Helios zawsze był bezkonfliktowym dzieckiem, jednak problemy jakimś magicznym trafem
za każdym razem same go znajdowały.
Mimo iż wydawał się zwykłym nieciekawym brunetem jakich wielu ten czuł się inny. Inny w negatywnym sensie, odkąd pamiętał czuł,
że nigdzie nie pasuje, a każdy przechodzień na ulicy patrzy na niego krzywo.
Ani Grecja, ani Stany, ani żadna ciemna uliczka po których tak często sie szwendał nie były jego miejscem na ziemi. Jedynym
co jeszcze trzymało go przy zdrowych zmysłach był jego starszy brat Hermes.
Ten czekoladowo-oki szatyn to prawdziwy anioł, zawsze uśmiechnięty, kroczył przez życie z podniesioną głową. Idealny przyjaciel, idealny starszy brat i idealny syn.Oczywiście Helios zazdrościł mu wszystkiego czego sam nie miał ale nie mógłbyć obrażony na kogoś takiego jak on. W końcu, kiedy musieli wyprowadzić się z Grecji to właśnie Hermes zaoferował im dach nad głową. Śmierdzący i ledwo trzymający się w kupie dach nad głową. Sam ledwo się tam mieścił, ale taki właśnie był Hermes, zawsze myślał o innych.
Młody chłopak kroczył wolno miejskimi i brudnymi ulicami. Słońce dopiero schowało się za chmurami a lekki jesienny deszcz delikatnie uderzał w kołnierz jego taniej skórzanej kurtki kupionej na wyprzedaży. Nie spieszyło mu sie do domu, bo po co przecież miałby sie spieszyć? By szybciej zobaczyć łuszcząca się ze ścian farba? By szybciej usłyszeć monotonny i irytujący dźwięk zepsutej klimatyzacji? By szybciej poczuć ten obrzydliwy smród jedzenia z ledwo działającej lodówki? Czasem chciałby, żeby mama nigdy nie dowiedziała się o zdradzie ojca, może wtedy dalej żyliby tak jak dawniej, bez przeciekającego dachu nad głową oraz w pełnej rodzinie. Gdy jednak deszcz zaczął się nasilać uznał, że to czas wracać do dziury zwanej domem.
Niestety przy zarobkach nauczycieli Linda ledwo wiązała koniec z końcem. Okazjonalnie dostawała pieniądze od siostry, ale nie chciała sprawiać kłopotów więc nawet jak bardzo potrzebowała to wolała jej o nic nie prosić.
Jej jedynym wsparciem finansowym był Hermes który chwytał się jak tonący brzytwy każdej dorywczej pracy takiej jak, koszenie trawników, wyprowadzanie psów i opieka nad dziećmi. Niestety była to robota za grosze. Helios sam tez chętnie by pomógł, ale szkoła zabierała mu większość czasu wolnego.Brunet właśnie dotarł na miejsce, ledwo stojący w pionie paro piętrowy blok wyglądał jakby zaraz miał być oddany do rozbiórki. Wycierając buty o urokliwą wycieraczkę z przekreślonym napiszem WELCOME chwycił za klamkę i otworzył drzwi które mocno skrzypiąc ledwo sie uchyliły. Przywitał go typowy dla tego miejsca zapach jakby coś się rozkładało, Helios za każdym razem wchodząc tu miał odruch wymiotny. Po chwili wspinaczki po starych i stromych kamiennych schodach był już pod mieszkaniem. Oczywiście mieszkaniem nr 13 kto by się spodziewał. Lekko uchylił drzwi. Każdy czternastolatek chciałby teraz zobaczyć domowej roboty ciepły obiad oraz ulubioną kreskówkę lecąca w telewizji. Niestety chłopaka ugościł tylko gotowy makaron z serem oraz kartką
„Odgrzejcie sobie w mikrofali, mam dziś korepetycje z historii i nie wiem o której wrócę, kocham was”.
Chłopak zdjął przemoczone trampki i przebrał się w suche ubrania. Nie miał ochoty na jedzenie więc tylko poszedł do pokoju. Fakt, że miał oddzielny pokój był dla niego nie do pojęcia. Ignorując fakt, że był to niewielki składzik gdzie poza komodą, biurkiem i łóżkiem nie było już wiele miejsca to i tak zawsze były to cztery ściany. Ściany obklejone plakatami takich hitów kinowych jak E.T, Powrót do przyszłości i Gwiezdne Wojny. Używał tych plakatów nie, tylko żeby pokazać swoją miłość do Si-Fi, ale też by ukryć fakt w jak tragicznym stanie były ściany, jedno łóżko z grubym świątecznym kocem i wiecznie naciągnięte rolety w oknie. Może przestrzeń ta dla każdego innego czternastolatka byłaby dość smutna i dołująca, dla Heliosa w sumie też była, ale mimo tych wszystkich negatywnych cech była to JEGO smutna i dołująca przestrzeń. Chłopak nie pamiętał, kiedy zasnął, ale zapamiętał jedno, że przez całą noc miał to dziwne uczucie z tyłu głowy.
Obudził go dźwięk budzika o szóstej. Leniwie otworzył zaspane oczy czując jakby jego ciało było przyspawane do łóżka. Strasznie nie chciał wstawać i iść do szkoły, ale jeszcze bardziej nie chciał zostawać w tym okropnym mieszkaniu. Ubrał byle jaką bluzę, jeansy i swoje ulubione czerwone conversy. Po wejściu z pokoju uderzył go przyjemny zapach ciepłej herbaty, przy stole siedzieli Hernes razem z mamą pogodnie rozmawiając o wszystkim. Linda była lekko pulchną brunetką z włosami praktycznie cały czas spiętymi w kok. Kobieta była pełna pasji do nauki historii a jej ulubionym fragmentem była mitologia Grecka, niestety w amerykańskiej szkole dzieci nie chciały poznawać pięknych opowieści o herosach i bogach.
- Dzień bracie- przywitał się z nim Hermes. Mówienie "dzień" zamiast "dzień dobry" był ich formą żartu, ponieważ gdyby dzień był dobry to na obiad byłaby pizza- Odebrać cię ze szkoły?- zapytał
- Nie trzeba, skoczę do parku po lekcjach-
- Jak wolisz- uśmiechnął się.Śniadanie zjedli w ciszy i rozeszli się, oczywiście jaką matką byłaby Linda bez niezręcznego tulenia swoich synów. Kobieta nie potrafiła zaakceptować tego, że jej dzieci mają już dwadzieścia jeden i czternaście lat, a nie jedenaście i cztery jak lata temu. Hermes pojechał autem na uczelnię, Linda do szkoły podstawowej by uczyć dzieci a Helios do szkoły średniej. Niedawno zaczął dziewiątą klasę i lekko się tym stresował, ale nie było czym bo przecież Helios zawsze był bezkonfliktowym dzieckiem.. Prawda?
_____
Sorki za wszystkie błędy składu i pisownię! Jest to projekt pisany dla fun'u więc mam nadzieję że wam też przyniesienie trochę radości<33
Traktuję to jako ćwiczenie więc jak macie jakieś uwagi to napiszcie je w komentarzach, będę wam za to niezmiernie wdzięczna🫶

CZYTASZ
Vice Versa
Adventureksiążka pisana dla fun'u przez osobę z adhd i dysleksją be patient😭😭 Nie potrafię pisać streszczeń ale jeśli podobał ci się Percy Jackson, Hobbit i Za niebieskimi drzwiami to na pewno spodoba ci się Vice Versa!!