7. Wciąż uciekasz

2.1K 187 40
                                    

Chloe

Czuje jak ktoś łapie mnie za ramiona, ale nie obchodzi mnie to. Dalej kucam na betonie. Kiedy pada kolejny grzmot z mojego gardła wyrywa się krzyk.

Dopiero głos uświadamia mi kto ciągle mnie trzyma.

- Spokojnie.

Kręcę głową dalej schowaną w rękach.

- Popatrz na mnie, proszę.

Podnoszę głowę na chłopaka przed mną. Który delikatnie jedną ręką podnosi mój podbródek wprost na siebie. A drugą łapię moją dłoń i przykłada do swojej klatki piersiowej przy sercu.

- Rób to, co ja. Wdech, wydech, wdech, wydech uspokój siebie i serce. Wdech i wydech wyrównaj oddech.

Słucham go, najpierw panikuję i nie mogę nabrać oddechu, ale kiedy w kółko powtarza wdech, wydech jak mantrę w końcu załapuję rytm i czuje jak zaczynam oddychać normalnie. Nie wiem ile zajęło Shanowi uspokojenie mnie, ale kiedy pomaga mi wstać z zimnego betonu, burza przeszła i choć dalej pada to grzmotów już nie słychać.

- Dziękuję.

- Co się stało? Atak paniki?

Przed oczami wstają mi obrazy sprzed ponad 11 lat. Deszcz, droga, światła i ogień.

Znów oddech mi się urywa i czuje jak tracę siły.

- Słoneczko ciii jestem obok. Pamiętasz? Oddychaj.

Czuje jak jego silne ramiona przyciągają mnie do niego i obejmują w bezpiecznym uścisku.

Puszcza mnie dopiero, kiedy po raz kolejny się uspokajam.

- Choć, odwiozę cię do domu.

Dopiero teraz uświadamiam sobie jak blisko niego stoję, pośpiesznie robię krok do tyłu.

- Nie, dam radę.

- Jones znów zaczynasz?

Ignoruję jego zaczepkę i podnoszę torbę z ziemi i nie oglądając się za siebie ruszam w stronę domu. Jestem cała przemoczona a do tego ciągle jeszcze pada. Kiedy skręcam do ulicy, na której mieszkam słyszę znów obok siebie motor.

Nawet się nie odwracam tylko przyspieszam kroku.

Zastanawiam się, czy nie przejść mojego domu tak, aby on nie widział gdzie mieszkam, ale w takim stanie dalsza droga może tylko mnie nabawić przeziębienia albo zapalenia płuc.

Zatrzymuje się przy bramce do mojego domu i zauważam jak obok na chodniku Shane gasi ścigacz. Ale nie byle, jaki ścigacz tylko Kawasaki ZZR 1400 za takie cudo można zabić.

Przyłapuję się na tym, że stoję cała mokra z kluczem do domu w ręce i gapię się na jego motor. Szybko odwracam wzrok i otwieram bramkę.

- Nie zaprosisz mnie?

- Nie wpuszczam nieznajomych. – I zatrzaskuje bramkę przed jego nosem.

Już mam odetchnąć, że będę miała spokój bez Shana Walkera, ale oczywiście moja kochana babcia musiała wyjść.

- Kochanie jesteś cała mokra oo.. – W tym momencie zauważa Shane – Och z kimś rozmawiasz.

- Już nie babciu.

- Wciąż pada, zaproś kolegę do środka kochanie przecież nie pozwolimy, aby się jeszcze przeziębił. Szybko do środka dzieciaki.

Oczywiście jemu nie trzeba więcej, aby w kilka sekund otworzył sobie bramkę i stanął obok mnie.

W jednej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz