Rozdział 13

4 1 1
                                        

Znowu wirował w białej przestrzeni. Wiedział, że śni, ale nie mógł się obudzić.
- Witaj Helios- odezwał się męski głos, był zaskakująco wysoki i elegancki. Chłopak chciał się odwrócić, ale nie mógł, jak w paraliżu sennym. Zupełnie tak jakby mężczyzna stał tuż za nim i blokował jego głowę- Nie skrzywdzę cię, jeszcze-
- Jeszcze?- głos lekko mu się załamał. Dopiero po chwili połączył kropki i zrozumiał że ten dziwny głos który słyszy w snach to Kronos.
- Wiem czego potrzebujesz, złota? Mocy? Szybszej drogi powrotnej?- Helios zawahał się nad odpowiedzią.
- Możesz odesłać mnie do domu?- chłopak już zaczął robić sobie nadzieję.
- Mogę wszystko, musisz tylko poddać się Kronosowi- mężczyzna tylko zaciskał dłonie na skroniach blondyna przyprawiając go o ból głowy.
- W takim razie chyba ustąpię-
- Wiem gdzie jesteś, mam swoich ludzi w całej Mittori i to tylko kwestia czasu aż cię złapiemy-
- Jesteś tylko w moje głowie, jesteś tylko w mojej głowie..- zamknął oczy i zaczął powtarzać to zdanie na zapętleniu.
- Następnym razem nie będzie ostrzeżenia-
- Nie słyszę cię, jesteś tylko w mojej głowie-Nagle z transu wyrwało go mocne uderzenie w twarz.

Niechętnie otworzył oczy czując jak kreci mu się w głowie. Zobaczył Eldore nachylającą się nad nim, znajdowali sie w czymś co wyglądało jak składzik na miotły, razem ze szczotkami i zsypem na pranie, z którego pewnie wypadli.
- Kamień z serca, myślałam, że już po tobie- powiedziała- Po pierwsze czy to krew?! Do tego cały czas coś bełkotałeś, wszystko dobrze?-
- Zły sen spokojnie, a krew raczej nie moja- odparł obolały, dziewczyna tylko ponownie zdzieliła chłopaka w głowę.
- Co z tobą kalafiorowy łbie. Czy ty myślisz o konsekwencjach czasem?-
- No tak, ale o co ci chodzi?- mrukną zdezorientowany.
- Skoro Kronos postawił tam minotaura to dowie się że go zabiłeś i będzie próbował nas ukarać-
- Faktycznie o tym nie pomyślałem- przyznał się lekko zażenowany. Dziewczyna otrzepała dłonie z kurzu.
-Dasz rade wstać?-
- Średnio, strasznie boli mnie bark i ogólnie prawie umarłem więc nie, nie dam rady wstać- dodał sarkastycznie.
Dziewczyna westchnęła i marszcząc brwi, podniosła grzywkę pierwszy raz pokazując chłopakowi swoje oczy. Były niesamowicie śliczne w miodowo żółtym kolorze z małymi drobinkami złota tak jakby w jej oczach wirowały gwiazdy. Chłopak poczuł jak jego rany szybko się regeneruja a ból z barka powoli znika. Nie wiedział co powiedzieć. Nigdy w życiu nie widział czegoś podobnego, czuł się jak po silnej dawce leków lub kofeiny.
- Dzięki, jesteś trochę jak taka odwrócona Meduza- zaśmiał się niezręcznie, ta tylko poprawiła włosy, żeby ponownie zakryć oczy i pomogła chłopakowi wstać.

Niepewnie otworzyli drzwi, a i oczom ukazało się ogromne kasyno po brzegi wypełnione ludźmi oraz istotami wszelkich ras. Niepewnie szli przez pomieszczenia mijając stoły do billarda oraz miejsca do grania w pokera, blackjacka i ruletkę. W kasynie unosił się zapach tytoniu i whisky. Przygrywała lekko stłumiona przez głosy ludzi muzyka coś typu jazz (chociaż momentami bardzo podchodziło to pod bluesa). Co dziwne chłopak rozpoznawał tych wykonawców między innymi Louisa Armstronga i Franka Sinatrę. Razem z Eldorą zaczęli szukać źródła muzyki. Podbiegli do antresoli i spoglądając w dół szybko je znaleźli. Całe niższe piętro przemienione było na parkiet muzyczny z gramofonem w centrum. Co dziwne gramofon ten był wielkości przeciętnego samochodu. Pod ścianą ustawione było parę płyt jazzowych dopasowanych wielkościowo do odtwarzacza. Jeszcze raz odwrócili się za siebie, w kasynie znajdowała się jeszcze arkada do grania w gry na automatach, bar oraz klatka schodowa prowadząca do Motelu. Helios zastanawiał się jak to możliwe że kasyno tak różni się od reszty świata. Cała kraina przypominała średniowiecze a tutaj poza prądem były jeszcze podróbki takich gier jak Pacman i Mario.

Ich wzrok przykuła ogromna para czerwonych drzwi oraz ledowy napis „Kasyno Karo”, szybko podbiegli do wyjścia jednak były one zamknięte. Rozejrzeli się i zobaczył obok licznik. „Wrzuć 1000 talarów i będziesz mógł opuścić teren". Zmarli, cała ich podróż po lesie, walka z minotaurem wszystko na nic. Tylko dlaczego, że drzwi były zamknięte.
- Co wy tu robicie?- powiedział tajemniczy głos, obaj sparaliżowani strachem wolno odwrócili się, żeby zobaczyć kto do nich mówi.Był to mężczyzna z długim szpiczastymi uszami i wnioskując po ubiorze był pracownikiem kasyna. Nosił biała koszule z eleganckim kołnierzem, czerwoną muszką oraz parą bordowych spodni i elegancki butów. Elf miał długie blond włosy spięte w niski kucyk. Na jego piersi była mała estetyczna przypinka z czerwonym rombem.
- Trafiliśmy tu przypadkiem słowo honoru- tłumaczyła się Eldora.
- Zabiorę was do dyrekcji- powiedział lekko rozkojarzony.
Niepewnie podążali za mezyczną mijając grających w karty ludzi którzy popijają sobie ciekawie wyglądające drinki. Po chwili opuścili główne sale kasyna i dotarli do strefy chyba dla pracowników. Długi ciągnący się korytarzy z wieloma pokojami zakończony był ogromnymi wrotami z wyrytą w złocie tabliczką "Dyrekcja, patrz jak wychodzisz". Wielkie drzwi otworzyły się samodzielnie a Helios i Eldora zostali wepchani do środka.Był to duży pokój z drewnianymi ścianami, ogromnym ciemnym biurkiem małym czarnym sejfem w ścianie i jednym dużym oknem otwieranym od dołu. Można było przez nie obejrzeć krajobraz drugiej krainy. Domyślili się, że całe to kasyno znajduję się w pniu jakiegoś ogromnego drzewa. Drzewa te można też było zobaczyć zza okna, miały mniej więcej wysokość Empire State Building z rozciągającymi się koronami pełnymi równie olbrzymich zielonych liści. Jak tylko wielkie krzesło powoli zaczęło się odwracać w ich stronę Helios i Eldora wbili wzrok w podłogę, ponieważ kątem oka zobaczyli, że mają do czynienia z Meduzą. Kobieta była niesamowicie piękna, ubrana w elegancką marynarkę i pasująca do niej spódnice nad kolana. Jej nogi i dłonie pokryte były gadzimi łuskami a na jej głowie wiły się setki małych węży.
- Z czym do mnie przychodzicie?- zapytała nakładając na usta kolejną warstwę krwiście czerwonej pomadki, Eldora czuła jakby coś blokowało jej gardło.
- W-Witamy, potrzebujemy pani pomocny- wydukał Helios, widząc że Eldora boi się tak bardzo, jak on sam.
- W czym?- zapytała spokojnym, lecz chłodnym głosem.
- Musimy się stąd wydostać, trafiliśmy tu przez nieporozumienie- kobieta szybko ich ściszyła.
- Chciałabym wam pomóc, ale zasada to zasada, płacisz 1000 i znikasz. Niestety pysie widzę, że nie jesteście pełnoletni więc legalnie nie możecie korzystać z wielkości atrakcji kasyna. Mam dla was jednak umowę, możecie sprzątać i pomagać w funkcjonowaniu kasyna a ja nie powiem straży, że kręci się tu magiczny dzieciak z prawdopodobnie magiczną koleżanką. Co wy na to?-
Eldora i Helios niechętnie wymienili się spojrzeniami. Wiedzieli, że muszą się spieszyć szczególnie jak straż lub co gorszą Mroczny Władca dowie się, że minotaur został zabity. Z drugiej strony wiedzieli, że bez pracy nie zdobędą talarów a bez talarów nie wyjdą z terenu kasyna. Zgodził się na prace a chwilę po tym do gabinetu wszedł ten sam blondyn elf i zaprowadził ich do pokoju wspólnego.Była to niewielka kanciapa z rozpadająca się kanapą i wieszakiem z chyba nieużywanymi uniformami pracowników. W pokoju poza nimi była jeszcze dwójka odpoczywających elfów w lekko brudnych uniformach.
- Sprzątającie, sprzątającie i jeszcze raz sprzątającie. Wieczorem możecie odebrać kluczyk do jakiegoś wolnego motelowego pokoju chyba ze nie będzie wolnych miejsc to w tej szafce są maty- wyjaśnił blondyn- Przebierzcie się i schowajcie rzeczy do szafki jak skończycie to oddamy wam i klucz i będziecie mogli spadać stąd. Czekam na korytarzu, byle szybko-

Przebrali się w eleganckie koszule, bordowe spodnie i spódniczkę oraz parę czarnych szelek. Dostali też przypinki z czerwonym rombem, na znak, że pracują w kasynie. Niewiele myśląc schowali swoje stare ubrania, torbę Eldory, złotą rękojeść i gogle termowizyjne do szafki zatrzaskując ją na klucz.
- Mały siwy idź w stronę baru, bo coś się potłukło i trzeba to wytrzec a koleżanka pójdę ze mną sprzątać w arkadzie, dołącz jak do nas jak skończysz- powiedział elf podając Heliosowi szufelkęz miotłę i starą ścierkę, po czym rozeszli się w różnych kierunkach bez słowa.

Lekko zagubiony i przytłoczony przez nowe miejsce krążył po zakamarkach kasyna, gdy w końcu dotarł do główniej sali. Jego uwagę przykuła grupa formująca się wokół stołu do ruletki. Zmiatał szkło przysłuchać się grze.W grę brała udział umięśniony mężczyzna z lekko srebrnymi włosami i elegancko zgolonym zarostem, nosił granatowy garnitur z luźną koszulą rozpięta od szyi aż nad serce. Po drugiej stronie stołu siedział tajemniczy mężczyzna, miał czarne lekko falowane włosy aż do ramion oraz chłodne niebieskie oczy, które przebijały ludzi na wykot. Nosił śliczna koszule z bufiastymi rękawami i drobno zdobionym kołnierzem związanym czerwoną wstążką. Obok siebie miał klasyczny wysoki cylinder. Gra ruszyła. Niewielka biała piłeczka zaczęła wirować po ściankach maszyny. Czuć było jakby całe kasyno zamilkło na chwilę, Helios aż stanął na palach próbując zobaczyć co sie dzieje. Ruletka stanęła, chłopak nie wiedział jak się w to gra, ale sądząc po wybuchu agresji przez mężczyznę w granatowym garniturze nie był on zbytnio zadowolony.
- Oszukiwałeś śmieciu! Rozedrę cię na strzępy!- krzyknął odpychając krzesło i maszerując w stronę mężczyzn z cylindrem.
- Hej, hej spokojnie, nie potrafisz pogodzić się z przegraną. Nie chcę żadnych kłopotów- wyjaśnił tajemniczy mężczyzna.
Helios stał jak kamien obserwując kontynuację gdy nagle zauważył że portfel mężczyzn w graniturze spada na podłogę i ciągnięty przez coś jakby cień znika w miejscu prowadzącym do motelu. Nie wiadomo do czego by doszło, gdyby nie fakt ze sama zjawili się pracownicy kasyna i rozdzielili agresywnego mężczyzna.
- Zabierzcie go do dyrekcji, ona z nim porozmawia. A co do pana panie..?- zawahał się pracownik kasyna.
- Eugene- przedstawił się mężczyzna w cylindrze
- E-Eugene? Niestety będziemy musieli skonfiskować pańska wygrana ze względu na oskarżenia o oszustwo. Jak sprawa się wyjaśni odzyska pan talary i to z nadwyżka- wyjaśnił.

Widać było, że mężczyzna nie chce już sprawiać więcej problemów więc po prostu ruszył w stronę motelowych pokoji. Helios szybko wyrzucił szkło i pobiegł pomóc w arkadzie.

Vice VersaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz