#1 wstęp

233 11 0
                                    

Był ciepły, wiosenny wieczór, a przynajmniej tak by ktoś powiedział, gdyby nie fatalne warunki, w jakich znajdowała się ich ojczyzna. To, co kiedyś było zamożnym społeczeństwem, pełnym nadziei na to, co przyniesie nowy rząd, gdzie głosiło, że Niemcy nie są zwykłymi pionkami w rozgrywkach mocarstw europejskich.. Teraz ulegli swoim wrogom, aliantom.

Niektórzy byli oczywiście szczęśliwi. Dlaczego nie mieliby być? Dwanaście lat tyranii i bezlitosnego ucisku dobiegało końca. Inni natomiast bali się, byli nieufni, a może nawet rozczarowani.

Po południu 30 kwietnia 1945 roku w Berlinie Sowieci już dominowali nad pozostałymi resztkami oddziałów niemieckich. Wtedy wszyscy biedni Niemcy zdali sobie sprawę, że nie ma już nic do zrobienia. „Rosyjska furia" była nie do pokonania.

Wśród żołnierzy wyróżniał się jeden mężczyzna, wysoki i masywny, na jego twarzy odbijał się skrajny gniew. Nie było od niego ucieczki, nie było negocjacji. Przybył tu w konkretnym celu: dokonać tego, czego nie udało się Francuzowi, Brytyjczykowi i ich naiwnemu wspomagaczowi - amerykanowi.

Zdobycie Berlina.

Rosjanie byli brutalni, mimo że ich celem nie był sam naród niemiecki. Wszyscy byli zmęczeni tzw. „aryjską wyższością". Dzieci oddzielano od rodziców, kobiety pozbawiano godności, a mężczyzn bito na śmierć. A co się stało z samymi nazistami, nawet nie wspomniałem. Nie wszyscy Niemcy byli nazistami. Wielu pogardzało tą ideologią, ale jaki mieli wybór? Sprzeciw wobec rządu prowadził do śmierci, a wspieranie go - do hańby.

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz