#16 kara

91 8 0
                                    

Leżałem poszarpany i zakrwawiony na metalowej podłodze. Nie próbowałem się podnieść. Słuchałem obelg skierowanych w moją stronę, zakrywając twarz rękami - nie wiem dlaczego, jakieś wewnętrzne próby samoobrony.
- Wynoś się stąd i nie pokazuj mi się do jutra na oczy śmieciu.
Z ogromnym trudem wstałem, wyszedłem i skierowałem się do swojej klitki. Stale czułem jego wzrok na sobie. Po dłuższej chwili dotarłem na miejsce.

Usiadłem na łóżku, chowając poranioną twarz w dłoniach. Łzy spływały mi ciurkiem, ale nie byłem w stanie ich powstrzymywać dłużej... Kulejąc, udałem się do łazienki. Wygrzebałem z szafki niedawno znalezioną apteczkę. Wyplułem krew do umywalki, błagając tylko o to, bym nadal miał wszystkie zęby na właściwym miejscu. Chociaż w tej kwestii miałem szczęście... Prowizorycznie opatrzyłem się, ale twarz nadal była w opłakanym stanie... Zdjąłem z siebie zabrudzone ubrania.

Wyprałem je ręcznie i rozwiesiłem na drzwiach. Położyłem się do łóżka w samych bokserkach, bo mam ich ów tylko jeden egzemplarz, a nago spać nie zamierzam. Przykryłem się cienką kołdrą, zamykając obolałe oczy (Mam jedno podpite, nie wspomniałem o tym). Może chociaż jedną noc będę w stanie się wyspać?

*.     *.     *

Obudziłem się gdzieś w środku dnia, słońce już jasno świeciło na niebie. Czy ja... przegapiłem coś? Niepewnie wstałem, udałem się do łazienki, umyłem się i ubrałem. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić..." I nie pokazuj mi się do jutra"... Niezbyt sprecyzowane. Postanowiłem jednak wyjść. Co mógłbym robić, jak nie sprzątać? Może w taki sposób trochę go udobrucham. Ciągnęło to się w nieskończoność, bo rozmiar tego domu jest poprostu niemożliwie ogromny. Cholerny pałac, który stał się dla mnie więzieniem. Zacząłem wątpić w to, czy kiedykolwiek jeszcze zobaczę promienia słońca.

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz