NicholasSiedziałem na kanapie, wpatrując się w Nicole i Connora, którzy próbowali siłować się na rękę. Dean nie mógł powstrzymać się od śmiechu, zwijając się w kłębek na fotelu.
— Poddaj się — syknęła Nicole, gromiąc go spojrzeniem. Była cała czerwona z wysiłku.
— Nigdy — odpowiedział jej chytrym uśmieszkiem.
— Ja nie mogę! — ryknął Dean, uderzając potylicą o wezgłowie. — Ja się zaraz posikam ze śmiechu.
— Tylko nie na fotel — powiedziałem, sam tłumiąc śmiech.
Przez moje słowa brat wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem, zrzucając z podłokietnika miskę z popcornem, która roztrzaskała się w drobny mak.
— Ja pierdole. — Przejechałem dłonią po twarzy, widząc bałagan obok fotela.
— Ups — zachichotał, drapiąc się za uchem.
Tymczasem siostra z przyjacielem Deana nie zwrócili na to uwagi, próbując zabić się wzrokiem.
— Nicole! — Krzyk Brooke dobiegł z góry.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poderwałem się do góry jak poparzony, a następnie sprintem pobiegłem w kierunku schodów, pokonując je w zaledwie trzy sekundy. Wpadłem do pokoju brata, trzęsąc się od stóp do głów.
— To już?! — krzyknąłem na starcie.
Brooke powinna urodzić trzy dni temu, ale córeczce Elliota nie spieszyło się na świat, więc każde z nas siedziało przez cholerne trzy dni, jak na szpilkach.
Brooke odwróciła się w moją stronę, a na jej twarzy widziałem grymas dyskomfortu. Zmrużyłem oczy, a potem mój wzrok skierował się niżej, widząc mokry ślad na podłodze.
— Czyli już — odpowiedziałem sam sobie, próbując nie panikować.
Ale jak tu nie panikować?!
Zbliżyłem się do blondynki, gdy zgięła się w pół.
— Elliot — wykrztusiła, gdy złapałem ją pod łokcie.
— Nicole zaraz zadzwoni — zapewniłem, prowadząc ją do wyjścia. Na korytarzu stał Dean szeroko otwartymi oczami, a Connor stał obok niego blady, jak kreda. — Weź torbę — rozkazałem bratu. — Nicole, kurwa! — warknąłem, gdy pojawiła się na górze. — Gdzie byłaś? Dobra, nie ważne! Dzwoń do Elliota.
— Już to zrobiłam! — odkrzyknęła spanikowana, po czym podbiegła do nas, biorąc dziewczynę za biodro z drugiej strony. — Brooke? Jak się czujesz?
— A jak ma się czuć? — prychnąłem, przewracając oczami. — Musi wypchać trzy kilogramy na świat.
— Nie ciebie pytałam — warknęła, po czym zwróciła się do Brooke. — Mocno boli?
— Czasem — wykrztusiła, krzywiąc się.
Gdy jakoś udało nam się zejść na dół. Nicole pomogła nałożyć dziewczynie trampki, a ja zgarnąłem kluczyki do mojego auta. Elliot ostatnio stwierdził, że jeden samochód nie wystarcza, więc zapytał Damona o jego drugie auto, które i tak stało jedynie na podwórku. Odnowił go i odkupił od niego za korzystną cenę.
Brooke za pomocą Nicole wgramoliła się na tylne siedzenia, a zasiadłem za kółkiem.
— Przyjadę autobusem — krzyknął Dean, gdy zamykałem drzwi od auta.
Jechałem osiemdziesiątych na terenie zabudowanym i jeszcze w dodatku w miejscu, gdzie zazwyczaj stała policja. Całe szczęście tamtego dnia ich nie było. Przycisnąłem tyle gazu, ile było mnie stać, gdy wjechałem na drogę główną. Co chwilę zerkałem w lusterko wsteczne na dziewczyny, słysząc Nicole, która próbowała instruować blondynkę przy spokojnym, głębokim oddychaniu.

CZYTASZ
Krew Diabła ( Błędy)
RomanceOpowieść o rodzeństwie, którzy wspólnie muszą walczyć z własnymi demonami. O mroku, który krąży wokół nich. O ich wspólnej miłości. Historia o pierwszym zakochaniu się, zbrodniach, złych decyzjach i dorastaniu. Rodzeństwo Valentine musi zacząć żyć...