Shane
Mija równy tydzień od rozpoczęcia roku szkolnego i tydzień, od kiedy ostatni raz rozmawiałem z Chloe.
Widzę ją codziennie, specjalnie rano zawsze podjeżdżam po jej domu i czekam, aż wyjdzie. Za pierwszym razem zaproponowałem jej, że ją podrzucę do szkoły, ale ona tylko pokręciła głową i ruszyła piechotą w stronę szkoły a co ja zrobiłem? Po prostu zostawiłem ścigacz przy jej domu i ruszyłem za nią.
I tak było codziennie, przez równy tydzień odprowadzałem ją z i do szkoły, ale zawsze w ciszy, choć zadawałem pytania to ona i tak milczała. A w szkole po prostu mnie unikała. Może nie tak, że tylko mnie, ale wszystkich. Lisa, która uparła się, że się z nią zaprzyjaźni ciągle szukała jej i próbowała znaleźć jej kryjówki przed niebieskowłosą.
- Shane Maximilian Walker ziemia do ciebie! – udarła mi się do ucha Lisa.
- Co?
- Pytałam, czy nie widziałeś Chloe?
- Lisa poważnie daj już sobie spokój z tą dziewczyną, przecież widać, że ona chce być sama, więc odpuść. – wcina się Mike.
- Odpuszczę sobie przyjaźń z Chloe jak ty odpuścisz sobie codziennie inną pannę pieprzony playboyu. – Warczy Lisa.
- Kris twoja laska mnie obraża. – skarży się Mike.
- Mike, ale taka prawda jesteś pieprzonym playboyem.
- Ty też przeciwko mnie? Shane proszę powiedz, że choć ty jesteś po mojej stronie.
- Mike powiesz mi, czemu rano przed lekcjami płakała jedna z pierwszoklasistek?
- A co to ma wspólnego z tym, że Mike jest playboyem? – pyta zaciekawiony Kris
- Mike? – patrzę wymownie na niego.
- Dobra masz mnie, zabawiłem się z nią, ale przecież nie obiecywałem jej wiecznej miłości. – przyznaje się Mike
- Ty pieprzony playboyu.
- Powtarzasz się Lisa. – macha na nią ręką.
- Jesteś Okropny, idę poszukać Chloe.
- Jakbym chciał się przed tobą Lisa schować zamknąłbym się w kantorku woźnego. Zacznij jej tam szukać. – rzucił Mike za niebieskowłosą.
- Nienawidzę cię. – odparła dziewczyna.
--*--
Wchodzę, jako jedna z pierwszych osób do klasy Pana Smitha, ale moja partnerka już siedzi w ławce.
- Obstawiam, że Lisa znów cię nie znalazła.
Dziewczyna nie odpowiada od razu tylko kładzie głowę na ramieniu i dopiero mówi cicho.
- Czemu nie dacie sobie w końcu spokoju?
Mówi zapewne o mnie i Lisie, ale i tak odpowiadam.
- Nikt nie zasługuje, aby być sam. Samotność w którymś momencie niszczy człowieka a ja po prostu nie umiem trzymać się daleko od ciebie. – wyznaje.
Sądzę, że dziewczyna nic już nie odpowie, ale ona jednak mówi.
- Niszczę wszystko i wszystkich.
Patrzę zdziwiony na drobną blondynę. Znów ubrała dużo za dużą bluzę zasuniętą po samą szyję i włosy schowała pod bordową czapkę z daszkiem, ale kilka kosmyków uciekło i teraz swobodnie spływają przy uszach. Nie rozumiem, jak taka delikatna osoba może uważać, że niszczy.
CZYTASZ
W jednej chwili
Romance"Jeśli się do kogoś przywiązujesz, licz się z tym, że możesz go stracić W JEDNEJ CHWILI"