#32 znowu udajesz

64 6 0
                                    

Jest to swoiste wspomnienie z kilku miesięcy wcześniej, nie obecne zdarzenia. Przy okazji wreszcie się wyżyłem na kimś.

*      *      *

Nigdy nie uważał jednak, że robi coś źle. Nigdy nie miałby zamiaru cofnąć czegoś, co zrobił. Był 100% nazistą, od dzieciaka. I nie chciał się zmienić. Bez względu na paplaninę przeklętych żydowskich ścierw. Z chęcią kładł swoje zimne dłonie na ich gardłach, dusząc ich z szyderczym uśmiechem na twarzy. Ich płacze i krzyki powolnie ustawały, aby ostatecznie ucichły na zawsze. Śmierć ciągnęła się za nim jak cień. W te dni odgrywał się na każdym, kto odważył się do niego przyczepić. Załatwiał sprawę osobiście, zawsze z wybitnymi skutkami.

- I co, teraz nie masz już nic do powiedzenia kurwo, hmn? Tak myślałem.
Puścił ciało kolejnej dziwki, która śmiała mu się sprzeciw stawić. Oczywiście nie chodził z nikim do łóżka, tym bardziej nie z taką szmatą.
- Spalcie zwłoki, natychmiast - warknął na pograniczu zahamowania, opuszczając korytarz, jak i swoich przestraszonych żołnierzy.
Trzasnął drzwiami od swojego gabinetu, wraz z ich zamknięciem, osuwając się po ścianie na podłogę.

Usiadł, zamknął oczy, wziął kilka głębokich wdechów.
- Jak ja ich kurwa nienawidzę...
Wyszeptał łamiącym się głosem, trzęsąc się. Zawsze gdy się stresował, właśnie tak reagował. Bo z zewnątrz udawał psychopatę, jednak w środku czuł się wystraszony i bezsilny. Załamany i zdradzony. Kolejne potoki łez spływały po jego bladych policzkach. Czuł się tak, jakby zaraz miał zwymiotować. Nawet dostał do tej pory kilka odruchów. Kolejny zwykły dzień w Berlinie...

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz