wychodzę z Narnii ★

67 5 21
                                    




dzień! ( dobry by był gdyby transfobia nie istniała)

xD

dzisiaj opowiem wam o moim wchodzeniu z Narni ( szafy) czyli coming oucie.

w sumie miałom ich pięć i opowiem o nich chronologicznie.

1. do przyjaciółki ( nazwałom ją Halina wcześniej więc może ktoś kojarzy)

To było krótko po tym jak się ogarnęłom, że jestem nb. Było wiadomością i skończyło się dobrze. Nie bałom się, bo wiedziałom, że jest bardzo wspierająca. Czasami trzeba ją poprawiać, ale jest na prawdę super, gadamy sobie o transowych rzeczach czasem i tłumaczę jej różne LGBTowe pojęcia.

2. do bestie Sary ( ta, której jest to konto, ale go nie używa)

Było SMS-em. Było git. W sumie za bardzo o tym nie gadamy. Czasami się myli, ale nie ma złych intencji.

Potem, jakiś miesiąc później były dwa coming outy i nie wiem, który był pierwszy więc tych dwóch kolejność losowa.

3. ( albo 4) do przyjaciółki ze szkoły ( fun fact: jej imię jest takie samo jak mój deadname, więc nazwę ją Samanta XD)

Jest ally ( albo bi) na początku mnie missgenderowała, ale teraz nie robi tego w ogóle. Śmiejemy się z nieśmiesznych rzeczy, mamy super kontakt i jest bardzo kochana. ( pierwszy coming out nie przez telefon, chociaż wyglądał tak:

-Więc....yyyyyy......jestem osobą niebinarną.

-ok..

*dzwonek*)

4. (albo 3) do chłopaka ( już byłego lol)

Dawał sygnały, że jest homofobem, ale zignorowałem go. Był przez SMS. Nie podziałał. Potem przez telefon, potem na żywo... Missgenderował mnie 99% czasu i właściwie to nie chciał się poprawić. Nie będę przytaczać jego tekstów bo to nie na tym polega, ale po prostu mnie nie akceptował. Wyoutował mnie nawet przed swoją rodziną. Katolicko-homofobiczną rodziną.

5. Mamy w zastępie grupkę ( na whats appie też) Jestem tam ja, Halina, Marlena i Jessica ( jeśli to czytacie to wybaczcie za imiona). Nie uczułem się tam sobą, będąc missgenderowany. Nie chciało mi się czekać do spotkania ( na zbiórce by się nie udało) bo każdy z nas mieszka w innej wsi przy mieście ( chociaż ja najbliżej miasta). A dziewczyny wiecznie nie mają czasu. Więc było to wiadomością. Wiadomo, zajarzyły po paru dniach, ale na prawdę są super. Poprawiają się same i nawet pytały się o niektóre rzeczy. Czuję się kochany. Nawet zaproponowały znalezienie mi ksywki żeby nie mówić deadnemem na harcerstwie. Śmiesznie było jak Marlena miała być dyskretna, a na całą harcówkę krzyknęła ,,CZEŚĆ ALEX!!" Więc no tak.

To już wszystko jak widzicie większość poszła dobrze. Czekam aż się odważę wyoutować rodzicom. Na razie siedzę w Narnii.

Miłej niedzielki!

Alexx

niebinarne przemyśleniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz