ya v rayu

1.9K 56 50
                                    

Pov. Aria Miller

Obudziłam się przytulona przez czyjeś ciężkie ramiona. Spojrzałam w stronę chłopaka który mnie przytulał. Był to oczywiście Nicolas. Chłopak delikatnie uchylił zaspane oczy i uśmiechnął się delikatnie.

-Wstałaś już? - zapytał zaspanym głosem z chrypką. Ten głos to chyba najseksowniejszych dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam.

-Tak jak widzisz. - uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę. Taki poranek jest zbyt idealny by mógł być codziennością. On jest zbyt dobry dla mnie. Nie zasługuje na niego.

-Pójdę zrobić śniadanie. Co ty na to?
-zapytał Moriz nie odrywając ode mnie wzroku. Patrzy na mnie jak na jakiś pierdolony cud.

-Jeszcze pytasz. - śmieje się do chłopaka. - Pójdę się tylko wykąpać.

Wstałam, wzięłam cichu chłopaka na przebranie i ruszyłam w stronę łazienki. Łazienka była malutka ale bardzo ładnie ozdobiona.

Ściągnęłam ubrania ukazując swoje marne ciało. Brzuszek lekko odstawał, na biodrach jak i na udach można było zauważyć kilka białych kresek po samookaleczeniu się. Nienawidziłam swojego ciała, piersi miałam przeciętne, więc nie wyróżniałam się zbytnio od innych lasek. Byłam przeciętna, czego nienawidziłam.

Nagle ocknąłam się z tego dziwnego stanu kiedy wszystko analizowałam. Spojrzałam na jedną samotna łzę która spłynęła po policzku, szybko ją wytarłam. Po czym ruszyłam po prysznic. Szybko umyłam swoje w miarę długie włosy a następnie dokładnie namyśliłam ciało i spłukałam gorącą wodą. Po osuszeniu ciała przebrałam się w za duże ubrania Moriza i ruszyłam do kuchni, gdzie powinien znajdować się chłopak. Tak wywnioskowałam po zapachu uniszcym się po całym domu.

-Co robisz, że tak zajebiście pachnie? -zapytałam podchodząc do chłopaka który robił coś na wyspie kuchennej.

-Może nie jestem Gordon Ramsay ale obiecuję że będzie pyszne.- mruga do mnie okiem a ja delikatnie się uśmiecham.

-O matko zrobiłeś gofry- mówię szczęśliwa. Uwielbiałam zawsze gofry. Jak Harry i Ethan mieszkali w domu często chodziliśmy na gofry lub lody. Uwielbiałam nasze letnie spacery, były wręcz idealne. Cisza przed burzą, tak bym to nazwała.

-I do tego własnoręcznie robiona bita śmietana. Mam jeszcze nutelle i jakieś owoce.

-Jestem w raju. - idę w stronę salonu gdzie jest już wszystko rozstawione.

Po chwili brunet do mnie dołączył z talerzem pełnym gofrów które wyglądał zajebiście. Nigdy nie sądziłam że chłopak pokroju Moriza będzie robił mi śniadanie. Zjadłam kilka dopasionych gofrów i byłam bardzo najedzona.

-Najlepsze gofry jakie w życiu jadłam. - powiedziałam i położyłam się wygodniej na kanapie.

-Może jakieś dziękuję. - Nicolas zwrócił się do mnie z tym swoim cwanym uśmieszkiem.

-Dziękuję, kucharko.

-Myślałam nad inną formę zapłaty. - wrócił z kuchni i położył się blisko mnie ale na tyle bym czuła się stuprocentowo komfortowo. On zawsze o to dbał.

-Tak? A o jakiej? - zapytałam śmiejąc się cicho.

-Buziaczek? - podniósł brwi nadal patrząc na mnie.

Usiadłam bliżej Moriza i przysunęłam swoje wargi do jego. Chłopak od razu uśmiechnął się, złapał delikatnie za mój kark po czym natychmiast złączył nasze usta. Pocałunek na początku był delikatny, pełen pasji i roskoszy. Lecz po chwili stawał się coraz bardziej agresywniejszy, pożądliwy. Usiadłam na jego udach podczas pocałunku a Nicolas złapał mnie delikatnie w talli. Poczułam coś przyjemnego w pobrzuszu kiedy zaczął ręką malować niewidzialne wzorki na moim ciele. Pragnęłam go. Byłam tego w stu procentach pewna.

Fast rideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz