2. Powracające wspomnienia

2.2K 166 14
                                    

    Shane

 „ Shane gdzie jesteś?"

„Stary powinieneś już tu być! „

„ Mistrzu panny o ciebie pytają."

„ Impreza roku a ciebie w cholerę tu nie ma."

Spojrzałem kolejny raz na wibrujący telefon informujący o kolejnej wiadomości. Tym razem napisał Mike.

„ Jeśli w ciągu 5 minut nie pojawisz się tu. To obiecuję, że przyjadę po ciebie a jestem już najebany w trzy dupy."

Zignorowałem wszystkie wiadomości i schowałem powrotem komórkę do kieszeni. Ale nie minęły 3 minuty jak usłyszałem Immortals. Sygnał w telefonie ustawiony dla mojego kumpla.

"Just not for long, for long  

   We could be immortals

   Immortals"

**Choć nie na długo, na długo                                                                 

    Moglibyśmy być nieśmiertelni                                                                                                   

    Nieśmiertelni

Czy to nie śmieszne? Jeszcze ponad rok temu uważałem siebie i swoim kumpli właśnie za takich nieśmiertelnych aż do śmierci Jasona.

Od razu po odebraniu usłyszałem głos mojego już wstawionego przyjaciela.

- Shaaaaniiii słonkoo ruusz ten swój zakichaaaany tyłek i wbijaaaaj.

- Mike przystopuj z piciem, bo jeszcze dziesiątej nie ma.

- Staary nie poznaje mojego, kumplaaa. Trzebaaa cię naawrócić i pozwól, że będę twym księdzeeem.

- Już widzę ciebie w celibacie.

- Za ileee będziesz?

- w ogóle mnie nie będzie.

- Bracie znów polaaazłeś na tą plażę i liczysz, że znów spotkaasz tą dziewczynę? Mówię ci daj sobie siana tu są najlepsze dziewczyny i każda spragniona ciebie.

- Mike ile ty już wypiłeś?

- Do rana wypij więcej, więc, po co się chwalić teraz.

Już chciałem mu odpowiedzieć, kiedy zobaczyłem jak przy oceanie spaceruje dziewczyna.

- Kończę.

- Syrenka się pojawiła? Zalicz i przyjeżdżaj do..

Rozłączyłem zanim skończył.

Od pierwszego spotkania minęły prawie dwa miesiące, całe lato. Na początku obstawiałem, że to turystka i zaraz zniknie, ale turyści nie pojawiali się na tej plaży. Była daleko od głównego pasa i promenady i atrakcji.

Nie przychodziła tu codziennie. Czasem przez tydzień jej tu nie było a czasem pojawiała się, co drugi dzień zawsze o tej samej porze.

A ja jak głupi codziennie przez całe latu tu przychodziłem licząc, że ją zobaczę.

Kiedy za pierwszym razem chciałem do niej podejść ona mnie zignorowała i potraktowała jak powietrze. Ale to się powtarzało za każdym razem. Co z tego, że siadałem koło niej i do niej mówiłem jak ona nie odpowiadała a nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Zrobiła to raz za pierwszym razem i wtedy widziałem smutek w jej pięknych zielonych oczach.

W jednej chwiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz