Nicole
Drzwi do mojego pokoju uderzyły z hukiem o ścianę. Lecz nie przejmowałam się tym, gdy byłam w ramionach Aidena. Blondyn zamknął je jednym kopnięciem, po czym przywarł moje ciało do drewna, schodząc pocałunkami do szyi. Jęknęłam.
— Zamknij drzwi — wykrztusiłam, ledwo kontaktując.
— Są zamknięte. — Liznął żuchwę, więc odchyliłam głowę w tył, a moje oczy wbiły się w tył czaszki.
— Klucze, Aiden. Klucze — jęknęłam, łapiąc za jego włosy.
Oderwał się od mojej twarzy, posyłając mi pytające spojrzenie.
— Bracia — wyjaśniłam, wzdychając. — Zabiją cię.
— W takim razie, to będzie dobra śmierć. — Zacisnął palce na moich pośladkach, a następnie zaczął iść w kierunku łóżka.
Położył mnie delikatnie na materac, przygryzając lekko skórę na moim obojczyku.
W moim organizmie wybuchł pożar, który powodował, że nie myślałam trzeźwo. Jego dotyk był przyjemny, kojący. Pragnęłam, by nigdy nie przestawał.— Trochę się boję — szepnął przy moich wargach.
Uniosłam brwi, podnosząc się na łokciach.
— Czego się boisz?
— Że nie dam rady… Z tobą… znaczy… cholera! W ogóle. — Spuścił wzrok, przysiadając na brzegu łóżka.
Uśmiechnęłam się łagodnie, a następnie przesunęłam się do niego, oplatając go od tyłu rękami. Cmoknęłam go w szyję. Rozumiałam czego się bał. Od jakiegoś czasu rozmawialiśmy o naszym pierwszym razie. Uczyliśmy się naszych ciał, próbując znaleźć to, co sprawiało nam przyjemność. Aiden w tych rozmowach bardzo się przede otworzył.
Tak naprawdę, to nie był tylko mój pierwszy raz, a jego również. Nie zbliżył się do nikogo w taki sposób, co do mnie po tym, co mu się przytrafiło. Ba! Nie miał nawet szansy, bo matka zakotwiczyła w nim traumę od samego dzieciństwa.— Nie musimy nic robić — zapewniłam. — Mamy dużo czasu. Nie śpieszy nam się.
— Ale ja chcę, Nicole — zerknął na mnie, a w jego oczach migały iskierki pożądania i czegoś, czego określić nie potrafiłam. — Pragnę cię, kochanie. Po prostu…
— Spokojnie. — Musnęłam opuszkami palców jego przedramię. — Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?
Skinął głową, przełykając ślinę.
— Nie brzydzisz się mnie? — wypalił nagle.
Otworzyłam szeroko oczy, zeskakując z łóżka, żeby po sekundzie kucnąć przed nim. Zacisnęłam dłoń na jego nadgarstkach.
— Nie — powiedziałam. — Nigdy nawet tak nie myślałam, Aiden.
— Bo…
— Twoja matka była potworem. To ona jest winna, nie ty. Posłuchaj. — Wzięłam jego szczękę między palce, spoglądając w jego błękitne, zaszklone oczy. — To ona powinna się wstydzić, nie ty. Gdyby żyła nie wiem, co bym jej zrobiła. — Pokręciłam głową, odrzucając mroczne myśli. — Kocham cię, okej? Zaczekam na ciebie.
— Czym sobie zasłużyłem, żeby mieć taką cudowną dziewczynę?
— I piękną — dodałam, gdy wchodziłam na jego kolana.
— I skromną — zarechotał.
— A żebyś wiedział, że taka jestem.
Odchylił głowę do tyłu, wybuchając gromkim śmiechem.

CZYTASZ
Krew Diabła ( Błędy)
RomanceOpowieść o rodzeństwie, którzy wspólnie muszą walczyć z własnymi demonami. O mroku, który krąży wokół nich. O ich wspólnej miłości. Historia o pierwszym zakochaniu się, zbrodniach, złych decyzjach i dorastaniu. Rodzeństwo Valentine musi zacząć żyć...