4 .

261 9 14
                                    

(Pov : autor)

„Ten dzień jest cholernie męczący!" Y.N płakała, idąc w stronę pokoju zatrzymań.

Pomieszczenie aresztu i stołówka były wspólne dla sąsiedniej szkoły i uczelni, ponieważ były one własnością tego samego właściciela.

Y.N weszła do pokoju zatrzymań i okazało się, że jest pusty. Oprócz niej i instruktora nie było tu nikogo więcej.

Zdecydowała się usiąść na ławce najdalej od wejścia do sali, podczas gdy ciągłe spojrzenia instruktora sprawiały, że ciarki przechodziły jej po plecach.

Wyjęła książkę, którą dostała z biblioteki po zajęciach i zaczęła ją czytać. Rzeczywiście była miłośniczką książek.

Była niezwykle skoncentrowana na tekście, gdy nagłe trzaśnięcie drzwiami przerwało jej bieg.

Do izby zatrzymań wszedł chłopiec. Krawat miał luźno zwisający z szyi, a jego włosy były potargane.

Nauczycielka przesłuchiwała chłopca w poszukiwaniu uzasadnionego powodu spóźnienia się na zatrzymanie, lecz chłopiec po prostu ją zignorował i usiadł na wolnym miejscu obok Y.N.

Y.N była nieśmiałą osobą i próbowała ignorować tego chłopca, ale on ciągle się na nią patrzył, co sprawiało, że czuła się niekomfortowo. Postanowiła więc zapytać go o tę sprawę.

"Czemu się na mnie gapisz?" - zapytała Y.N

„Moje życzenie.." Chłopiec odpowiedział swobodnie.

- Denerwuje mnie to, proszę, przestań się na mnie gapić. Y.N odpowiedział.

„Wiesz, że przez ciebie niszczę ten areszt?" Zapytał chłopiec.

„Nawet cię nie znam, ani nigdy cię nie widziałam. Jak możesz mnie za to winić?" Y.N odpowiedział.

„Jestem Jake, ten, na którego wpadłaś przy bramie szkoły i nawet nie zadałaś sobie trudu, żeby mnie przeprosić. Jakie to niegrzeczne! Mój rower też się uszkodził, przez co spóźniłem się na zajęcia i dostałem podpisanie umowy na mocy paktu zwanego zatrzymaniem." stwierdził Jake.

Y/N była zszokowana. To naprawdę był jej dzisiejszy pech. W ciągu jednego dnia spotkała trójkę rodzeństwa Park. Co więcej, wpadła także w ich złą stronę. Naprawdę miała już dość tego dnia.

„Naprawdę przepraszam, spieszyłam się, panie Jake". Y.N przeprosiła.

„Panie Jake... Jak śmiesz mnie tak nazywać?!". Jake przesłuchiwał ją ze sztuczną wściekłością, żeby jej dokuczyć. W myślach śmiał się z tego, jak zabawnie brzmiał głos pana Jake'a.

Z drugiej strony, Y.N była spięta,ponieważ podniósł głos. Miała wrażenie, że jej płuca nie są w stanie zebrać tlenu, gdy próbowała oddychać.

Spróbowała jeszcze raz zaczerpnąć powietrza, lecz bezskutecznie. Ciągle próbowała wziąć głębokie oddechy, ale nie było to możliwe z powodu przeważającego ataku paniki.

Jake początkowo był zdezorientowany całą sytuacją, ale później odkrył, że Y.N ma trudności z oddychaniem.

Szybko podszedł do niej i zaczął głaskać ją po plecach, zachęcając ją do oddychania.

„Weź głęboki oddech Y.N. Uspokój się!!! Nie martw się, nic Ci nie powiem!!!" Jake powiedział do niej, próbując ją uspokoić.

Jake miał wtedy wrażenie, że jego serce biło 100 razy na minutę. Nie wiedział, dlaczego tak mu zależało na tej dziewczynie.

„Wdech... wydech... Wszystko w porządku T/N, w ten sposób postępuj tylko zgodnie z moimi instrukcjami." Jake poinstruował.

Po pewnym czasie uspokoiła się i już miała opuścić areszt, gdy nagle zaatakował ją atak, ale tym razem zbyt energicznie, w wyniku czego jej ciało zemdlało i upadło na ziemię, zanim ktoś ją powstrzymał przed upadkiem.

(Pov : Jake)

Uspokoiłem ją po ataku i pamiętałem, aby być wobec niej uprzejmym, ponieważ była wrażliwa. Podziękowała mi nawet, gdy jej pomogłem.

Wyszedłem z pokoju, myśląc o niej, kiedy ponownie usłyszałem, jak próbuje wziąć głębokie oddechy.

O cholera! Może jej atak się powtórzył! Już miałem pomóc jej się uspokoić, kiedy nagle straciła przytomność, przez co wpadłam w panikę i może trochę smutno?

Złapałem ją, zanim zdążyła uderzyć głową o ziemię, i zacząłem lekko uderzać ją w twarz w nadziei, że się obudzi.

„Obudź się Y.
N!! Nie mdlej nade mną, proszę obudź się!!" Krzyczałem.

Po kilku próbach zdecydowałem się zaprzestać prób budzenia jej i pobiegłem na oddział opieki. Pielęgniarka przejęła stamtąd opiekę i kazała mi poczekać na zewnątrz sali.

Bardzo się o nią martwiłem.. Nie wiem dlaczego.. Ale nigdy nie czułem się tak przy kimś innym niż moja rodzina.

Pielęgniarka natychmiast do niej podeszła i poprosiła mnie o opuszczenie sali. Moje serce żałowało, że zamiast tego mogła być moją przyrodnią siostrą. Zawsze chciałam mieć siostrę.

Po pewnym czasie wyszła pielęgniarka i pozwoliła mi się z nią spotkać. Była podłączona do różnych przewodów i maszyn, które wskazywały parametry jej ciała.

Czy mi na niej zależało? Podszedłem do niej i mocno złapałem ją za rękę. Przyszła pielęgniarka i powiedziała, że ​​jeszcze w nocy może ją wypisać i po kilku minutach odzyska przytomność.

Usiadłem na krześle i czekałem, aż się obudzi, lecz zamiast tego poszedłem spać ze zmęczenia.

(Pov : autor)

Kiedy Jake spał, Y.N odzyskała przytomność w następnej chwili. Poświęciła kilka minut, aby przyswoić sobie to wszystko, co wydarzyło się przed izbą zatrzymań.

Była tego świadoma do chwili, gdy Jake ją złapał, zanim upadła na ziemię, a także czuła wokół siebie ciepło i komfort, tak jak osoba otrzymuje od swojego rodzeństwa.

Zauważyła Jake'a śpiącego na krześle ustawionym obok jej łóżka i postanowiła go obudzić.

„Hej ty! Obudź się teraz!" Y.N krzyknęła, przez co Jake wzdrygnął się i otworzył oczy.

„Powinieneś wrócić do domu, panie. Czas zajęć dobiegł końca. Dziękuję za pomoc. Tutaj sobie z tym poradzę". Y.N powiedziała

„Znasz moje imię, ale jestem starszy od ciebie i czuję się naprawdę staro, kiedy mówisz do mnie pan. Mów mi Jake Oppa. OK?" - zapytał Jake.

„OK, Jake O-Oppa!" Y.N odpowiedziała, trochę zbyt wahająco.

„OK, Y. N, powinniśmy już wyjść, pielęgniarka powiedziała, że ​​możesz wracać do domu. Czy mam Cię odwieźć do domu?" - zapytał Jake, wciąż się o nią martwiąc.

- Nie, pójdę sam. Y. N oświadczyła stanowczo.

W końcu Jake się z nią zgodził, ponieważ była zbyt irytująca.

- W takim razie pozwól, że odprowadzę cię do bramy, dobrze? zapytał Jake'a.

- Jasne, Jake Oppa. Y.N odpowiedziała słodko.

Słuchanie jej oppy wydawało mu się urocze i szczere z jej strony. On to kochał.

"Dobra, chodźmy." Jake powiedział.







Ciąg dalszy nastąpi...

A więc czwarty rozdział już jest! Mam nadzieję, że podobała Ci się lektura. Jeśli chcesz dać mi jakieś sugestie, zawsze jesteś mile widziany!

Tak czy inaczej, trzymajcie się zdrowo i śledźcie mój profil na Wattpadzie!

《Bądź na bieżąco z aktualizacjami》

Do tego czasu, byeeeeeeeeee~~~~

mafia enhypen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz