Prolog

4.2K 208 19
                                    

                     

         Rok wcześniej 


Leżałam w moim łóżku i już od dobrej godziny próbowałam zasnąć. Problem ze snem pojawił się po śmierci moich rodziców. Może już nie miałam koszmarów z ich wypadku, ale dalej nie mogłam zmrużyć oczu w nocy.

Nagle usłyszałam kroki za drzwiami. Ciche skrzypienie podłogi na korytarzu było skutkiem nie skutecznego skradania jednego z domowników. Jason znów się wymykał, ale tym razem nie zapukał do moich drzwi.

Szybko wstałam z łóżka i zbierając po drodze moje kujonki otworzyłam drzwi, aby nakryć mojego kuzyna na schodach.

- Jason, co robisz?

- Skrzacie, czemu nie śpisz?

- Mogłabym o to samo zapytać ciebie.

- Dostałem cynka, nieplanowany wyścig.

- Daj mi minutę, tylko wezmę bluzę.

- Chloe nie tym razem.

Patrzę na niego zdziwiona, on poważnie nie miał zamiaru brać mnie ze sobą. Byłam na jego każdym wyścigu, trzymałam się z boku, ale zawsze tam byłam.

- Jason przecież zawsze ...

- Nie dzisiaj skrzacie, będzie niebezpiecznie.

- Zawsze jest niebezpiecznie.

- Dziś wyjątkowo.

- Jason jestem już dużą dziewczynką dam sobie radę.

- Nie dziś. Obiecuję zabiorę cię na następny.

- Obiecujesz?

- Obiecuję.

--*--

Mówiłam, że jestem grzeczna? Kłamałam.

Kiedy Jason odjechał z podjazdu, ubrana w czarne jeansy, bluzę i moje białe conversy ruszyłam na pieszo w stronę starych magazynów. Od naszego domu do miejsca nielegalnych wyścigów było na skróty jakieś 15 minut. Więc kiedy już byłam na miejscu, zobaczyłam żółtą hondę CBR 954 na linii startowej.

Z naszej dwójki to Jason był starszy i to on pierwszy zakochał się w tych diabelskich maszynach, ale dzięki niemu pokochałam je także ja. Byłam na każdym wyścigu i za każdym razem to ja sprawdzałam ścigacz i naprawiałam usterki. Może i mój kuzyn był najlepszym zawodnikiem w naszym mieście, ale za to ja byłam tą lepszą w mechanice i rzeczach technicznych.

Byłam chłopczycą i nie wstydziłam się do tego przyznać. Wolałam samochody od lalek, smar na twarzy niż jakąś tapetę. Martwiło mnie kilka rzeczy. Zawsze przed wyścigami sprawdzałam hondę Jasona, wystarczyło mi już historii o tym jak inny zawodnik przecinał hamulce lub nie wiadomo co aby wygrać. Jason przez same wygrane narobił sobie wystarczająco konkurentów, więc ostrożności nigdy za wiele.

Ale dziś nie miałam na to szans, więc stałam po drugiej stronie siatki i patrzyłam jak mój kuzyn przybija piątkę ze swoim kumplem, który również startował. W sumie było sześć maszyn na starcie.

Inną sprawą było moje złe przeczucie, miałam wrażenie, że stanie się coś złego ostatnio czułam coś takiego przed śmiercią rodziców. Na placu wyjątkowo było mało osób, przeważnie trudno było się tu wcisnąć i wszędzie paradowały prawie nagie laski. A teraz oprócz ścigających się można było na palcach policzyć osoby tu obecne i byli to sami faceci.

Cieszyłam się, że nie weszłam na plac tylko skryłam się w cieniu po drugiej stronie siatki odgradzającej plac. Po chwili na starcie został tylko pył pozostawiony przez ścigające się maszyny.

Wyścig polegał na 6 okrążeniach a kto pierwszy wróci po nich na linię startową wygrywa.

Po 2 okrążeniach w czołówce był mój kuzyn, jego kumpel i czarna yamaha, którą pierwszy raz widziałam tutaj. Przy piątym okrążeniu zauważyłam, że mój kuzyn nie zmniejsza prędkości na zakrętach a uwierzcie mi przy tej szybkości wypadnięcie z zakrętu to tylko kwestia czasu i szczęścia. A ja i Jason nie mieliśmy fart.

Przy ostatnim okrążeniu rozglądał się na wszystkie strony i w końcu zauważył mnie. Myślałam ze będzie wściekły, ale on tylko pokręcił głową, na której znajdował się jego czarny kask. Coś było nie tak. Błagałam go w myślach, aby zmniejszył prędkość i tak jego rywale byli wystarczająco w tyle, aby mógł z mniejszą prędkością wjechać na metę, jako pierwszy, ale on ciągle był nieźle rozpędzony.

Kiedy przy ostatnim zakręcie prawie nie wyrobił byłam w 100 % pewna, że coś jest tu nie w porządku. Jason nigdy nie ryzykował bez potrzeby i nie był takim chłopakiem, który na każdym kroku się popisywał. Kochał życie i nie chciał go stracić przez głupotę.

Obserwowałam jak mój kuzyn przejeżdża linię mety, jako pierwszy. Kilka osób chciało do niego podejść i mu pogratulować, ale on ich odgonił machnięciem ręki.

Po mimo wygranej dalej jechał, w moją stronę może chciał mi dać kazanie. Jednak moje przewidywania były błędne, bo kiedy na zakręcie naprzeciw mnie nie zmniejszył prędkości nie wyrobił i wyleciał z toru.

Jason chciał się ratować i próbował wyskoczyć z pędzącego ścigacza, ale przy tej prędkości nie było mowy o miękkim lądowaniu. Rozbił się razem z motorem a siła uderzenia w fosę wyrzuciła mojego kuzyna kawałek dalej na tor.

W moim gardle zatrzymał się krzyk, łzy zapełniły mi oczy. Mój Jason leżał w kałuży krwi a jego nogi i ręce leżały wykrzywione pod dziwnymi kątami.

Upadłam na kolana i patrzyłam jak resztami sił mój kuzyn podnosi głowę, na której już nie było kasku. Leżał metr dalej w szczątkach tak samo jak ścigacz.

Patrzyłam jak obok zatrzymuje się inny motor i jak jego właściciel biegnie do mojego kuzyna. I jak ja upada obok niego na kolana.

Ale Jason patrzył wprost na mnie jego twarz była wykrzywiona w bólu, ale zanim zamknął oczy na zawsze powiedział jedno słowo:

- Przepraszam.

„Jeśli się do kogoś przywiązujesz, licz się z tym, że możesz go stracić W JEDNEJ CHWILI"

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

OKŁADKA WYKONANA PRZEZ:   princesshesx

 Moje drugie opowiadanie czas zacząć.  Liczy się teraz wasza opinia czy kontynuować. Niby pomysł na tą historię jest ale jak na razie możecie zauważyć będzie to romans w klimacie szybkich maszyn i  życia realnego i straty. 

 Nie zaciekawiłam ciebie? Daj mi szansę daj szansę tej książce. Najpierw przeczytaj kilka rozdziałów zanim ocenisz i uznasz ze jest do dupy. 

Czekam na waszą opinię i zapraszam do przeczytania mojej pierwszej książki "Do celu"

Vicki xx


W jednej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz