Rozdział 21

2 0 0
                                        

Kraina numer 2 zwana również stepową była jedną z najgorzej zaludnionych krain w całej Mittori, powodów mogło być kilka. Każdy jednak zagadzal sie że największą przeszkodą byl fakt że przed wiekami zamieszkana była ona głównie przez olbrzymów. To jednak nie zniechęciło bogatych mieszkańców którzy wierzyli że pod ziemią kryją się złoża magi. Rdzenni mieszkańcy są pewni że magią tutaj jest surowcem z którego można wykuć najlepsze rzemiosło, ale tylko trole wiedzą jak głęboko jest magia i jak ją obrobić. Dlatego mieszkają w jaskiniach. Wielkie, wijące się tunele troli budowały wielkie korytarze pod ziemią. Do takiego właśnie tunelu zmierzali Helios, Eldora i Elias.
Pogoda była nie do wytrzymania, słońce piekło ich w plecy a brak wiatru tylko utrudniał drogę. W oddali wiedzieli coraz więcej dużych drzew które nienal w całości przykryły krajobraz. Ich wzrok przykuła niewielka jaskiniam od razu ruszyli w tym kierunku. Gdy jama była już wystarczająco blisko zobaczyli czaszkę jelenia i pare wysuszonych gałązek ozdabiające wejście do środka.
- Myślice że to tu?- zapytała Eldora
- Uwierz mi w tej pogodzie już nie myślę i jak będę miał przejść jeszcze pare metrów to umre z odwodnienia- zaprotestować Elias po czym wszedł do środka. Helios i Eldora wymienili się spojrzeniami i niepewnie weszli do środka.
Jaskinia wyglądała na znacznie większą niż się wydawało, zupełnie tak jakby łamała wszystkie zasady świata. Wewnątrz groty były trzy nie oświetlone korytarze a na środku jaskini była drewniana tabliczka napisana w dziwnym języku.
- Co to?- zapytała zdezorientowana Eldora przyglądając tabliczkę
- Moge zobaczyć- powiedział Helios, nagle olsnilo go- To grecki, mój rodowy język. Dajcie moment dawno nic nie czytałem- odchrzknał i dość opornie próbował przeczytać znak- "Witajcie w.. azylu?" Nie to nie to "w oazie przeznaczenia. Tylko dwoje z was przejdzie na drugą stronę. Wybieracie mądrze" lub "rozsądnie, bo inaczej czeka was.. próba gryfa?"- zakończył- Co to próba gryfa?- nagle coś potrzasnelo jaskinią, cała grupa runęła na ziemie nie mogąc utrzymać równowagi. Gdy tylko wszystko się zatrzymało zorientowali się że nie było wyjścia z jaskini.
- To pułapka. Nie rozumiecie?- powiedziała Eldora podnosząc się z ziemi a gdy zrozumiała że oni faktycznie nie rozumieją wyjaśniła- Czaszka jelenia? Gałązki jabłoni? Próba przeznaczenia i gryf? To oczywiste że to pułapka zbydowana przez Nemesis- sprostowała
- Chcesz mi powiedzieć że bogowie z mitologii istnieją? To dlaczego zamiast Apollo jest twoj ojciec?- zapytał Helios który średnio rozumiał co miała na myśli
- Nie ta Nemesis kalafiorowy łbie, zdarza się że bogowie mają moce zbliżone do bogów z Prawdawnej księgi ale nie muszą brać ich tożsamości. Widać że ta bogini lub bóg uważają Nemesis za prawdziwy wzór do naśladowania-
- P-Prawdawnej księgi?- zapytał Helios
- Pierwszą rzeczą którą pojawiła się w tej krainie była Pradawna księga, rodzina królewska zabrała ją do siebie i to głównie przez nich nasz świat wygląda tak jak wygląda, ale to nie istotne. Musimy wybrać gdzie idzemy bo tylko 2 z nas stąd wyjdzie- Eldora spojrzała na Eliasa który próbował podejrzeć co znajduje się w środku tunelu, lecz gdy zbliżył się za bardzo jakas tajemiczna siła wciągnęła go do środka tunelu. Słuchać było tylko ucięty krzyk mężczyzny nim tunel numer trzy znikną.
- Widzimy się po drugiej stronie?- odezwał się niepewnie Helios, Eldora szybko przytuliła przyjaciela.
- Mam nadzieję że przeżyjesz-
- Ja też- powiedział- Oczywiście że ty przeżyjesz, też mam nadzieję że przeżyjesz- poprawił się lekko zażenowany, dziewczyna tylko uśmiechnęła się i zniknęła podchodząc do drugiego tunelu. Chłopak westchnął i wbiegł w środkowy tunel. Obawiał się zacznie spadać lub coś w tym stylu ale nic się nie stało. Po prostu stał w niewielkim kamiennym tunelu z jedną pochodnią wystającą ze ściany. Zagubiony wyrwał pochodnie ze ściany i ruszył w głębię tunelu.
Woda cicho kapała z góry tunelu odbijając się od kamiennych płyty u stóp Heliosa. Jego czerwone conversy ledwo łapały przylepność z wilgotną podłoga. U powietrzu unosił się lekki zapach soli pomieszanej z ziemią. Niepwnie kroczył długim korytarzem który wydawał się nie mieć końca. Co jakiś czas spadające krople uderzały w jego pochodnie wprawiając źródło światła w charakterystyczne syczenie. Nie miał klaustrofobii ale mokry tunel bez wyjścia przyprawiał go o atak paniki. Bał się że to on będzie pechowcem który trafi na gryfa, lub co gorsze Eldora na niego trafi. Chciał mieć to już za sobą. Wydawało mu się że słyszy jakby ktoś szedł za nim, lecz gdy się odwracał nikogo nie było. Nagle usłyszał dzwiek który przypominał przejechanie paznokciami po tablicy szkolnej, ciarki przeszły mu po plecach. Zestresowany prawie upuścił pochodnię. Wziął głęboki oddech i próbował się uspokoić.
- Helios? To ja, twoja mama, kiedy wrócisz do domu? Martwimy sie o ciebie- słyszał głos swojej mamy ale nie potrafi określić z której strony.
- Mama?!- zaczął się oglądać, ale oczywiście nikogo nie zobaczył
- Helios to ja, chodź do mnie. Zawrócić. Zawrócić. Zawrócić- glos zaczął mamrotać, w oczach chłopaka pojawiły się łzy.
- Jesteś tu sam, nikt cie nie śledzi, jesteś tu sam..- dopiero po chwili dotarło do niego co mówi, parę razu szybko uderzył się w policzek próbując zachować zdrowy rozsądek. Nie poddając się szedł dalej. Obce kroki towarzyszyły mu przez całą drogę. Zobaczył że korytarz lekko się powiększam nim się zorientował był na korytarzu w swojej szkole. Rozejrzał się zdezorientowany. Serce zaczęło bić mu szybciej. Poczuł że pochodnia z jego ręki po prostu zniknęła. Gwałtownie spojrzał w dół. Ubrany był w czerwone spodenki nad kolana i biały t-shirt. Zupełnie tak jak w dzień wypadku Hermesa. Kręciło mu się w głowie, podbiegł do okna, ale zamiast jakiegokolwiek krajobraz zobaczył tylko pustkę. Usłyszał kroki, odruchowo już próbował złapać za rękojeść przy pasie ale oczywiście nie było jej tam. Podniósł głowę i zobaczył Marka stojące nad nim. Chłopak miał zakrwawioną chusteczkę wystającą z nosa.
- Myślałeś że możesz tak po prostu wrócić do domu?- zaśmiał się, jego głos tylko odblokował mroczne wspomnienia z umysłu Heliosa- Wracamy na boisko walka sie nie skończyła!- chłopak niewiele myśląc prześlizgnął się pod Markiem i zaczął uciekać. Nie patrzył dokąd biegł, strach nie pozwolił mu na to. Biegł dla samego faktu biegania, chciał uciec. Chciał uciec z tej szkoły, uciec z tej jaskini i uciec z tej całej popapranej krainy w której utknął. Sprawdzał wszystkie drzwi po koleji, każde były zamknięte. Światła na pustych korytarzach zaczęły okazjonalnie migać co tylko podkręcalo strach chłopaka. Gdy tylko poczuł że jakieś drzwi się uchylili od razu wbiegł do środka. Zorientował się że stoi w gabinecie dyrektorki. Było to jakby znajdował się w alternatywnej rzeczywistości, plakaty z motywacyjnym cytatami zostały zamienione na smutne obrazki klaunów i malunki z płaczącymi dziećmi. Z radia zamiast modnych hitów leciała muzyka klasyczna.
- O witaj Helios, czekałam na ciebie- odezwała się nawet nie odwracając się do chłopaka
- Pani dyrektor musi mi pani pomóc! Jeden uczeń grozi że mnie pobije!- spanikował, czuł jakby zaraz miał się popłakać. Był oszołomiony, nie miał zielonego pojęcia co sie dzieje.
- Zamilcz!- książki leżące swobodnie na biblioteczce runęły z hukiem na ziemie przyprawiając Heliosa o szybsze bicie serca- Zostajesz wyrzucony ze szkoły! Dwa miesiące nieobecności i bójka w dniu kiedy się pojawiasz! Czy ty myślisz w ogóle! Nie nadajesz się do życia w społeczeństwie powinni cię zamknąć gdzieś gdzie nie stwarzał byś zagrożenia dla innych!- Helios nie mogąc tego słuchać wybiegł sporotem na korytarz. Bał się otworzyć oczy. Zrozumiał że to nie dzieje się na prawdę tylko jest pułapką bogini Nemesis. Bogini sprawiedliwości, przeznaczenia i.. zemsty. Helios doznał nagłego olśnienia. Zemsty! Ten koszmar skończy się gdy zemści się na tym który go pobił i postawił w złym świetle. Niepewnie otworzył oczy z nadzieją że będzie sporotem na korytarzu. Tym razem stał w sali operacyjnej Hermesa. Niepewnie przełknął ślinę, chciał wyjść ale coś podkusilo go by zobaczył stan brata.
- O witaj młody, Helios jak dobrze pamiętam- powiedział starszy lekarz przeglądając swoje notatki- Idelany moment, niestety musisz pożegnać się z bratem. Zmarł zeszłej nocy i..- Helios miał już tego dość, cały czas ktoś próbuje mieszać mu w głowie. Bez wachania wybiegł z gabinetu wiedząc że jego brat żyje, że ma się dobrze i niedługo wybudzi się ze śpiączki. A gdy to się stanie jego młodszy brat będzie tuż obok niego. Otworzył drzwi na oścież, tym razem stał na boisku. Pogoda była taka sama jak tego feralnego dnia. Mark i jego znajomi czekali na niego.
- Patrzcie, dzidziuś wrócił!- zaśmiał się donośnie chłopak
- Kończmy to już- Helios zacisnął zęby czując ten dziwny przypływ mocy. Tym razem nawet nie próbował nad tym panować, czuł się jak pies zmuszony ze smyczy.
- Powiem ci coś Helios, dalej jesteś tym małym przestraszonym chlopaczkiem- Mark nie zdarzył nawet dokończyć bo Helios z całej siły kopną go w brzuchu. Chłopak poleciał do tyłu zadzierając twarz o chropowatą powierzchnię boiska. Nim zdarzył się podnieść Helios już stał tuż nad nim z butem na głowie chłopaka przyciskając jego czaszkę do ziemi. Koledzy Marka rzuculi sie na pomoc ale Helios był szybszy. Z calej siły docisnął głowę przeciwnika do ziemi. Jedyne co było słychać do głośne chrupniecie. Nagle spod czegoś co wcześniej bylo głową marka zacząła wylewać się czarna marż.
- Tego przestraszonego chłopca już nie ma- powiedział chłodno wcierając czarną krew z butów o zmasakrowane ciało. Desz nie przestawał padać, chłopak tylko stał nad zwłokami czując dziwny przypływ adrenaliny. Odetchnął i rozejrzał się w poszukiwaniu wyjścia z tego dziwnego transu. Między trybunami była niewielka wyrwa przypominająca kamienny tunel. Chłopak bez wachania poszedł w tym kierunku. Gdy już przeszedł przez przejście zorientował się że wrócił na początek jaskini Nemezis. Co było dziwne tym razem tunele były podpisane słowami SPRAWIEDLIWOŚCI, PRZEZNACZENIE, ZEMSTA. Zobaczył też Eliasa i jego żywy cień czekającego pod ścianą.
- Ah, myślałem że ze wszystkich to ty nie przeżyjesz- westchnął cień znikając w powietrzu.
- Wybacz za niego, im szybciej się go pozbędziemy tym lepiej. Nareszcie ktoś znajomy- odetchnął Elias z ulgą. Mężczyzna przyglądał się chłopakowi bardzo dokładnie, zupełnie tak jakby nie do końca poznawał osoby na którą patrzy.
- Gdzie Eldora?- wysapał od razu. Wiedział że skoro on i Elias stoją bezpiecznie tutaj to Eldora właśnie może być pożerana przez gryfa. Instynktownie próbował wbiec w jej tunel ale bezskutecznie.
- Próbowałem, jakby jakaś energią to blokowała- sprostował mężczyzna poprawiając cylinder
- Myślisz że ona żyje?- zapytał zestresowany chłopak
- Nie myślę, wiem że żyje- nie zdarzył nawet dokończyć bo Eldora wypada z tunelu.
- Oh jak dobrze że żyjecie- uśmiechnęła się do nich wstając z kamiennej podłogi- Wszystko dobrze Helios? Co to na twoich butach?- chłopak dopiero w tedy zorientował się że dziwna czarna krew nie zniknęła z jego czerownych konwersów.
- Wdepnąłem w błoto- skłamał, nie chciał wzbudzać niepokoju i mówić że to tak naprawdę krew z innego zamordowanego 14 latka. Chłopak zawachał się, nie wiedział już co było prawdą a co fikcją, jedno bylo wiadome. Nie ważne co tam spotkał, ważne że to coś na pewno już nie żyje. Ignorując temat wyszli z jaskini, a dokładnie przeszli do kompletnie innego świata. Nie wiedzieli jak głęboko ale definitywnie znajdowali się pod ziemią. W ogromnym mieście zrobionym z jaskiń, wodospadów i wielkich geod przepełnionych kamieniami szlachetnymi. Udało im się, byli w królestwie troli.

Vice VersaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz