna wersja Rodziny Monet
Teen FictionHailie mieszka z tatą I dziadkiem. W tragiczny sposób ich traci. Zamieszkuje u Monetów. Przeczytajcie jeżeli chcecie poznać dalsze losy Hailie Monet. Do zobaczenia🐸😙 Ps: nie zwracajcie uwagi na błędy ortograficzne.