11. Nie jestem każda

2.2K 194 25
                                    

Chloe


- Tęskniłaś za tym?

Słyszę za sobą głos Kevina, kiedy klęczę przed jednym z ścigaczy i sprawdzam jego stan.

Odwracam twarz ku niemu i zauważam jak bawi się wachlarzem 100 $.

- Sprzedałeś już Hp4? – Pytam i robi mi się żal ścigacza, który sprawił mi tyle radości, której od dawna nie czułam. Tej odrobiny szczęścia.

- Nie, i nie mam zamiaru. Postawiłem na ciebie i zgarnąłem wszystko. – W tym momencie pomachał mi dolarami przed nosem i rozdzielił pieniądze na pół i podał mi.

- Zrób sobie takie babskie zakupy.

- Nie jesteś zły, no wiesz, że startowałam? – Pytam sceptycznie.

- Zły nie, ale trochę przerażony, że coś mogło ci się stać, ale twój uśmiech, kiedy tu wchodziłaś mówił sam za siebie, że to cię uszczęśliwiło.

Bez słowa podchodzę do niego i przytulam się mocno.

- Och malutka nawet nie wiesz jak wiele razy wyklinałem świat, za to, co ci zrobił.

--*--

Czemu pokazałam ukochany gest Jasona? Sama nie wiem, on wykonując go dziękował jego stróżom, za to, że przeżył, że jego serce będzie jeszcze bić.

 Choć dopiero, kiedy uderzyłam dłonią nad sercem przypomniało mi się, że to był jego gest po każdy wygranym wyścigu, ale nie, kiedy po raz ostatni wygrywał rozbijając się. Wtedy nie podniósł palców, bo on już wiedział, co się dzieje, on wiedział, że już nigdy jego serce nie będzie bić, że oni tam na górze tym razem go nie uratują.

Kiedy ubrałam kask czułam przerażenie i paniczny strach, przecież chcę zrobić coś, przez co straciłam wszystko, nie tylko najbliższą mi osobę, ale i siebie, bo kiedy umarł Jason umarła część mniej, ta lepsza część.

- Chloe?

Dobrze znany głos wyrywa mnie z rozmyślań.

- Jak się tu dostałeś?

Od dnia wyścigu niby Shane dalej odprowadzał mnie do i z szkoły, ale przestał próbować ze mną rozmawiać, nie przekonywał mnie do siedzenia obok jego przyjaciół jak to miał w zwyczaju przez dwa pierwsze tygodnie szkoły. Sądziłam nawet, że dał sobie spokój.

- Twoja babcia mnie wpuściła, kiedy chciałem zapukać i kazała ci przekazać, że wyszła po zakupy.

Owijam się mocniej kocem i przesuwam się na kanapie robiąc miejsce. Gestem pokazuję mu, aby usiadł obok. Chłopak w kilku krokach przechodzi przez salon i siadam przy mnie.

- Co czytasz? – Wskazuje na okładkę, którą trzymam w dłoni.

Nie odpowiadam, ale przybliżam książkę tak, aby mógł przeczytać tytuł.

- Hopeless – czyta i marszczy brwi.

- Co? – Nie wytrzymuje i pytam.

- Jeśli jesteś szczęśliwy czytasz szczęśliwą książkę, jeśli jesteś smutny czytasz smutną książkę, jeśli jesteś w dołku czytasz jakieś dołujące książki. A „beznadziejny" chyba zalicza się do tej ostatniej grupy.

Najpierw patrzę na niego zdziwiona a potem kieruje swój wzrok na książkę.

- Przekonaj się sam. – Delikatnie kładę książkę mu na kolanach.

W jednej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz