🌷Rozdział 9🌷

11 2 0
                                    

Hiacynt wracała na polanę, trzymając w pysku małą ryjówkę. Jej łapy chrzęściły na cienkiej warstwie śniegu. Lodowe płatki wirowały i tańczyły na zimowym wietrze. Kotkę zachwycały ich majestatyczne wzory i kształty. Każdy, na swój sposób, inny. Niesamowite, westchnęła z rozkoszą.

Przypomniało jej się, że jeszcze za czasów, gdy była malutkim, bezbronnym kociątkiem, uwielbiała przyglądać się śnieżnym płatkom, unoszącym się w powietrzu. Zawsze próbowała je złapać, ale te prędko topniały po zderzeniu z jej ciepłą łapą.

Hiacynt mruknęła z rozbawieniem, wspominając dawne czasy.

Wtem przyspieszyła i po chwili znalazła się na polanie. Rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem swoich braci. Ostatnimi czasy spędzali mało czasu na polowaniach. Blask namówił ich na wspólny patrol. W końcu to robota kocurów. Hiacynt zachichotała cicho. Nie wiedzą, co tracą.

Przysiadła tuż przy wyjściu swojej nory i upuściła delikatnie ryjówkę. Cała pokryła się białym puchem, ale Hiacynt była niezwykle głodna. Przez całą noc nie mogła spać. Ciągle analizowała propozycję Orzecha. Nie wiedziała komu zaufać: rozumowi czy sercu? Taka podróż może skończyć się fatalnie, jednak z drugiej strony, to będzie spełnienie marzeń śnieżnej kotki. Pragnęła być liderką, a teraz ma na to szansę! Czy naprawdę powinna odmówić? Poza tym, to okazja na spędzenie większej ilości czasu z brązowym kocurem...

Hiacynt westchnęła.

— Przynajmniej na polowaniu mogę zapomnieć o troskach i skupić się na tropieniu zwierzyny.

Nagle czyjeś miauknięcie przykuło jej uwagę. Podniosła głowę znad zdobyczy, a jej wzrok padł na Popioła, który kłusował w jej stronę.

— Hej, siorka — zagadnął, usadawiając się wygodnie obok. — Wszystko okej? Wyglądasz ostatnio na taką... zmartwioną. Dobrze się czujesz?

Hiacynt kiwnęła głową, nie chcąc go niepokoić.

— Tak — potwierdziła.

Jednak brat przejrzał jej akt. Szturchnął ją przyjaźnie i rzekł:

— Przecież widzę, że coś się dzieje. Widziałem, że ostatnio dużo rozmawiasz z mamą. Serio, mi też możesz coś powiedzieć.

Hiacynt zawahała się.

— Nie musisz się martwić. Nic mi nie...

— Jeśli nie dla ciebie, to zrób to dla mnie — nalegał desperacko.

Biała kotka w końcu uległa. Westchnęła głęboko i rozmyśliła się nieco. Od czego mam niby zacząć?

— Wiesz, cóż — zaczęła, jąkając się. — Od... jakiegoś czasu spotykałam się z pewnym kocurem.

Popiół nadstawił uszy z zainteresowaniem, lecz nic nie powiedział.

— Razem polowaliśmy i takie tam, no. Ale raz Blask nas zobaczył, pomyślał, że Orzech to intruz i... no... — przełknęła nerwowo ślinę. — Ja... musiałam go przegonić — zamknęła oczy i syknęła pod nosem z bezsilności. — Ale już wszystko w porządku. Pogodziliśmy się.

Popiół przez chwilę wpatrywał się w nią. Po chwili zapytał:

— Więc w czym problem?

— No, bo wiesz — odparła niepewnie Hiacynt. — Orzech powiedział, że przyszedł z dalekich stron. I..jego kolonia straciła lidera. Szukał kogoś na jego następcę. I padło na mnie — zakończyła.

Mimo, że była to tylko krótka historia, Hiacynt miała wrażenie jakby właśnie stoczyła bitwę. Jej serce pędziło jak szalone, a oddech był szybki i urywany.

Popiół przez moment milczał. Zapewne trawił otrzymane informacje. Po niedługim czasie siedzenia w kompletnej ciszy, przysunął się bliżej siostry i musnął jej bark czubkiem ogona.

— Nie martw się. Luna na pewno ci pomoże — miauknął. — A jeśli nie ona, to może Księżyc ci doradzi. On ma mózg do takich rzeczy.

Rodzeństwo raptem wybuchnęło śmiechem.

— Prędzej pójdę po radę do żuka! — zażartowała Hiacynt.

Potem pożegnali się, bo Popiół szykował się na patrol z Blaskiem i Księżycem. Za to Hiacynt spojrzała do góry. Luna siedziała na swoim ulubionym drzewie nieopodal jej legowiska i miłym wzrokiem obejmowała całą polanę. Na widok śnieżnej kotki, spoglądającej znacząco w jej stronę, posunęła się i wskazała czarnym, aksamitnym ogonem miejsce obok siebie.

Hiacynt mruknęła z radości i prędko podbiegła do drzewa. Luna będzie wiedziała, co robić.

***

612 słów

Tak, wiem, że rozdział miał pojawić się poprzedniego dnia, ale wróciłam późnym wieczorem i nie miałam energii, by siąść do komputera i wstawić rozdział. No cóż, dzisiaj to naprawiam. Oto 9 rozdział Podróży Hiacynta.

Wiem, że ostatnio jestem nieaktywna na wattpadzie, ale miewałam kilka małych problemów i ograniczyłam korzystanie z wattpada. Muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło. Oczywiście, nie rezygnuję z wattpada, ale będę go ograniczać jedynie do publikowania rozdziałów. Ta zmiana nie jest może dobra dla was, ale uwierzcie, że mi pomaga. 

Do zobaczenia za tydzień (mam nadzieję, hehe)!

Cat <3

🌷Dziedzictwo Luny. Podróż Hiacynta🌷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz