Nicole
Tydzień później Nicholas nadal się nie obudził. Przenieśli go na inną salę, w której mogliśmy przy nim siedzieć. Co chwilę zmieniałam się z Elliotem, aby mógł wrócić do domu coś zjeść lub się umyć, co niechętnie robił. Gdyby mógł siedziałby z nim dwadzieścia cztery godziny na siedem.
— Dean czeka przed salą z Brooke — poinformowałam go, poprawiając Nicholasowi poduszkę z obu stron głowy, uważając na rurkę intubacyjną. Pielęgniarki wyjaśniły, że ostatnio miał problemy z oddychaniem. — Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby go wpuszczać.
Pokręciłam głową. Po jego przedawkowaniu Dean był w rozsypce. Budził się w nocy z krzykiem i histerycznie błagał Elliota, aby pozwolił mu przyjść do szpitala. Ostatecznie się ugiął, choć nie podobał się mu ten pomysł. Tak samo, jak mi. Nie chciałam, żeby widział go w takim stanie.
— Postanowiliśmy nie robić w tym roku świąt. — Przesunęłam taboret, po czym na nim usiadłam. Uniosłam dłoń, odgarniając z czoła brata wilgotne kosmyki. — Zrobimy imprezę, gdy wyjdziesz ze szpitala. Co ty na to?
Ścisnęłam jego dłoń, która bezwładnie leżała na materacu. Była zimna i blada.
— Bez alkoholu — powiedziałam stanowczo. — Nie może być za kolorowo. Zresztą masz zakaz na jakiegokolwiek używki, zrozumiano? Jeśli zauważę u ciebie fajki, alkohol lub cokolwiek innego, to skopię ci tyłek, albo wyrzucę przez balkon.
Spuściłam wzrok na nasze złączone dłonie, pociągając nosem.
— Masz się obudzić, idioto. — Przełknęłam ślinę, wycierając wierzchem dłoni toczącą się łzę na policzku. — Rozumiesz mnie? Nie masz innego wyjścia. Jeśli tego nie zrobisz spalę twoje ciało na stosie, jak tą czarownice z filmu, na którym płakałeś. Tak, nadal to pamiętam.
Poderwałam głowę do góry, gdy drzwi niespodziewanie się otworzyły. Ujrzałam zbliżającą się do łóżka Jasmine. Gdzieś ty była przez cały tydzień, co?!
— Dzień dobry — odezwała się, przystępując z nogi na nogę. — Mogę?
— Nie moja decyzja. — Zgrzytałam zębami, gdy to mówiłam.
Nie wiem dlaczego, ale miałam przeczucie, że ona coś zrobiła. Coś, co zraniło Nicholasa. Może to jakaś bliźniacza intuicja?
Wstałam, po czym pocałowałam brata w czoło.
— Przyszła Jasmine — szepnęłam do niego. — Niedługo wrócę.
Wyszłam z sali, zauważając Deana, który siedział skulony na krześle w poczekalni, a Brooke rozmawiała przez telefon.
— Kochanie, na spokojnie… Jasne… Przypilnuje… Okej… Ja ciebie też.
Zakończyła połączenie, po czym schowała urządzenie do tylnej kieszeni spodni.
Podeszłam do brata, siadając na krześle obok. Położyłam dłoń na jego plecy, robiąc na nich małe okrążenia.
— Na razie nie możesz wejść…
— Tak wiem — mruknął. — Przyszła Jasmine, o której kiedyś wspominał.
— Elliot mówi, żebyś coś zjadła w knajpie obok, bo nie jadłaś śniadania — odezwała się blondynka, kucając przed nami. Za pięć minut przyjedzie.
Poczułam, jak ktoś dotyka mojego barku. Uniosłam nieco brodę, zauważając Wesa. Przez ostatnie dni dużo mnie wspierał. Tak samo jego brat, Aiden. Pochylił się, składając na moim ustach czuły, delikatny pocałunek.

CZYTASZ
Krew Diabła ( Błędy)
RomanceOpowieść o rodzeństwie, którzy wspólnie muszą walczyć z własnymi demonami. O mroku, który krąży wokół nich. O ich wspólnej miłości. Historia o pierwszym zakochaniu się, zbrodniach, złych decyzjach i dorastaniu. Rodzeństwo Valentine musi zacząć żyć...