8. Samotność w którymś momencie niszczy

2.2K 180 28
                                    

Shane

Mija równy tydzień od rozpoczęcia roku szkolnego i tydzień, od kiedy ostatni raz rozmawiałem z Chloe.

Widzę ją codziennie, specjalnie rano zawsze podjeżdżam po jej domu i czekam, aż wyjdzie. Za pierwszym razem zaproponowałem jej, że ją podrzucę do szkoły, ale ona tylko pokręciła głową i ruszyła piechotą w stronę szkoły a co ja zrobiłem? Po prostu zostawiłem ścigacz przy jej domu i ruszyłem za nią.

 I tak było codziennie, przez równy tydzień odprowadzałem ją z i do szkoły, ale zawsze w ciszy, choć zadawałem pytania to ona i tak milczała. A w szkole po prostu mnie unikała. Może nie tak, że tylko mnie, ale wszystkich. Lisa, która uparła się, że się z nią zaprzyjaźni ciągle szukała jej i próbowała znaleźć jej kryjówki przed niebieskowłosą. 

- Shane Maximilian Walker ziemia do ciebie! – udarła mi się do ucha Lisa.

- Co?

- Pytałam, czy nie widziałeś Chloe?

- Lisa poważnie daj już sobie spokój z tą dziewczyną, przecież widać, że ona chce być sama, więc odpuść. – wcina się Mike.

- Odpuszczę sobie przyjaźń z Chloe jak ty odpuścisz sobie codziennie inną pannę pieprzony playboyu. – Warczy Lisa.

- Kris twoja laska mnie obraża. – skarży się Mike.

- Mike, ale taka prawda jesteś pieprzonym playboyem.

- Ty też przeciwko mnie? Shane proszę powiedz, że choć ty jesteś po mojej stronie.

- Mike powiesz mi, czemu rano przed lekcjami płakała jedna z pierwszoklasistek?

- A co to ma wspólnego z tym, że Mike jest playboyem? – pyta zaciekawiony Kris

- Mike? – patrzę wymownie na niego.

- Dobra masz mnie, zabawiłem się z nią, ale przecież nie obiecywałem jej wiecznej miłości. – przyznaje się Mike

- Ty pieprzony playboyu.

- Powtarzasz się Lisa. – macha na nią ręką.

- Jesteś Okropny, idę poszukać Chloe.

- Jakbym chciał się przed tobą Lisa schować zamknąłbym się w kantorku woźnego. Zacznij jej tam szukać. – rzucił Mike za niebieskowłosą.

- Nienawidzę cię. – odparła dziewczyna.

--*--

Wchodzę, jako jedna z pierwszych osób do klasy Pana Smitha, ale moja partnerka już siedzi w ławce.

- Obstawiam, że Lisa znów cię nie znalazła.

Dziewczyna nie odpowiada od razu tylko kładzie głowę na ramieniu i dopiero mówi cicho.

- Czemu nie dacie sobie w końcu spokoju?

Mówi zapewne o mnie i Lisie, ale i tak odpowiadam.

- Nikt nie zasługuje, aby być sam. Samotność w którymś momencie niszczy człowieka a ja po prostu nie umiem trzymać się daleko od ciebie. – wyznaje.

Sądzę, że dziewczyna nic już nie odpowie, ale ona jednak mówi.

- Niszczę wszystko i wszystkich.

Patrzę zdziwiony na drobną blondynę. Znów ubrała dużo za dużą bluzę zasuniętą po samą szyję i włosy schowała pod bordową czapkę z daszkiem, ale kilka kosmyków uciekło i teraz swobodnie spływają przy uszach. Nie rozumiem, jak taka delikatna osoba może uważać, że niszczy.

W jednej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz