Gdy dojechaliśmy poszłam prosto do łóżka. Spać.
Wstałam o 9.00. Ekspresowo się umyłam i przebrałam w różową sukienkę. Nie wiem czemu. Po prostu miałam wrażenie że dzisiejszy dzień będzie idealny.
Zeszłam na dół i zobaczyłam tam oczywiście Eugenie. Zjadłam śniadanie i miałam już iść ale zadałam jej pytanie.
- Em..przepraszam... czy mogłabyś mi kupić chusteczki higieniczne? Bo skończyły mi się..
W odpowiedzi Usłyszałam
- Oczywiście
Więc poszłam do pokoju. Chwilę po tym do mojego pokoju wszedł Will.
- Hej malutka, chciałabyś pojechać na wycieczkę? - zapytał
- Emm no okej - odpowiedziałam
- Super. Przygotuj się na 13.00.
- A gdzie jedziemy?
- To niespodzianka.
- No dobrze - powiedziałam szybko bo bardzo lubię niespodzianki.
- Do zobaczenia na dole. - powiedział po czym wyszedł. Była 12.00 więc zaraz wyjeżdżaliśmy. Spakowałam wodę i crossainta. Poszłam czytać do biblioteki. Usadowiłam się w fotelu o kształcie jajka. Czytałam do 12.45. Zaczęłam się zbierać i po chwili zeszłam na dół.
- Cześć Will. Jestem już gotowa.
- Ooo to super. Możemy wyjeżdżać?
- Myślę że tak.
- To wsiadaj do auta. Ja zrobię sobie tylko smoothie z marchewek i truskawek.
- Okej.
Skierowałam się w stronę garażu. Przekraczając próg garażu, potknęłam się. Will od razu przybiegł.
- Nic się nie stało malutka? - zapytał z troską.
- Nie, ale dziękuję. - odpowiedziałam grzecznie.
- Dobrze to wsiadajmy.
I pojechaliśmy. Jechaliśmy zaledwie 30 minut. Za oknem świeciło słoneczko.
- Jesteśmy. - oznajmił
- O to super.
- Chodź. Najpierw pójdziemy tam - pokazał palcem
- Później zejdziemy tam - znów pokazał i wrócimy.
Zaczęliśmy iść. Droga była skalna ale dobrze się szło. Pogoda dopisywała.
W końcu doszliśmy na szczyt.
- I jak podoba Ci się malutka. - zapytał
- Jest świetnie Will dziękuje że mnie tu zabrałeś. Kocham Cię.
Po tym słowie zrobiło mi się gorąco.
Poczułam że to słowo nie powinno jeszcze wypływać z moich ust.
Ale on odpowiedział.
- Ja ciebie też malutka.
Było pięknie. Niebo było przejrzyste i błękitne. Drzewa rosły dość gęsto. Były pięknie zielone a niektóre były ciemniejsze. A wodospad szumiał. Milczeliśmy i słuchaliśmy śpiew ptaków. Wydawało mi się że od mojego przyjazdu, zbliżyłam się z Willem.
- Nasza mama często nas tu przyprowadzała. - powiedział I mówił dalej.
- Przychodziliśmy tu często.
- Jest tu pięknie - stwierdziłam
- Tak, to prawda. Chodź na dół.
Pooglądaliśmy jeszcze ten piękny krajobraz i zaczęliśmy powoli schodzić na dół. W drodze rozmawialiśmy. O wszystkim.
Aż w końcu zeszliśmy na sam dół I skierowaliśmy się już prosto do auta Willa.
- Jak Ci się podobało? - zapytał
- Było...magicznie
- Cieszę się że polubiłaś to miejsce.
Powiedział, po czym zapalił auto i odjechał.
Jechaliśmy chwilę w ciszy i obserwowaliśmy widoki przez okno aż nagle przed samochód wbiegł nam kot. Will gwałtownie zahamował.
- Wszystko okej malutka?! - zapytał wyraźnie zaniepokojony.
- T-t-tak..
- Przepraszam. Byłem nieuważny.
- Nie.. to nie twoją wina.
Kotkowi nic się nie stało. I my byliśmy cali. Bardzo się wystraszyłam, ale nie chciałam niepokoić Willa. Reszta podróży minęła szybko i bezpiecznie.
Gdy dojechaliśmy, szybko wysiadłam.
- Ja już idę do domu Will, paa. - powiedziałam
- Czekaj. Przepraszam...
- Nie.. nie o to chodzi. Po prostu chce mi się do toalety.
Poszłam. W kuchni była Eugenie.
- Hej - przywitałam się
- Cześć Hailie. Mam dla ciebie chusteczki. - oznajmiła
- Oo dziękuję.
Wzięłam chusteczki i poszłam na górę. Do swojego pokoju. Zaczynało się robić ciemno ale nie miałam chęci przygotowywać się do spania.
Tak jak zazwyczaj, poszłam do biblioteki poczytać. Szybko zaczęły mi się zamykać oczy więc poszłam do siebie i przebrałam się w piżamę. Rzuciłam się na łóżko i poszłam spać.--------------------------------------------------------------
✨️💋Miłego czytania💋✨️
🩷Mam nadzieję że się wam podoba.
Napiszcie w komentarzach.🩷👇👇👇
CZYTASZ
Inna wersja Rodziny Monet
Teen FictionHailie mieszka z tatą I dziadkiem. W tragiczny sposób ich traci. Zamieszkuje u Monetów. Przeczytajcie jeżeli chcecie poznać dalsze losy Hailie Monet. Do zobaczenia🐸😙 Ps: nie zwracajcie uwagi na błędy ortograficzne.