Hiacynt wracała na polanę, trzymając w pysku małą ryjówkę. Jej łapy chrzęściły na cienkiej warstwie śniegu. Lodowe płatki wirowały i tańczyły na zimowym wietrze. Kotkę zachwycały ich majestatyczne wzory i kształty. Każdy, na swój sposób, inny. Niesamowite, westchnęła z rozkoszą.
Przypomniało jej się, że jeszcze za czasów, gdy była malutkim, bezbronnym kociątkiem, uwielbiała przyglądać się śnieżnym płatkom, unoszącym się w powietrzu. Zawsze próbowała je złapać, ale te prędko topniały po zderzeniu z jej ciepłą łapą.
Hiacynt mruknęła z rozbawieniem, wspominając dawne czasy.
Wtem przyspieszyła i po chwili znalazła się na polanie. Rozejrzała się dookoła, szukając wzrokiem swoich braci. Ostatnimi czasy spędzali mało czasu na polowaniach. Blask namówił ich na wspólny patrol. W końcu to robota kocurów. Hiacynt zachichotała cicho. Nie wiedzą, co tracą.
Przysiadła tuż przy wyjściu swojej nory i upuściła delikatnie ryjówkę. Cała pokryła się białym puchem, ale Hiacynt była niezwykle głodna. Przez całą noc nie mogła spać. Ciągle analizowała propozycję Orzecha. Nie wiedziała komu zaufać: rozumowi czy sercu? Taka podróż może skończyć się fatalnie, jednak z drugiej strony, to będzie spełnienie marzeń śnieżnej kotki. Pragnęła być liderką, a teraz ma na to szansę! Czy naprawdę powinna odmówić? Poza tym, to okazja na spędzenie większej ilości czasu z brązowym kocurem...
Hiacynt westchnęła.
— Przynajmniej na polowaniu mogę zapomnieć o troskach i skupić się na tropieniu zwierzyny.
Nagle czyjeś miauknięcie przykuło jej uwagę. Podniosła głowę znad zdobyczy, a jej wzrok padł na Popioła, który kłusował w jej stronę.
— Hej, siorka — zagadnął, usadawiając się wygodnie obok. — Wszystko okej? Wyglądasz ostatnio na taką... zmartwioną. Dobrze się czujesz?
Hiacynt kiwnęła głową, nie chcąc go niepokoić.
— Tak — potwierdziła.
Jednak brat przejrzał jej akt. Szturchnął ją przyjaźnie i rzekł:
— Przecież widzę, że coś się dzieje. Widziałem, że ostatnio dużo rozmawiasz z mamą. Serio, mi też możesz coś powiedzieć.
Hiacynt zawahała się.
— Nie musisz się martwić. Nic mi nie...
— Jeśli nie dla ciebie, to zrób to dla mnie — nalegał desperacko.
Biała kotka w końcu uległa. Westchnęła głęboko i rozmyśliła się nieco. Od czego mam niby zacząć?
— Wiesz, cóż — zaczęła, jąkając się. — Od... jakiegoś czasu spotykałam się z pewnym kocurem.
Popiół nadstawił uszy z zainteresowaniem, lecz nic nie powiedział.
— Razem polowaliśmy i takie tam, no. Ale raz Blask nas zobaczył, pomyślał, że Orzech to intruz i... no... — przełknęła nerwowo ślinę. — Ja... musiałam go przegonić — zamknęła oczy i syknęła pod nosem z bezsilności. — Ale już wszystko w porządku. Pogodziliśmy się.
Popiół przez chwilę wpatrywał się w nią. Po chwili zapytał:
— Więc w czym problem?
— No, bo wiesz — odparła niepewnie Hiacynt. — Orzech powiedział, że przyszedł z dalekich stron. I..jego kolonia straciła lidera. Szukał kogoś na jego następcę. I padło na mnie — zakończyła.
Mimo, że była to tylko krótka historia, Hiacynt miała wrażenie jakby właśnie stoczyła bitwę. Jej serce pędziło jak szalone, a oddech był szybki i urywany.
Popiół przez moment milczał. Zapewne trawił otrzymane informacje. Po niedługim czasie siedzenia w kompletnej ciszy, przysunął się bliżej siostry i musnął jej bark czubkiem ogona.
— Nie martw się. Luna na pewno ci pomoże — miauknął. — A jeśli nie ona, to może Księżyc ci doradzi. On ma mózg do takich rzeczy.
Rodzeństwo raptem wybuchnęło śmiechem.
— Prędzej pójdę po radę do żuka! — zażartowała Hiacynt.
Potem pożegnali się, bo Popiół szykował się na patrol z Blaskiem i Księżycem. Za to Hiacynt spojrzała do góry. Luna siedziała na swoim ulubionym drzewie nieopodal jej legowiska i miłym wzrokiem obejmowała całą polanę. Na widok śnieżnej kotki, spoglądającej znacząco w jej stronę, posunęła się i wskazała czarnym, aksamitnym ogonem miejsce obok siebie.
Hiacynt mruknęła z radości i prędko podbiegła do drzewa. Luna będzie wiedziała, co robić.
***
612 słów
Tak, wiem, że rozdział miał pojawić się poprzedniego dnia, ale wróciłam późnym wieczorem i nie miałam energii, by siąść do komputera i wstawić rozdział. No cóż, dzisiaj to naprawiam. Oto 9 rozdział Podróży Hiacynta.
Wiem, że ostatnio jestem nieaktywna na wattpadzie, ale miewałam kilka małych problemów i ograniczyłam korzystanie z wattpada. Muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło. Oczywiście, nie rezygnuję z wattpada, ale będę go ograniczać jedynie do publikowania rozdziałów. Ta zmiana nie jest może dobra dla was, ale uwierzcie, że mi pomaga.
Do zobaczenia za tydzień (mam nadzieję, hehe)!
Cat <3
CZYTASZ
🌷Dziedzictwo Luny. Podróż Hiacynta🌷
Fantasy🌷,,Coś.. coś podpowiada mi, bym wyruszyła. Wyruszam w podróż."🌷 Hiacynt, najmłodsza córka Luny, już w młodym wieku wykazuje zdolności przywódcze, co często doprowadza jej braci do szału. Ich rodzice lekceważąco pozwalają im na te igraszki i zabawy...