Nicole
Cały dzień przeleżałam w łóżku, patrząc się w sufit lub ścianę z przerwami do toalety i spacerami po domu, aby rozprostować kości. Nie miałam na nic siły. W sumie może to i dobrze, że nie poszłam dziś do szkoły. I tak, bym się na niczym nie skupiła.
Analizowałam nowy plan, aby znaleźć dowody na niewinność ojca. Wcześniejszy był do kitu. Albo źle się do tego zabrałam. Zważywszy na to, że nic nie znalazłam.
Minęło trzy miesiące, a ja nadal jestem w martwym punkcie. Przeszukanie sypialni i gabinetu ojca nic się nie zdało, a w dodatku nie mogę z nim porozmawiać, aby dał mi jakieś wskazówki. Pytałam Elliota, czy rozmawiał z prawnikiem na temat wizyty, ale powiedział mi tylko tyle, że decyzja jest na razie rozważana. Cokolwiek to znaczy.
Byłam tak zdesperowana, że nawet włamałam się do firmy ojca, która na razie nie sprawuje. Bo, jak ma prosperować bez szefa. Ale tam też nic nie znalazłam. Jedynie, jakieś dokumenty, których nie rozumiałam. Oczywiście, nie obyło się bez policji i gdyby nie Nicholas, po którego zadzwoniłam, aby jak najszybciej po mnie przyjechał to zapewne skończyłambym na dołku.
Pamiętam jego skonsternowaną minę, gdy chowałam się skulona w krzakach obok bramy wjazdowej, gdy policja przeszukiwała budynek. Nie mam pojęcia, jakim cudem w ogóle dowiedzieli się, że ktoś wszedł na teren, ale no cóż. Także ten. Wracając pobiegłam do niego natychmiast, wkładając od razu kask na głowę z krzykiem na ustach " Ruszaj! Szybko!". Na początku mu się nie spieszyło, ale zmienił zdanie, gdy zobaczył funkcjonariusza, który wychodzi z firmy, rozmawiając przez krótkofalówkę.
W domu, oczywiście miałam kazanie i przesłuchanie na ten temat. Na moje szczęście nie zawiadomił o tym Elliota bo, gdyby się dowiedział byłoby po mnie. Odetchnęłam z ulgą, gdy nie drążył tematu mojego małego śledztwa. Jedynie powiedział, że jestem niemoralna i nie powinnam się w to wtrącać. Tak, czy owak. Nie przestanę szukać.
Leżałam tym razem na podłodze z nogami w górze, które oparte były o materac łóżka. Chłopaki byli w szkole, więc jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Z ciężkim westchnieniem, że ktoś zakłóca mój spokój wstałam i zeszłam w różowej, satynowej piżamie po schodach, aby otworzyć drzwi.Poczułam jeszcze większe zdziwienie, gdy zobaczyłam przed nimi mojego gościa.
To było jeden z Warrenów. Ale nie miałam pojęcia, który z nich mnie naszedł.
— Cześć. — Odezwał się jako pierwszy, posyłając mi swój typowy, chytry uśmieszek.
To był Wes na sto procent.
— Nie powinieneś być w szkole? — Zapytałam, marszcząc brwi i zakładając ręce pod biustem.
— Ciebie mogę spytać się o to samo. — Odbił piłeczkę. — A odpowiadając na twoje pytanie, to zrobiłem sobie małe wagary.
Prychnęłam.
— Wpuścisz mnie? — Zagadnął, oglądając pomieszczenie za moimi plecami.
Że co?!
— Nie boisz się, że cię zabiję, czy coś? — Zdziwiłam się.
Zaśmiał się. On po prostu się, kurwa zaśmiał.
Dziwak.
— Nie. — Odparł rozbawiony.
Westchnęłam.
— Wejdź. — Powiedziałam i odsunęłam się mu z drogi.
Zamknęłam za nami drzwi i podeszłam do blondyna z pytaniem.

CZYTASZ
Krew Diabła ( Błędy)
RomanceOpowieść o rodzeństwie, którzy wspólnie muszą walczyć z własnymi demonami. O mroku, który krąży wokół nich. O ich wspólnej miłości. Historia o pierwszym zakochaniu się, zbrodniach, złych decyzjach i dorastaniu. Rodzeństwo Valentine musi zacząć żyć...