Elliot
Dzisiejszego poranka obudziłem się, trzymając w ramionach Brooke, która do spania wzięła sobie moją granatową koszulkę. Była dla niej o wiele za duża, ale wyglądała w niej przepięknie. Mógłbym patrzeć, jak chodzi w moich ubraniach codziennie i ciągle uważałbym, że wygląda jak nie z tej ziemi. Zresztą zawsze tak wygląda. Od zawsze była w moich oczach najpiękniejszą kobietą na tym świecie.
Głowę miała opartą o mój tors, a jej twarz zasłaniały jasne kosmyki włosów. Czułem jak jej równy oddech muska moją skórę, pozostawiając na niej gęsią skórkę. Leżałem z jedną ręką pod głową, a drugą oplatałem jej plecy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak zbliżyliśmy. Może kilka lat temu, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami i zostałem u niej na nocowanie.
Pamiętam dokładnie ten dzień. Siedzieliśmy i oglądaliśmy Epokę Lodowcową oraz pożeraliśmy dużą ilość popcornu, popijając go colą. Co oczywiście skończyło się bólem brzucha dziewczyny. Zrobiło się dość późno, a tacie zepsuł się, wtedy samochód, a państwo Evans zaproponowało, że mógłbym przespać tę noc u nich.
Mama Brooke przyszykowała mi pokój gościnny, w którym miałem spać. Ostatecznie i tak spaliśmy razem. Gdzieś po północy dziewczyna do mnie przyszła i obudziła, mówiąc, że boli ją brzuch i czy może się ze mną położyć. Na początku nie byłem do tego przekonany bo bałem się reprymendy od rodziców Brooke, ale koniec końców się zgodziłem. Mieliśmy, wtedy czternaście lat i ojciec Evans patrzył na mnie już nie jak przyjaciela swojej małej córeczki, ale jakbym miał zaraz ją porwać, czy coś.
Wtedy go nie rozumiałem, ale z biegiem lat uświadomiłem sobie, co chodziło mu po głowie.
Brooke Evans jest moją najlepszą przyjaciółką i mam nadzieję, że nigdy to się zmieni. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie chciałem w naszej relacji czegoś więcej. Kocham Brooke, ale nie powiedziałem jej tego nigdy. Nie w ten sposób, jaki chciałbym, oczywiście.
Jeszcze przed aresztowaniem ojca miałem myśl, aby powiedzieć jej to. Ale potem wszystko się schrzaniło i nie miałem czasu, aby się na tym głębiej zastanawiać.
— Dzień dobry.
Z otchłani rozmyślań wyrwał mnie cichy, lekko zachrypnięty głos dziewczyny. Podniosła głowę, aby spojrzeć na mnie z dołu. Uśmiechnąłem się, głaszcząc jej włosy.
— Dzień dobry. — Nie poznawałem własnego głosu.
Z rana i bez makijażu wyglądała jeszcze piękniej.
— Jak się czujesz? — Zapytała, głaszcząc opuszkiem palca lewą stronę mojej klatki piersiowej.
— W porządku, a ty?
Było w porządku, naprawdę. Choć nadal martwiłem się o rodzeństwo, czując bliskość Brooke czułem się szczęśliwy i spokojny.
— Bardzo dobrze. — Odpowiedziała szczerze.
Uśmiechnąłem się półgębkiem, po czym przewróciłem oczami, słysząc krzyki na korytarzu.
— Ty zjebie genetyczny! Nie umiesz normalnie chodzić?!
— Przypominam ci, że masz te same geny!
— Żałuję, że nie wchłonęłam cię, gdy byliśmy w macicy!
— Wesoło masz. — Odezwała się blondynka.
Przestałem słuchać kłótni bliźniaków i zerknąłem na Brooke.
— Tak jest praktycznie codziennie. — Powiedziałem, wzdychając.
Przetarłem twarz dłonią.
— Muszę wstawać. Zrobić śniadanie. — Burknąłem.

CZYTASZ
Krew Diabła ( Błędy)
RomanceOpowieść o rodzeństwie, którzy wspólnie muszą walczyć z własnymi demonami. O mroku, który krąży wokół nich. O ich wspólnej miłości. Historia o pierwszym zakochaniu się, zbrodniach, złych decyzjach i dorastaniu. Rodzeństwo Valentine musi zacząć żyć...