Obudziłam się o 8.00. Przypomniałam sobie o wczorajszych zdarzeniach. Wzdrygnęłam się. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedziałam cicho
- Cześć jak się czujesz dziewczynko? - zapytał Dylan
- Dobrze
- Dziś wylatujemy do Domku.
- Och. A dlaczego?
- Jest tu za bardzo nie bezpiecznie - powiedział I wyszedł
Szkoda
Za chwilę ktoś ponownie zapukał ponownie.
- Tak?
- O 10.00 masz być gotowa i czekać na dole.
- Mhm
Ogarnęłam się i czekałam już na dole.
Rozejrzałam się ale chłopców tu nie było.
- Hej idziecie?! - krzyknęłam
- Już, już! - odkrzyknął mi Shane
Niebawem już stali na dole z walizkami i kolejno żegnali się z Lindsay. Na koniec podeszła do mnie i wyciągnęła ręce. Przytuliłam ją. Nie żebym lubiła ją jakoś bardzo ale potrzebowałam czasem kogoś takiego.
- Do zobaczenia dzieciaki! - krzyknęła, a my wchodziliśmy do samolotu.
Siadłam z Dylanem. Zdecydowanie to jego najbardziej lubiłam ze wszystkich moich braci. Znudzona poszłam spać.***
- Dziewczynko wysiadamy - powiedział
- Już tylko się zbiorę.
Włożyłam swoje rzeczy do plecaka i wstałam.
Wyszliśmy z samolotu i od razu poczułam zmianę klimatu. Jak zwykle było chłodno i padało. Nałożyłam kaptur mojej ulubionej bluzy. Kierowałam się za Tonym. Dotarliśmy do domu. Pierwszy wszedł Shane I wydarł się na cały dom.
- JESTEŚMY!!!!
- Nie wydzieraj się tak - powiedziałam I pobiegłam prosto do pokoju się rozpakować.***
Pierwsze co usłyszałam to trzask. Później kolejny i kolejny. Zerwałam się z łóżka. Zobaczyłam otwarte okno. Chciałam wstać I szybko je zamknąć. Ale nie mogłam się ruszyć. Spojrzałam w stronę okna. Za nim zauważyłam młodego mężczyznę. Krzyknęłam.
- Ej ciiiiiii. - szepnął i przytkał mi do twarzy szmatkę.***
Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Zamierzałam wstać ale coś mnie trzymało.
Liny. Cholerne liny. Zaczęłam je gryźć i jak najszybciej się stąd wydostać. Przegryzłam.
Wybiegłam z pokoju. Znalazłam się na jakimś ciemnym korytarzu szkolnym. Próbując znależć wyjście, znalazłam jakieś drzwi. Zapaliłam światło. W rogu stały modele człowieka. Zapewne sala od biologii.
- A ty tu skąd?! - usłyszałam za sobą głośny krzyk
- Ja.... kim ty...
- Nie powinno cię to obchodzić
Miał czarne włosy, czarne oczy i miał tatuaż węża. Przypomniałam sobie że czytałam o kimś takim w internecie... Nie.... to niemożliwe...
- Ty... Venom?!...
- Dobrze mała smarkulo. Tak to ja.
Zaczęłam uciekać. Znalazłam wyjście ze szkoły. Wybiegłam trzecich się i szybko oddychając.
Znałam tą okolicę. Chwilę w lewo był dom.
Biegłam w tamtym kierunku.***
Obudziłam się cała się trzęsąc. Pobiegłam do Dylana. Wskoczyłam do jego łóżka i przytuliłam się do niego.
***
Wstałam już Gdy świtało. Zeszłam na dół.
- Dzień dobry - powiedział Vincent
- Cześć - odpowiedziałam
- Dziś idziesz do szkoły. Jest niedaleko trochę w prawo i już jesteś. Pierwszą masz biologię.
Zamarłam. Nie.... to nie może być prawda.......
- O 8.00 zaczynasz lekcje.
- Mhm - mruknęłam tylko dlatego że nie chciałam ujawnić drżącego głosu
Była za 15, 8.00. Wyszłam całą się trzęsąc.***
Weszłam do sali. Od razu na plecach pojawiły się ciarki.
- Dzieńdobry - powiedziała nauczycielka.
Zawołała mnie gestem ręki. Podeszłam.
- Hailie przedstaw się klasie. - rozkazała
- Cześć. Mam na imię Hailie Monet.
Wszystkie oczy nagle popatrzyły na mnie.
Zaczęłam odczuwać zawstydzenie.
Siadłam do ławki nadal czując wzrok na sobie.***
Lekcje minęły mi szybko. Wróciłam do domu. I poszłam spać.
***
Pierwsze co usłyszałam to trzask. Później kolejny i kolejny. Zerwałam się z łóżka. Zobaczyłam otwarte okno. Chciałam wstać I szybko je zamknąć. Ale nie mogłam się ruszyć. Spojrzałam w stronę okna. Za nim zauważyłam młodego mężczyznę. Krzyknęłam.
- Ej ciiiiiii. - szepnął i przytkał mi do twarzy szmatkę.***
Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Zamierzałam wstać ale coś mnie trzymało.
Liny. Cholerne liny. Zaczęłam je gryźć i jak najszybciej się stąd wydostać. Przegryzłam.
Wybiegłam z pokoju. Znalazłam się na jakimś ciemnym korytarzu szkolnym. Próbując znależć wyjście, znalazłam jakieś drzwi. Zapaliłam światło. W rogu stały modele człowieka. Zapewne sala od biologii.
- A ty tu skąd?! - usłyszałam za sobą głośny krzyk
- Ja.... kim ty...
- Nie powinno cię to obchodzić
Miał czarne włosy, czarne oczy i miał tatuaż węża. Przypomniałam sobie że czytałam o kimś takim w internecie... Nie.... to niemożliwe...
- Ty... Venom?!...
- Dobrze mała smarkulo. Tak to ja.
Zaczęłam uciekać. Znalazłam wyjście ze szkoły. Wybiegłam trzecich się i szybko oddychając.
Znałam tą okolicę. Chwilę w lewo był dom.
Biegłam w tamtym kierunku.
Niemożliwe.... Mój sen dział się naprawdę. Dobiegłam do domu i pobiegłam do Dylana.
CZYTASZ
Inna wersja Rodziny Monet
Teen FictionHailie mieszka z tatą I dziadkiem. W tragiczny sposób ich traci. Zamieszkuje u Monetów. Przeczytajcie jeżeli chcecie poznać dalsze losy Hailie Monet. Do zobaczenia🐸😙 Ps: nie zwracajcie uwagi na błędy ortograficzne.