Rozdział 3

14 1 6
                                    

Głośny dźwięk, Heliosa obudził okropnie głośny dźwięk, jakby ktoś próbował staranować drzwi do jego mieszkania. Sprawdził zegarek na ścianie, dochodziła dwudziesta. Leki jeszcze nie przestały działać i chłopakowi kręciło się w głowie. Do mieszkania wpadła Linda. Na początku nawet nie zauważyła wolno podnoszącego się z kanapy Heliosa.

- Co się stało?- zapytał wpół senny. Gdy tylko Linda zobaczyła syna, rzuciła mu się na szyję szybko sprawdzając czy nic mu się nie stało.
- Hermes miał wypadek, musimy jechać do szpitala!- krzyknęła po grecku, angielski był jej drugim językiem i zawsze jak się stresowała mówiła w jej ojczystym jezyku.

Helios dalej analizował te informacje, jak to? Co się stało? Szybko chwycił za kurtkę i pobiegł za mamą do auta, które pożyczyła od koleżanki z pracy. Widział jak łzy zbierają się w jej oczach, jednak mimo to kobieta próbowała utrzymać kamienną mimikie, by skupić się na drodze. Myśli wirowały w głowie Heliosa jak na karuzeli. Przecież parę godzin temu Hermes śmiał się razem z nim jadąc po tej samej ulicy. Każdy bodziec uderzał go ze zdwojoną mocą, światła były za jasne, dźwięki z ulicy były za głośne a zapach paliwa był zbyt mocny. Gdy tylko podjechali pod szpital jak poparzeni wbiegli do środka. Helios poczuł jakby zaraz miał zwymiotować, przy recepcji jego mama rozmawiała z pielęgniarką próbując dowiedzieć się gdzie jest jej syn.

- Niestety operacja już się zaczęła i nawet gdybym chciała to nie mogę pani wpuścić na salę- tłumaczyła, Linda była przytłoczona uczuciem bezsilności. Dostała od personelu medycznego tabletkę na uspokojenie i plastikowy kubek wody. Gdy tylko byli na siłach podeszli pod sale, w której operowany był Hermes. Helios nie mógł się poruszyć, przez ostatnie parę dni czuł to uczucie z tyłu głowy, lecz teraz to uczucie praktycznie rozesłało mu czaszkę. Wstał i szybko poszedł w stronę najbliższej łazienki. Gdy był już na miejscu szybko parę razy ochlapał twarz zimną wodą. Oddychając szybko podniósł głowę a kiedy spojrzał w lustro mógłby przysiadz że widział coś za sobą. Zdezorientowany przetarł oczy, a gdy ponownie je otworzył wszystko wróciło do normy, jeszcze przez chwilę obserwował odbicie w lustrze próbując ustalić czy to wydarzyło się naprawdę. Zlekceważył to rzucając winę na dziwną paranoje i wrócił do mamy.

Po paru godzinach czekania przy sali drzwi w końcu się otworzyły. Hermes leżał nieruchomo podpięty do wielu urządzeń, jego okulary były zbite i leży tuż obok na stoliku imitującym szafkę nocną. Cała jego twarz była porysowana, nie trzeba było być lekarzem, by zrozumieć że cudem przeżył ten wypadek. Resztę ciała ciężko było ocenić, ponieważ aż pod szyje przykryty był jakimś rodzajem koca, ale widząc wystające kable i rurki można było spodziewać się że nie wygląda on najlepiej. Helios nie potrafił wydusić z siebie żadnej reakcji, nie odezwał się ani słowem i ani jedna łza nie spłynęła po jego policzku. Działo się tak zawsze w ciężkich dla niego momentach. Jakby cały świat się zatrzymywał zostawiając go samego z problemami. Oczywiście że był zrozpaczony tym co się dzieje ale taki już był. Praktycznie nigdy nie płakał.
- Co z nim?- zapytała mama łamiącym się głosem.
- Nie będę pani oszukiwać pani..- zatrzymał się próbując rozczytać nieznane mu wcześniej nazwisko.
- Może być po prostu Lindo lub Pani Lindo, ale to nie istotne. Co stało się mojemu chłopcu?- zapytała zdruzgotana.

- Wpadł w poślizg podczas jazdy i zderzył się z innym autem, kierowca drugiego pojazdu zadzwonił na numer alarmowy, ale uciekł z miejsca zdarzenia. Pani syn mimo zapiętych pasów wyleciał przez przednią szybę i to cud że jeszcze żyje- powiedział pesymistycznie doktor, te słowa wbiły ostry sztylet prosto w serce Lindy a każde kolejne tylko mocniej je dociskało- Mogę porozmawiać z panią, bez młodszego syna?- Linda razem z lekarzem wyszli z sali, a Helios podszedł do brata i obserwował każdy najmniejszy ruch z nadzieją że jego brat się obudzi. Sala szpitalna była pusta, oczywiście poza leżącym Hermesem, Heliosem oraz trzema pielęgniarkami, które pilnowały stanu starszego brata. Zza niezbyt szczelnych drzwi można było usłyszeć głośną wymianę zdań między mamą chłopaków a lekarzem, który starał się ją uspokoić.
- Chodź Helios, ubodzy ludzie nie są tu mile widziani!- burknęła w stronę lekarza ocierając oczy.

Linda wraz z synem wsiedli do auta, ale jeszcze nie odjechali z przyszpitalnego parkingu. Kobieta położyła ręce na kierownicy jakby w starchu że też dojdzie do wypadku mimo iż było to niemożliwe.

- Co powiedział lekarz?- zapytał niepewnie chłopak
- Powiedzieli że jego stan jest zagadką, utrzymanie osoby z takimi obrażeniami nie opłaca się szpitalowi i musimy płacić, żeby walczyli o jego życie- Nóż wbijający się w serce osiągnął swój limit. To było chore, żeby rozważać takie poddanie sie, kiedy chodzi o życie niewinnego człowieka.
- Wiem że będzie teraz ciężko słońce, ale damy rade, razem- kobietą położyła dłoń na głowie chłopaka, ciężko było stwierdzic kogo próbowała pocieszyć akutalnie, siebie czy swojego drugiego syna.

W trakcie drogi do domu uznali ze jednym racjonalnym sposobem na zarobek będą dodatkowe godziny pracy dla kobiety, Helios też chciał pomóc więc zaproponował że przejmie to czym dotychczasowo zajmował się Hermes. Dotarli do domu, mimo iż smród był tak okropny jak zawsze tym razem zignorowali to, mieli już i tak za dużo rzeczy na głowie, by skupiać się na takich bzdurach. Helios wziął leżący na stole w kuchni planer brata i zajrzał do środka. Na ten tydzień miał tylko dwie rzeczy, opiekować się dziećmi sąsiadów i sprzątanie w rezydencji państwa Müller. Helios pierwszy raz słyszał to nazwisko, ale przeglądając strasze strony dziennika widać było że to nie pierwszy raz kiedy chłopak sprząta u nich. Brunet starał się za bardzo o tym nie myśleć i poszedł do pokoju, do którego po chwili weszła jego mama.

- Jak się czujesz?- zapytała siadając na rogu łóżka
- Nie najlepiej, mogę jutro zostać w domu?- zapytał
- Jasne słonko, nie miałabym serca wysyłać cię do szkoły po tym co sie stało.. i po tej bójce oczywiście- chłopak tylko spojrzał na nią smutnymi oczami, na co kobieta zaczęła głaskać syna po głowie- Wiem do czego zdolni są inni ludzie, ale dopóki jesteśmy w tym razem to wszystko będzie dobrze, cieszę się że jesteś tu ze mną- dodała z najszczerszym uśmiechem, jaki Helios widział w całym swoim życiu.

____

Stop actually widzę jaki progres zrobiłam w ciągu tych paru miesięcy. Rozdziały które obecnie pisze są 3 razy tej długość🥹🥹
(mam nadzieję że to nie przeszkadza wam w poznawaniu postaci i ich charakteru)

Vice VersaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz