Rozdział 6

5 1 4
                                        

Maszerowali we dwoje już od dobrych paru godzin. Słońce w wolnym tempie chowało się za horyzont, oświetlając las pomarańczową barwą. Eldora zaproponowała, żeby zrobić sobie przerwę w podróży i odpocząć. Chłopak niechętnie się zgodził, mimo iż nogi bolały go okropnie wolał nie zwalniać a tym bardziej nie robić postoju w środku lasu kiedy zbliża się noc. Usiedli razem opierając się o korę ogromnego drzewa i obserwowali niebo, na którym powoli pojawiały się pierwsze gwiazdy.

- Też masz jakieś magiczne zdolności?- zapytał próbując zacząć rozmowe.
- Zwykle podstawy regeneracji, no wiesz czary lecznicze. Leczę wzrokiem, chociaż to trochę mało imponujące. Dlatego mam te włosy, za dużo rzeczy mnie rozprasza i jest to strasznie męczące, ale kiedyś nauczę się lepiej nad tym panować. Potrafię też manipulować światłem, ale to bardziej zdolność mojego ojca to on jest tu bogiem dnia- westchnęła, chłopak czuł, że dziewczyna nie chcę poruszać tego tematu.
- A jak działa magia? Przepraszam że zadaje tyle pytań, ale to nowe dla mnie- nie chciał być irytujący, chociaż z drugiej strony już teraz chciał wiedzieć wszystko o tym dziwnym miejscu.

- Jasne, rozumiem. Magia to trochę taka aura, która dostosowuję się do silnych emocji lub zmysłów, jak ja ze wzrokiem, ale można ją też kontrolować. Zależy na jakim poziomie wiedzy jesteś- wyjaśniła.
- Skoro tak to dlaczego ty masz normalne włosy?- dalej nie rozumiał co znaczyło, że jest 100% magiem.
- Jestem tylko czymś na wzór półbogini, moja moc jeszcze nie jest zbyt ślina, ale z tobą to co innego. Zostałeś wybrany do wielkich rzeczy- uśmiechnęła się.
- Jak to wybrany?-
- Magia cię wybrała, uznała cię za swojego wojownika z krwi i kości. Musimy tylko dowiedzieć się, jaka jest twoja moc a reszta już będzie z górki- powiedziała po czym wyciągnęła z torby rysunek. Przedstawiał on węża z parą skrzydeł, otoczony był nieznanymi Heliosowi symbolami, które przypominały runy.
- Chcesz opowiedzieć mi więcej o tym wężu?- zaproponował dokładnie oglądając rysunek, widział już, że zdawanie pytań prowadzi do większości ilość pytań bez odpowiedzi wiec w wolał nie zaczynać nowych tematów.
- Myślałam ze nigdy nie spytasz- zaśmiała się dziewczyna- A ten waz to wizualizacja magi, magia to energia, fragment, który ożywia Mittorie. Każda kraina ma inna wizje jak wygląda magia, ale tylko stuprocentowi magowie mają szansę poznać tę tajemnicę. Znaczy nie dosłownie, po prostu widzisz więcej, rzeczy, które dla normalnych istot są niewidoczne- zawahała się chwilowo- Musimy być bardzo ostrożni. Od lat nie widziałam tutaj stuprocentowego maga, straż będzie cię szukać-
- Jaka straż?- szybko przerwał dziewczynie.
- Straż Anty-Magowa, stworzył ją Kronos, to jego prywatna armia, która poluje na każdego kto jest magiem, ponieważ każdy mag jest zagrożeniem- chłopak spojrzał na nią zdezorientowany.
- Kronos? Jak ten tytan z mitologii?-
- Z pradawnej księgi, taki termin jest używany tutaj. Spokojnie to nie prawdziwy tytan, tylko narcystyczny bałwan, który sieję terror w tej krainie od paru dobrych lat-
- Nie chce ci psuć opowieści, ale mam ważniejsze rzeczy do załatwienia w moim świecie i nie mogę tak po prostu pokonać kogoś, kto wziął se imie po tytanie- odparł Helios chłodno. Dziewczyna tylko spojrzała na niego i westchnęła zupełnie tak jakby spodziewała się tej odpowiedzi.

Chłopak odwrócił się do niej plecami i oglądał gwiazdy. Często robili to we trójkę, on, mama i Hermes. Linda miała wiele pasji, ale jej drugą ulubioną (zaraz po mitologii) była astronomia. Chłopak czasem żałował, że nauka o gwiazdach nie była numerem jeden, może nazywałby się wtedy Syriusz lub Orion. Uwielbiał swoje imię, ale być nazwanym po najjaśniejszej gwieździe to jednak byłoby coś.

Nocne niebo Mittori różniło się od nieba na ziemi. Największą różnicą był fakt, że widać stąd było dwa księżyce, jeden większy cały czas był w fazie pełni a obok niego znajdował się ciut mniejszy księżyc w nowiu. Helios westchnął głęboko i zamknął oczy. Ciekawe czy jego mama się martwi. Wyglądało to tak jakby uciekł z domu bez znaku życia, chłopak miał tylko nadzieję, że Linda nie myśli, że to jej wina. Nawet nie poczuł, kiedy zasnął, ale w jego śnie zdarzyło się coś dziwnego.

Wirował w białej pustce. Dopóki nie usłyszał tajemniczego głosu.
- Witaj mały herosie. Już wiem że tu jesteś, nie uciekniesz przede mną-
- Kim jesteś?- zapytał zdezorientowany oglądając się szybko dookoła
- To nie istotne, kwestia czasu aż Kronos dowie się o tobie, a gdy to już się stanie będę szczęśliwie ogaldac kolejny upadek dumnego maga- głos zaśmiał się zuchwale.

Całe szczęście nic więcej się nie stało a chłopak tylko gwałtownie się obudził. Rozejrzał się i zobaczył Eldore, która smacznie spała tuż obok niego, co ciekawe dziewczyna świeciła lekkim światem w rytm swojego oddechu, rozjaśniając się i przyciemniając w spokojnym tempie. Wziął głęboki oddech z powrotem położył się na twardej ziemi.

Vice VersaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz